Wybuch

Brian De Palma udowodnił, po kilku swoich poprzednikach, że specjalizacja w danej dziedzinie to nie wszystko. Sam nie wygrasz wojny, choćby nie wiem jak byś dobry nie był. Tyczy się to każdego jednego bohatera postawionego na przeciwko siłom, które mają nieograniczone pole manewru, nieograniczone środki i dużą motywację by zatuszować sprawę. Walka w pojedynkę skończy się na tym, że popadniesz w paranoje (Rozmowa, 1974, Francis Ford Coppola). Pomóc może tylko grupa, co dobitnie pokazał Phil Alden Robinson w nakręconych dekadę później Włamywaczach.

Jack u Briana De Palmy był sam, podobnie jak Harry Caul (Gene Hackman) z Rozmowy, czy jeszcze wcześniej fotograf Thomas (David Hemmings) z Powiększenia Antonioniego. Do tych dwóch filmów Wybuch jest często zresztą przyrównywany. Dla mnie tak natarczywe wykorzystywanie inspiracji z innych filmowych utworów to nic nagannego. To powielanie najlepszych wzorców, które mogą stanowić o czymś wyjątkowym, dokładnie tak jak w Wybuchu. Brian De Palma kopiuje, owszem, ale robi to mimo wszystko w autorski sposób. Brzmi to może osobliwie, ale przecież po latach łatwo styl De Palmy rozpoznać. W Wybuchu więc kopiuje, czy inspirując się kilkoma autorami tworzy przy okazji swój unikatowy i rozpoznawalny język?

Wybuch. Sam przeciw wszystkim.

WybuchMoim zdaniem Wybuch to majstersztyk formy, dzieło przemyślane, a jednak w wielu miejscach ulotne. Być może ulotność jest tu stworzona z premedytacją, bo tak samo jak niepewnie czuje się od pewnego momentu Jack Terry (John Travolta) tak samo niepewnie czujemy się i my, widzowie.

A ma Jack smykałkę, talent i duże doświadczenie na polu, na którym pojawiło się pęknięcie. Specjalista w danej dziedzinie nie lubi pęknięć, bo jeżeli zna się na sprawie to będzie tak długo drążyć, by to pęknięcie zrozumieć. Jack dźwiękowiec zbiera materiał do filmu i jest świadkiem wypadku. Wypadek widzi, wypadek nagrywa też przy użyciu mikrofonu. W prasie zostaje podana informacja o wypadku, sprawa może być szybko zamknięta. Ale technikalia nie kłamią, dźwiękowiec jest zbity z tropu, bo przecież potrafi wyodrębnić dźwięk przestrzelonej opony. Komu nie zaufać jeżeli nie tak biegłemu specjaliście? Stawka jest spora i jeżeli ktoś rzeczywiście stał za śmiercią pasażera (i to nie byle jakiego pasażera, bo kandydata na prezydenta), z pewnością nie będzie chciał, by Jack ów sprawie się przypatrywał, albo co gorsza, w jego przypadku, przysłuchiwał.

Styl ponad wszystko.

Brian De Palma urzeka mnie, raz za razem, swoim stylem. To niby tylko, albo aż thriller, a jednak mam wrażenie, że obcuję z dziełem wielkiego kalibru. De Palma niczym najlepszy dyrygent sprawia, że całość zawsze wygląda stylowo. Zdjęcia (już dla samej pracy Vilmosa Zsigmonda warto film zobaczyć), montaż, właśnie dźwięk i intrygująca sprawa. I jeszcze bohater na którego spada ciężar całej teorii spiskowej i przeświadczenie widza o tym, że ten jeden mały człowiek nie jest w stanie unieść pytań, a co dopiero odpowiedzi.

Wybuch

Tak, są lepsze filmy Briana De Palmy, ale Wybuch moim zdaniem się nie zestarzał, wciąż trzyma się wspaniale. Podoba mi się nastrój, atmosfera strachu, ale głównie chyba finał, który dużo mówi o rzeczywistości i świecie. Może lepiej nie grzebać, nie szukać i nie zadawać pytań? Tak pewnie mógłby się zastanowić Jack, gdyby mógł przewidzieć co się stanie na końcu. Lepiej machnąć ręką i wrócić do pracy. Ale z tym konkretnym bohaterem było inaczej i wracając do samej istoty filmu i tego, dlaczego w ogóle Jack był taki uparty. Jest bowiem tak, że natręctwo i świdrujące umysł podejrzenia to paskudne rzeczy.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 108 min
Gatunek: thriller
Reżyseria: Brian De Palma
Scenariusz: Brian De Palma
Obsada: John Travolta, Nancy Allen, John Lithgow, Dennis Franz
Zdjęcia: Vilmos Zsigmond
Muzyka: Pino Donaggio