Savate

Na śmierć i życie, albo po prostu Savate jak wszyscy zapamiętaliśmy z okładek VHS film z 1995 roku. Niebywale naciągnięta cięciwa jest w tym łuku. Trzyma się to wszystko na materiale zajumanym od najlepszych. I to taka kradzież w biały dzień, w stylu „patrz, biorę i wkładam do swojego worka”. Ale to nic, to było normalne wówczas, gdy filmowe motywy przerabiano i eksploatowano z godną podziwu systematycznością.

SavateEleganckie savate, czyli pięści i nogi Oliviera Grunera.

Wypada to jednak wszystko z torów, niekiedy autentycznie śmieszą te wszystkie momenty, gdy twórcy porywają się z motyką na słońce i zaciekle tą motyką machają. Isaac Florentine zatem, reżyser, chciałby być jak Sergio Corbucci (obawiam się nawet, że przez myśl przeszedł mu Sergio Leone). Wykorzystuje znany i lubiany wówczas schemat z Krwawego sportu (turniej walk w mieszanych stylach) i narzuca na wszystko kostium westernu. To może i by przeszło, bo ma przecież w składzie Oliviera Grunera, który robi tutaj za Jean Claude Van Damme’a.

Ten sam western, kręcony tak bardzo zapalczywie w stylu spaghetti próbuje udawać jeszcze kilka rzeczy. Zaangażowany do projektu kompozytor Kevin Kiner leci na patentach Ennio Morricone, a nastrój wkracza niekiedy na niebezpieczne pole patosu.

Najbardziej intrygująco wypada oryginalny tytuł, czyli Savate. Sama nitka fabularna jest raczej wątpliwej jakości. Oto francuski żołnierz wplątuje się w konflikt w miasteczku i bierze udział w turnieju. Savate natomiast to rodzaj francuskiego boksu. Łączy ideę boksu z technikami kopania. Walka wymaga używania obuwia, co jest dodatkową ciekawostką. Źródła opisują savate jako „elegancką formę walki”. Tą też umiejętność wyniósł z wojska oficer Joseph Charlegrand (Olivier Gruner). To wciąż Dziki Zachód, ale savate przyda się Josephowi przede wszystkim. Potrafi rozbroić przeciwnika, a na arenie walki jest niepokonany.

Solidny schemat, ale popada w śmieszność.

Olivier Grunner ma lepsze filmy w swoim dorobku (choć niewiele), a już na pewno lepsze filmy nakręcił Isaac Florentine. Dość wspomnieć, że po 2000 roku związał się ze Scottem Adkinsem i panowie zrobili razem kilka tytułów.

Savate

Savate? Akcyjniak VHS na miarę tamtych czasów i tamtego zapotrzebowania. Gruner zawsze dobrze wyglądał na ekranie, potrafi się bić, zna swoje możliwości. Tutaj kuleje scenariusz, chociaż za całością stoi ciekawa historia o Legii Cudzoziemskiej. Smaczku dodaje jeszcze kilka elementów, chociażby angaż Donalda Gibba, który w Krwawym sporcie grał Raya Jacksona, zapaśnika i najlepszego kumpla z ringu Franka Duxa (JCVD)

Savate mogę polecić chyba tylko dla nostalgii, Grunera i dla ciekawego spojrzenia na savate jako sztukę walki. Nie była za mocno rozpropagowana w kinie akcji. Chociażby dlatego warto do filmu przysiąść.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 88 min
Gatunek: akcja
Reżyseria: Isaac Florentine
Scenariusz: Isaac Florentine, Julian Stone
Obsada: Olivier Gruner, James Brolin, R. Lee Ermey, Ashley Laurence, Marc Singer
Zdjęcia: Bernard Salzmann
Muzyka: Kevin Kiner