Marianne i Leonard: Słowa miłości (2019)

Hydra to jedna z tych urokliwych greckich wysp z doskonale zachowaną XIX wieczną zabudową. Wyspa artystów otoczona morzem kwasu i tonąca w oparach marihuany. To tutaj przybył Leonard Cohen pisarz i poeta. W czasie pobytu przeistoczył się w piosenkarza. To tutaj też poznał Marianne Ihlen, swoją pierwszą prawdziwą muzę, Norweżkę, kochankę, przyjaciółkę, miłość, której uczucie wyznał bardzo późno, chociaż od czasów pierwszego spotkania na Hydrze ich losy niezmiennie się łączyły.

Marianne i Leonard: Słowa miłości to nie tyle historia ich związku, co raczej opowieść o człowieku, który uciekał i wracał. Marianne wciąż na niego czekała. Była nieprzyzwoicie wręcz w nim zakochana, chociaż zdawała sobie sprawę, szczególnie, gdy z pierwszymi utworami przyszedł sukces, że artystę tego pokroju (a w zasadzie większość artystów) bardzo trudno posiąść na własność. To wolne ptaki, które muszą być ciągle w ruchu, szukać inspiracji. Jako że rozkwit i czas przeobrażeń Leonarda z poety w pieśniarza przypadł na szalone lata 60., Cohen czerpał ile się tylko da z ery wodnika. Wolna miłość, narkotyki, stan ciągłego odurzenia, tak można scharakteryzować większość narracji przypadającej na dokument w reżyserii Nicka Broomfielda. Dla Broomifelda nie jest to zresztą pierwsza reżyserska przygoda z filmami traktującymi o artystach często stąpających po krawędzi i rzadko zdających sobie z tego sprawę. Na swoim koncie ma filmy o innych muzycznych ikonach, takie jak Whitney: Can Be Me czy Kurt & Courtney. Jest też o tyle twórcą „uprawnionym” do podjęcia tematu, gdyż jako dwudziestolatek odwiedził wyspę, poznał Mariannę, mógł nasiąknąć atmosferą. I pewnie nie tylko atmosferą.

Marianne i Leonard: Słowa miłości to zapis wariackich czasów, anegdoty, które potrafiłyby dzisiejszych agentów i menadżerów przyprawić o zawrót głowy, ale i obraz człowieka, który lawirował pomiędzy światami, realnym i tym stworzonym z używek. Wiedziałem po trosze, że Leonard Cohen zażywał, ale dopiero ten dokument pokazał skalę. Film, który jest skonstruowany z całej masy archiwalnych zdjęć, wzbogacony wywiadami i wspomnieniami (również tych wciąż żyjących) przedstawił Cohena jako osobę, która w pewnym okresie (kilka dekad) nie schodził z orbity okołoziemskiej. Tak samo Marianne. Historia obfituje wręcz w dramatyczne wydarzenia z tym związane, bo dorośli w wielu momentach zapominali z czym wiąże się owa dorosłość, szczególnie gdy obok są dzieci. Marianne wpatrzona w Cohena niczym w bóstwo próbowała normalnie żyć, wiązać się z innymi mężczyznami, zakładać rodziny, ale wciąż czekała. Wzruszające jest ich symboliczne pożegnanie, na łożu śmierci, z dala od fleszy. Bardzo intymne i czułe, chociaż na odległość.

Dla fanów twórczości Leonarda Cohena, dokument Marianne i Leonard: Słowa miłości to rzecz konieczna do obejrzenia, w którym poznają genezę powstania najpiękniejszych muzycznych utworów, ale i historię powstania kilku tytułów książkowych. Jeżeli w recenzjach powieści Piękni przegrani wydanej w 1966 roku najczęściej pojawiają się zwroty „piękny bełkot”, to po dokumencie Nicka Broomfielda i zdradzeniu kulisów pracy nad książką, zrozumiecie, że inaczej być chyba nie mogło.

Marianne i Leonard: Słowa miłości to historia życia artysty w bardzo skondensowanej formie, pełna świetnego materiału poznawczego, pięknej muzyki, ale i opowieści od których włos się jeży na głowie. Oprócz używek, artystów uzależniało samo miejsce. Wyspa Hydra, z której wyłączony jest transport pojazdami mechanicznymi, gdzie po dziś dzień zdarzają się domostwa oświetlane świecami, kryła w sobie coś fantastycznego. Nastrój tworzenia, ale i atmosferę wolności, nieskrępowanej miłości i kreatywnych uniesień, również cielesnych. Marianne i Leonard: Słowa miłości mają w tytule „słowa”, które tutaj trzeba rozumieć dosłownie. Leonard nie raz dedykował swoim muzom piosenki, wiersze, całe epitety w książkach. Był artystą w pełni tego słowa znaczeniu. Warto więc poznać kulisy sławy i kulisy uczucia, które związało tę niecodzienną parę kochanków.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 102 min
Gatunek: dokumentalny
Reżyseria: Nick Broomfield
Obsada: Marianne Ihlen, Nick Broomfield, Leonard Cohen, John Lissauer
Zdjęcia: Barney Broomfield
Muzyka: Nick Laird-Clowes