Tank Girl, tom 1

Plan miałem świetny. Sięgam od jakiegoś czasu po komiksy i trafiłem na Tank Girl. Myślę, super, chciałem przecież odświeżyć film Odlotowa dziewczyna z 1995 roku z Lori Petty w roli głównej. Ten seans chodził za mną od jakiejś dekady, więc moment (po przeczytaniu komiksu) byłby na to idealny.

Plan był więc rzeczywiście w dechę. Chciałem przeczytać komiks i od razu zasiąść do filmu. Niestety po komiksie ochota mi przeszła. To nie moja bajka, nie trafiło, męczyłem się przy lekturze i film (który zapamiętałem mimo wszystko jako niezły) spadł w kolejce o kilkaset miejsc. Żeby nie było, to styl i komiksową rewoltę w Tank Girl doceniam.

Tank GirlTank Girl, chaos, brud i anarchia.

Tank Girl to anarchia, chaos, punk i degrengolada. Postać stworzyli Jamie Hewlett (rysunki) i Alan Martin (scenariusz) na początku lat 80. stąd dużo nawiązań do popkultury sprzed kilku dekad. Ale w głównej mierze jest w tym komiksie wszystko to, co leżało w kręgu zainteresowań Hewletta i Martina w okresie ich młodzieńczego buntu. Są czołgi, punk, seksowna dziewczyna.

Szanuję więc estetykę zina (rysunki wspaniałe, dużo szczegółów), konsekwencje autorów. Rozumiem, że ta dziewczyna ma irytować, chlać, zmieniać partnerów (najczęściej kangur), jeździć wielkim czołgiem i siać zamęt w uniwersum. Właśnie, w jakim uniwersum? Nie miałem czego tu się chwycić i było znacznie lepiej, gdy zacząłem traktować komiks jak rzecz w rodzaju kreskówki, w której nie obowiązują zasady. Żadne. Rozumiecie, totalne oderwanie od wszystkiego, co stronę nowy koncept, czwarta ściana nie istnieje, czołg może przelecieć przez kilka kadrów, spaść na głowę, bawimy się konwencją.

Szacunek za twórczą wolność.

Tank Girl

Po prawdzie to naprawdę chylę czoła przed chłopakami związanymi z Tank Girl. Widać tu wolność, zabawę, nie ma żadnych świętości, poprawność polityczna nie istnieje. I wszystko w porządku, wszystko w tej materii się zgadza, ale brak konkretnej fabuły, brak scenariusza, który mógłby ciągnąć się chociażby przez kilka stron, to wszystko wybijało mnie z rytmu. Do tego infantylne już dla mnie teksty. To tylko garść luźnych akcji, napad na konwój z piwem, wspomnienie wczorajszej imprezy, trochę ględzenia o seksie z kangurem. Nie dla mnie.
Patryk Karwowski
Scenariusz: Alan Martin
Rysunki: Jaimie Hewlett
Ilość stron: 136
Tłumacz: Marceli Szpak
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Format: 170 x 260 mm