Vaclav Drakulič jedzie do urzędu

Pięknie wydany komiks. Na półce mógłby wyglądać niepozornie, ale gdy tylko weźmiecie go do ręki, szybko docenicie jakość. Decyzje o wyborze papieru, kwestia druku (białe dymki z tekstami na kremowym podkładzie!), gramatura, kolory i oczywiście rysunek to tylko dobre decyzje. Wszystko wyszło wspaniale. Za tym idzie treść. Jest lekko, ale scenariusz Jana Mazura mocno angażuje. Od początku bowiem kibicujemy temu małemu starszemu panu, którego ktoś wziął za krwiożerczego Drakulę. A to przecież nikt inny jak Vaclav Drakulič.

Vaclav Drakulič jedzie do urzęduZabawny i z sympatycznymi bohaterami.

Przy bliższym poznaniu głównego bohatera moje myśli dość szybko zaczęły uciekać w kierunku pana Filutka. To ten sam typ bohatera, skromny, w dobrze skrojonym garniturze. Wprawdzie nie zawsze trzyma w reku parasolkę, ale bez melonika już się nie rusza. Myślę, że pan Filutek polubiłby się z panem Vaclavem. I na pewno Vaclavovi byłoby raźniej z takim kompanem, bo przecież załatwiać taką przykrą sprawę (zaraz o niej) w pojedynkę to nie lada utrapienie w tym wieku.

Drakulič bowiem został wystrychnięty na dudka. Nie był to wprawdzie numer „na wnuczka”, ale konsekwencje nieuwagi były jeszcze gorsze niż strata pieniędzy. Przyszedł do niego krewki urzędnik, pomachał przed nosem papierami, a Vaclav podpisał. Drakulič stracił dom (czyli ten piękny zamek, który na pierwszy rzut oka przypomina rezydencje hrabiego Drakuli). Znalazł w sobie jednak Vaclav na tyle siły i determinacji, że postanowił pojechać odkręcić sprawę. I tu zaczyna się nierówna walka z systemem.

Pięknie wydany komiks. Skromny, a złoty.

Pamiętacie zapewne jedną z dwunastu prac Asteriksa i próbę zdobycia zaświadczenia A38? Tutaj, w komiksie, Drakulič jedzie do urzędu i dramatyczne momenty pojawiają się lawinowo. Pokój za pokojem, pismo za pismem, kłopotów ciąg dalszy. A to przecież była tylko pomyłka (na pewno?) w systemie, błędnie napisane nazwisko (na pewno?) i starszy jegomość musiał stanąć w szranki z całym państwowym mechanizmem. Ale ktoś ten mechanizm wprawił w ruch. Jedna niespodzianka za drugą.

Jan Mazur wespół z Mikołajem Ratką stworzyli małe dzieło sztuki. Vaclav Drakulič jedzie do urzędu to ten piękny rysunek przypominający pracę ze szkicownikiem, pieczołowicie oddane piękno architektury (detale w pomieszczeniach!), postaci takie od razu do polubienia (naprawdę, bez względu na ich charakter). Bardzo udany album.

Patryk Karwowski
Scenariusz: Jan Mazur
Storyboard: Henryk
Rysunki: Mikołaj Ratka
Ilość stron: 72
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 165 x 235 mm

KOMIKS UDOSTĘPNIONY PRZEZ WYDAWCĘ. ZNAJDZIESZ GO NA PÓŁKACH

Kultura Gniewu