Odmienne stany świadomości

Transformacja genowa, powrót do pierwotnego stanu, odnalezienie absolutu i badania nad wszystkimi naszymi stanami świadomości. Czy to jeszcze nauka, czy raczej szeroko pojęty mistycyzm? Do niektórych stanów świadomości człowiek jest w stanie dojść tylko poprzez narażenie się na doznania, które uzyskuje się wskutek działań środków chemicznych.

To igranie z ogniem, naciąganie cięciwy do takiego stanu, że ta niechybnie może pęknąć. Układ nerwowy, jak każdy działający komputer, może ulec przeciążeniu. Profesor Jessup (William Hurt) właśnie to robi, pod uniwersyteckim sztandarem wchodzi na tereny które od lat są eksplorowane, niekoniecznie w laboratoryjnych warunkach. Ale profesor nie byłby profesorem, gdyby nie chciał wszystkiego zaaranżować tak, by sprawiało wrażenie naukowego eksperymentu. Summa summarum do odważnych świat należy, ale koszty ponosi ogromne.

Odmienne stany świadomościJedna łyżeczka wywaru, czyli Odmienne stany świadomości.

Ken Russell, jeden z moich ulubionych filmowców, niepokorny, cudowny w swoim prowokowaniu, kolejny raz dowiódł swojego kunsztu. Odmienne stany świadomości to Russell w pigułce. To opowieść o naukowej drodze Jessupa, który bierze pod lupę preparaty i aplikuje je sobie. Żeby zwiększyć doznania i odciąć się od środowiska zewnętrznego korzysta z komory deprywacji sensorycznej. To tam, w komorze, dźwiękoszczelnym i światłoszczelnym zbiorniku wypełnionym wodą z dala od zewnętrznych bodźców w pełni może poczuć kontakt z… No właśnie, z kim lub z czym profesor chce nawiązać kontakt?

Eksperymenty szybko zmieniają się w szaloną drogę naukowca, który odrzuca wszystko wokół siebie i poświęca się tylko jednemu zagadnieniu. Chce przejść na drugą stronę. Po prawdzie na drugą stronę przerzuca tylko swój mózg. Pokiereszowany narząd zostaje poddany działaniom niezwykłych sił. Wprawdzie Jessup jest już doświadczonym użytkownikiem suplementów, ale na to, co go czeka, nie jest przygotowany.

Kosmiczna energia Russella, film poszukiwaniach absolutu.

To horror, niepokojący, groźny, w stylu Russella który nie cofa się przed niczym. Kiedy widz jest już znokautowany, Russell idzie po zestaw do tortur. Tak działają jego filmy, tak działają Odmienne stany świadomości. W swoim założeniu przypominają każdy filmowy obraz o naukowcu, który nie potrafi powiedzieć „stop”. Zaczyna poświęcać relacje prywatne, zaczyna poświęcać swoje ciało i przede wszystkim umysł. Robiło to już wielu, kończyło się podobnie.

Odmienne stany świadomości

Wybitny i psychodeliczny, ze świetnymi efektami specjalnymi. Transformacja genowa to Cronenberg, body horror przychodzi jak koszmar po nieprzespanej nocy. Całą reszta to zuchwałość Kena Russella, który pozwala sobie na wiązanie wszystkiego ze wszystkim. Jest kicz, nawiązania religijne, wspomniany horror, pokręcone love-story. Wszystko uchodzi mu płazem, bo przecież mamy do czynienia z absolutnym surrealistycznym doznaniem. Mamy zbliżyć się do krawędzi i zajrzeć do mózgu podlanego kwasem. Obce cywilizacje, odpowiedzi na wszystkie pytania, kontakt z absolutem, najwyraźniej nie trzeba tego wszystkiego szukać w kosmosie, skoro tak wiele rzeczy ukrytych jest w nas samych.

Odmienne stany świadomości to film pod wieloma względami potężny, groźny, oczywiście zawsze aktualny.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 103 min
Gatunek: horror, sci-fi
Reżyseria: Ken Russell
Scenariusz: Sidney Aaron
Obsada: William Hurt, Blair Brown, Bob Balaban, Charles Haid
Zdjęcia: Jordan Cronenweth
Muzyka: John Corigliano