The Outsider – recenzja dwóch pierwszych odcinków

Wpadłem.

Nie wiem jak powieść, ale The Outsider na podstawie prozy Stephena Kinga w wersji serialowej wciąga tak mocno, jak robił to pierwszy Detektyw z Matthew McConaughey’em i Woodym Harrelsonem. Atmosfera w obu również wydaje się podobna i obok intrygi jest tak samo ciężka, a miejscami wręcz przytłaczająca. Szybko wprawdzie skręca w rejony, które karzą przypisać historię pod gatunkowy dreszczowiec z wieloma cechami z nurtu fantastycznego, ale nie szkodzi to opowieści ani trochę. Zaczyna się jak z najlepszego thrillera, ale mając na uwadze autora literackiego pierwowzoru, wiemy też, że rozwiązanie nie będzie tak oczywiste, jak na początku nam się wydaje. Miasteczkiem, w którym każdy zna każdego i każdy zwraca się po imieniu do mijanego na ulicy człowieka, dochodzi do zbrodni. Zbrodni bezwzględnej w swoim wymiarze, bo dokonanej na niewinnym dziecku. Odnalezione zwłoki pozwalają stwierdzić, że sprawcą był okrutny degenerat.

Jako widzowie, razem z detektywem Ralphem Andersonem (fantastyczny Ben Mendelsohn, który nigdy nie zwykł uprawiać aktorskiej szarży, bo taka po prawdzie nie jest mu potrzebna. Wszystkie emocje wyraża doskonale kilkoma spojrzeniami i gestami) dowiadujemy się szczegółów występku, które wskazują na zwyrodnialca pokroju Hannibala Lectera. Ale nie sprawą i poszukiwaniami sprawcy będzie zajmował się Anderson, a raczej próbą odpowiedzenia na pytania: dlaczego? i czy to na pewno on? Zbrodniarza bowiem udaje się zatrzymać od razu, świadków jest sporo, a i monitoring jasno wskazuje osobę nauczyciela, trenera, przykładnego męża i ojca, Terry’ego Maitlanda (Jason Bateman).

Dochodzi do spektakularnego zatrzymania (na miarę małego miasteczka rodem z opowieści Kinga) i pierwszych przesłuchań. Terry jest co najmniej zbity z tropu i wściekły, bo uważa, że policja aresztowaniem go w czasie meczu baseballa zniszczyła życie jego i całej rodziny. O zabójstwie oczywiście nic nie wie. Nie wierzy w nie również rodzina Terry’ego. Rozpoczyna się najdziwniejsza sprawa w historii lokalnej policji. Wspomniane dowody są twarde, ale i alibi nauczyciela zdaje się być nie do podważenia. Świadkowie, nagrania video wskazują jakoby znajdował się w dwóch miejscach równocześnie.

The Oustisder i pierwsze dwa odcinki to zarzucona przynęta, klimat, sporo napięcia i doskonale prowadzona akcja, w którą byłem mocno zaangażowany. Wpadłem. Wpadłem tak mocno, że nie mogę się doczekać odcinka trzeciego, choćby jednej poszlaki więcej. Dwa pierwsze epizody nakręcone przez Jasona Batemana postawiły poprzeczkę bardzo wysoko. Okrutne morderstwo dokonane w sposób dziki i niepohamowany, szybkie wskazanie podejrzanego i później cios obuchem w głowę detektywów, prokuratora, który chciał zrobić na sprawie karierę oraz ślepa uliczka, z której nie ma odwrotu. Być może w trzecim epizodzie (mam nadzieję) komuś przyjdzie do głowy, że nie można przeć naprzód, a warto rozbić ścianę…

Patryk Karwowski