Piękna wieś pięknie płonie

Nakręcony został na zgliszczach wsi i miast, krótko po zakończeniu wojny, kiedy ludzie dopiero zaczęli się podnosić i przecierać oczy. Wykorzystując formułę charakterystyczną dla kina serbskiego, reżyser Srđan Dragojević pokazał prawdę o wojnie daleką od prób upiększania czegokolwiek. To obraz surowy, a zabawny poniekąd ton służy tylko do przepracowania traumy. Piękna wieś pięknie płonie to narodowe katharsis, ale co bardzo ważne opowieść bardzo bolesna dla każdej ze stron konfliktu z oskarżeniami rzucanymi w każdą stronę. Nie jest więc ani proserbski, ani antyserbski, jest jednym z najważniejszych antywojennych obrazów, który po dziś dzień robi piorunujące wrażenie nie tylko dlatego, że potrafi być bardzo okrutny i szczery, ale głównie dlatego, że pokazuje bez komentarza cały bezsens bratobójczej wojny w kraju, którego już nie ma.

Piękna wieś pięknie płonie pokazuje uczestników konfliktu i jako oprawców i jako ofiary jednocześnie. To niezwykle gorzki utwór o tym do czego doprowadzają nacjonalistyczne nawoływania, dzisiaj wciąż aktualny. Dalszy ciąg do filmu dopisywany jest co kilka lat. W 2001 roku w biały dzień został zamordowany w Belgradzie Dragan Maksimović odtwórca roli „profesora”. Serb od dziada pradziada, który przez swoją ciemną karnację został wzięty za Roma przez grupę serbskich skinheadów.

Srđan Dragojević pokazał historię przyjaźni Serba Milana i Muzułmanina Halila, która przez wojnę przerodziła się w nienawiść. Wychowywali się od zawsze razem, w jednej wsi, „wśród swoich”, co znaczyło tyle, że każdy darzył się szacunkiem bez względu na narodowość. Serbowie i muzułmanie razem pili, świętowali, razem płakali. Jako dzieci wspólnie wygłupiali się, robili psikusy, później kontynuowali przyjaźń, w wieku dorosłym założyli samochodowy warsztat, żyli w pokoju w miejscu złożonym z różnych narodowości. To była jedna społeczność, silna jak rodzina, rozerwana przez wojnę. Drogi wszystkich się rozeszły, każdy przeszedł na swoją stronę barykady. Rozgorzał konflikt trwający kilka lat, płonęły kolejne wsie.

Milan wraz z serbskim oddziałem zostaje w czasie jednej z potyczek uwięziony w tunelu, który za czasów Tito miał być „tunelem przyjaźni”. Teraz znaleźli się w potrzasku, bo wyjścia bronią Boszniacy.

Nigdy nie wiemy, w którą stronę pójdzie twórca, bo film Piękna wieś pięknie płonie przedstawiony jest jak wspomnienia z frontu przeplatane licznymi retrospekcjami oraz czasem powojennym, gdy uczestnicy różnych stron konfliktu leżą razem w na szpitalnej sali. Tamten moment w tunelu jest okazją dla reżysera by przedstawić cały szereg zachowań, od strachu, przez akty odwagi, po okazanie głębokiego żalu na własny kraj: „Myślisz kapitanie, że chociaż jeden jedyny dom, z tych które spaliliśmy im i z tych, które oni spalili nam, był zbudowany uczciwie? Gdyby tak było, nie paliłyby się tak łatwo”. Siłą filmu jest właśnie to, że tylko z pozoru wydaje się być „lekki”, a tak naprawdę to jeden z mocniejszych filmów traktujących o wojennych traumach. Oddział Serbów w tunelu to ilustracja całego niepoważnego tonu tego konfliktu, ale też okazja do przepracowania rzeczywistych (poza filmowych) zawodów. Dowódcą oddziału jest kapitan Gwozden (legendarny jugosłowiański aktor Velimir 'Bata’ Živojinović, który lata świetności miał w kinematografii właśnie za czasów reżimu). Scena, gdy jego postać mówi: „Na pogrzeb Tity szedłem 350 km, pieszo. Ile on kłamał, drań jeden. Ale wszyscy go kochaliśmy” świadczy o tym, że oszukany mógł czuć się cały naród (aktorzy jako obywatele, a nie tylko jako odtwarzający filmowe role), a wojna była ich wspólną życiową i narodową porażką.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 115 min
Gatunek: wojenny
Reżyseria: Srđan Dragojević
Scenariusz: Vanja Bulic, Srdjan Dragojevic, Biljana Maksic, Nikola Pejakovic
Obsada: Dragan Bjelogrlic, Nikola Kojo, Dragan Maksimovic, Zoran Cvijanovic, Velimir 'Bata’ Zivojinovic
Zdjęcia: Dusan Joksimovic
Muzyka: Aleksandar Habic, Lazar Ristovski