Tenet

Nie da się wprost odpowiedzieć na pytanie czy Tenet to dobry film. Będzie dobry, a nawet bardzo dobry, jeżeli poważnie potraktujesz słowa jednej z postaci z filmu: „Nie staraj się tego pojąć. Poczuj to”. To dobry pomysł na cały seans. Te same słowa powinieneś wziąć sobie do serca przy pozostałych filmach Nolana, dla mnie nieustannego wizjonera, który kino traktuje jako poligon dla swojej nonszalanckiej i nieokiełznanej wyobraźni. Finał Interstellara, patent z Incepcji i pomysł na Tenet. Wszystkie te trzy filmy łączą się w pewnym momencie. W tym samym, w którym Alicja stawała po drugiej stronie lustra, a Neo próbował ogarnąć Matrix. Taki jest Tenet, dla jednych będzie bełkotliwą wydmuszką, dla innych jazdą bez trzymanki. Dla mnie jest fantastycznym mariażem kina szpiegowskiego i science-fiction, którego nie muszę w całości zrozumieć, ale z pewnością czuję w nim aspirację, widzę i doceniam zabawę formą, zachwycam się wykonaniem i rozmachem.

Świat po drugiej stronie

Głównym zamysłem Nolana była tutaj próba przedstawienia Zimnej Wojny XXI wieku. Niech więc będzie, że Tenet to taki neo cold-war movie. Zimna wojna to czas szpiegów, a jednym z nich jest Protagonista (John David Washington), który powinien być przecież odczytany po drugiej stronie jako Antagonista. Nie używa imienia, ale jest w grze od dłuższego czasu. Jest w niej na tyle długo, że zdaje się być rozgrywającym, chociaż zasady poznaje w trakcie. Teraz ma szansę znowu uratować świat. W grę wchodzi technologia z przyszłości, dzięki której można nadać przedmiotom wsteczny bieg. Zabawa z prawami tej natury może doprowadzić do zagłady ludzkości, a Protagonista ma zamiar zbliżyć się do człowieka, który z przyszłością się komunikuje.


Boli cię głowa?

Tytuł tego akapitu to słowa kolejnej z postaci, które padają w momencie, gdy ktoś próbuje zrozumieć zawiłości związane z entropią przedmiotów, ale także wyłapać niuanse planu, który zaraz ma być zrealizowany w finale. Nie warto, powtarzam, skupiać się na tym aspekcie. Trzeba się otworzyć i przyjąć Nolana całego. To nie jest linia obrony, bo obraz broni się doskonale sam. To raczej zalecenie, takie samo, które i ja dostałem po seansie jednego z filmów giallo, kiedy narzekałem trochę na logikę. „Im dziwniej, tym lepiej”, przeczytałem. To prawda. Nolan w tej „dziwności” nie ma sobie równych.

James Bond z równoległego świata

Kiedy spojrzysz na Tenet i na chwilę zapomnisz o entropii, kapsułach, które potrafią zmienić bieg czasu, przedmiotach ze wstecznym biegiem i postaciach, które chodzą do tyłu, ale z ich perspektywy idą do przodu, to Tenet mógłby stanąć na półce z filmami o Jamesie Bondzie. Ma bowiem wszystko, z czym wiążemy bohatera wykreowanego przez Iana Fleminga. Są egzotyczne kraje, olśniewające plenery, wspaniałe auta, jeszcze lepsze garnitury, piękna kobieta i okrutny złoczyńca wspaniale odegrany przez Kennetha Branagha. Złoczyńca wszak bije na głowę cały szereg filmowych antagonistów. Jest bezlitosny, wyrachowany, przebiegły. Chce mieć u stóp cały świat, a jeżeli nie będzie mógł, zabierze go ze sobą do piekła.


Forma filmu i forma Nolana

Tenet to bez wątpienia kolejny przykład w filmografii Nolana, gdy reżyser żongluje gatunkami i nie boi się mieszać form. Twórca ponownie skłaniając się do konkretnego gatunku, odchodzi od stereotypów albo nawet od pobożnych życzeń ortodoksyjnych widzów. Jego Dunkierka była filmem wojennym bez scen batalistycznych, której bliżej było, w moim przekonaniu, do kina grozy. Incepcja Tenet to sci-fi rozgrywające się na Ziemi, w których Nolan siłuje się z prawami fizyki, równoległymi światami, snami. Nie potrzeba podróży w kosmos, by powalczyć z nauką i fikcją i, co najważniejsze, wygrać. Nolan chwyta więc nauki ścisłe, filmuje je w lustrzanym odbiciu i robi to w spektakularny sposób. Tutaj wszystko jest potraktowane w wymiarze epickim i współgra idealnie z formułą palindromu. Elektroniczna muzyka, która brzmi jakby była puszczona od tyłu, montaż, który radzę uważnie obserwować, szczegóły, które łatwo przegapić, ale spokojnie, wrócą do nas z innej strony. Największą wartością Tenet jest jego autorski styl, daleki od blockbusterowej manii odcinania kuponów. To kino nowoczesne, przebiegłe, wyśmienite na drugi seans.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 150 min
Gatunek: sci-fi, thriller
Reżyseria: Christopher Nolan
Scenariusz: Christopher Nolan
Obsada: Elizabeth Debicki, Robert Pattinson, Kenneth Branagh, John David Washington, Aaron Taylor-Johnson, Michael Caine
Zdjęcia: Hoyte Van Hoytema
Muzyka: Ludwig Göransson