Droga lub po prostu podróż dwóch zwaśnionych ludzi to jeden z najlepszych pomysłów na to, by przepracować kilka spraw. Wprawdzie jest pewien problem, gdy dwójka podróżujących (tutaj bracia) w małym aucie nie odzywają się do siebie, ale i to się zmieni. Ile można jechać w ciszy? Zawsze znajdzie się jakiś wspólny temat, albo wspólna rzecz, która ich połączy (choćby irytujący autostopowicz). Jeszcze kilka przystanków, wspomnienie, kilka wybuchów i już zaczyna się dialog. Rozmowa jest najważniejsza. Po wybuchu, gdy człowiek nie ma już energii na ciskanie piorunami, a głos się uspokaja, można puścić coś merytorycznego w eter.
W 1958 roku Fabio, ten gwałtowniejszy z braci, jest już na krawędzi wrzucony w życiowy róg. Kiepski bokser w kolejnych walkach ma nadzieję odbić się od dna. Ale nic z tego, przegrana za przegraną, rosną długi, wierzyciele dobijają się do drzwi. Taka podróż z bratem to dla niego idealne rozwiązanie, przynajmniej na chwilę. A Giovanni? Celem podróży Fiatem 500 są Włochy i rodzinna miejscowość. To tam mają udać się z urną z prochami ojca, załatwić sprawy spadkowe i najprawdopodobniej rozstać się na zawsze.
Come Prima, czyli podróż do porozumienia.
Jest ich zatem dwóch i stary zdezelowany samochód. Droga to terapeutyczna sesja, a rzeczy do naprawienia na tej sesji jest całkiem sporo.
Dwóch braci z bliznami i spopielony ojciec na tylnym siedzeniu. Co może pójść nie tak? Dość dodać, że trudna przeszłość obejmuje również włoskie wątki narodowościowe oraz rodzinne niesnaski, które wykwitły między innymi na polityce.
To trudna terapia, pełna przedzierania się przez cierniste krzewy, błoto, w deszczu. Braci spotka wiele niebezpiecznych przygód, będą w nieustannym zwarciu, jak w bokserskiej walce. Czasem Fabio nie jest w stanie oderwać się od lin na ringu. Jeżeli to zrobi, to i tak przyjmuje postawę z uniesioną gardą. I jak tu dotrzeć do człowieka, jeżeli ta „misja” z urną z prochami ojca i tak jest tylko przykrywką i podstępem?
Angażuje jak dobre kino drogi.
Come Prima dociera do czytelnika głęboko, wykorzystuje sprawdzony narracyjny zabieg, który, o ile jest dobrze spreparowany (jak tutaj) zawsze wciągnie czytelnika. Droga to pretekst do naprawy relacji. Droga, a głównie czas w niej spędzony to rodzaj lekarstwa. Autor komiksu, Alfred (Lionel Papagalli), dobrze o tym wie. Jego bohaterowie są zamknięci w samochodzie, na początku patrzą spod byka, ale z czasem, trzeba będzie się skonfrontować. I to jest najlepsze w Come Prima, podróż prowadzi do zburzenia murów, zasypania fosy, zbudowania czegoś ze starych materiałów, które przecież od zawsze tam leżały. Wystarczy po nie sięgnąć.
Pięknie narysowany, z krajobrazami i miejscami do których chciałoby się wyjść nie w wakacje, ale po prostu teraz, choćby po pracy. To również komiks świetnie napisany, ze słowem które nie odbija się od ścian, ale najczęściej trafia w czułe punkty (brawa dla Julii Szustak za przekład). Natomiast od strony formalnej komiks oferuje kilka stylów. Od dość dynamicznej kreski i rysunków w ciepłych kolorach, po ilustracje, w których autor operuje tylko konturami (retrospekcje). Stylistycznie i w swojej atmosferze Come Prima przypomina mi komiksy Paco Roki. Polecam.
Rysunki: Alfred
Przekład: Julia Szustak
Redakcja: Michał Olech
Ilość stron: 228
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 160 x 230 mm

