Magia

Joseph E. Levine kupił prawa do powieści Magia Williama Goldmana za niebagatelną sumę miliona dolarów. Nie można się temu dziwić, bo przecież Goldman był odpowiedzialny za kilka najlepszych hollywoodzkich filmów nakręconych w latach 70. Ten genialny scenarzysta i utalentowany pisarz miał już wtedy na koncie dwa Oscary i nominacje do Złotych Globów.

Magia to opowieść o Corkym (Anthony Hopkins), iluzjoniście, który zalicza spektakularną wpadkę na scenie. Nie idzie mu, ma słaby program, daje się ponieść emocjom i w rezultacie ludzie zapamiętają go jako rozhisteryzowanego klauna. Wyśmiany, znika. Znika na rok i wraca z programem bijącym rekordy popularności. Wraca w chwale, ale nie sam. Zdecydował się na brzuchomówstwo, a od tej pory towarzyszyć mu będzie lalka Fatsy.

Magię miał kręcić Norman Jewison z Jackiem Nicholsonem. Nie wyszło. Nie wyszło też Stevenowi Spielbergowi z Robertem De Niro. Ostatecznie projekt udało się doprowadzić do końca Richardowi Attenborough, który rok wcześniej wyreżyserował O jeden most za daleko (złożyło się o tyle szczęśliwie, że przy filmie O jeden most za daleko Attenborough współpracował z Goldmanem scenarzystą Magii i Hopkinsem, który zagrał główną rolę). Niewyobrażalna jednak różnica towarzyszyła reżyserowi po zmianie planów zdjęciowych. Attenborough przeszedł płynnie od epickiego kina wojennego do kameralnego wręcz psychologicznego dreszczowca, skupionego na jednej męskiej roli. Już sam fakt, że reżyser zabrał się za takie kino, trzeba uznać za co najmniej intrygujący. Efekt okazał się ponad miarę interesujący.

Magia to bardzo klimatyczny thriller, spektakl jednego aktora. Anthony Hopkins gra tutaj mężczyznę, który uzależnia się od swojego alter ego. Świetny jest motyw z porzuceniem prób wyjaśnienia, jak właściwie zaczęła się znajomość Corkiego z lalką, kto ją zrobił, jak zaczęli razem egzystować i dawać pierwsze występy. Właściwa akcja rozpoczyna się, gdy są już popularni. Prawda jest taka, że Corky zawsze był nieśmiały, a teraz może przedstawić swoje prawdziwe emocje, być kimś innym, ale tylko dzięki lalce. Jego nowy program bazuje właśnie na tym. Fatsy ma kontrolę nad show, jest wyszczekany, wulgarny, pewny siebie. Wszystko idzie w jak najlepszym kierunku by duet osiągnął wielki sukces, ale nagle dochodzi do osobliwego incydentu. Corky załamuje się, gdy skuszony intratną propozycją, na początku się zgadza, ale zaraz po tym ucieka, bo duże studio telewizyjne wymaga skrupulatnych badań lekarskich. Razem z lalką odnajduje swoją dawną, szkolną miłość, do której nigdy nie odważył się podejść. Ale teraz jest już znany i ma w ręku lalkę.

Richard Attenborough na przykładzie lalkarza opowiedział o zatraceniu własnej osobowości. Przy spokojnie budowanym napięciu, widz może obserwować jak choroba zagarnia zdrowy rozsądek, umysł, sposób zapatrywania się na kolejne działania. Ważnym elementem jest tu próba zbudowania związku z Peggy (fenomenalna Ann-Margret). Potrafi ją zauroczyć, ale najlepiej mu idzie, gdy w ręku ma karty i Fatsy’ego przy boku. Twórcy zadali sobie trud, by Corky konsekwentnie upodabniał się do Fats’yego. W finale jest już tak samo ubrany, chociaż zdaje się walczyć i kwestionować podpowiedzi lalki.

Ten zapomniany thriller po dziś dzień potrafi zrobić wrażenie i oddziaływać na różnych poziomach. Nastrojowa muzyka Jerry’ego Goldmistha doskonale współgra z fabułą, która sukcesywnie zmierza na upiorne terytorium zarezerwowane z reguły dla innych gatunków. Sam scenariusz jest nieco zaskakujący i nietypowy (szczególnie sposób prowadzenia fabuły i przeskok z etapu scenicznego głównego bohatera do akcji na wsi). Jednak nietypowy znaczy również oryginalny. Pod niemałym wrażeniem można być po dziś dzień za sprawą występu Hopkinsa. Szarżujący, wycofany gdy trzeba, przerażający w kulminacji. Aktor sam podkładał głos pod lalkę i świadczy to tylko o jego wszechstronnym przygotowaniu. Te sceny, gdy Hopkins miota się na podłodze, krzyczy w kierunku lalki, a później „odkrzykuje” jako brzuchomówca rzeczywiście są (wciąż) bardzo efektowne. Jednak w całym tym niemal fizycznym odgrywaniu postaci najlepszy pozostaje dla mnie moment, gdy bohater stara się wyciszyć. Agent Corkiego, który zauważył problem, prosi, by Fatsy nie odezwał się przez 5 minut. To jedne z najdłuższych i najbardziej dramatycznych pięciu minut w filmie, walka z dobijającym się głosem, próba sił i cierpienie przy mijających sekundach.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 107 min
Gatunek: thriller, dreszczowiec
Reżyseria: Richard Attenborough
Scenariusz: William Goldman
Obsada: Anthony Hopkins, Ann-Margret, Burgess Meredith, Ed Lauter, Lillian Randolph
Zdjęcia: Victor J. Kemper
Muzyka: Jerry Goldsmith