Blady strach

O ile debiut Alexandre Aja (właściwie Alexandre Jouan-Arcady, Aja to artystyczny pseudonim) przeszedł bez echa (Furia z 1999 roku), to swoim drugim filmem reżyser wpisał się na stałe w umysłach fanów horrorów. Zaliczany do czołówki francuskiej ekstremy tytuł nie dostarcza jedynie potężnej dawki okrucieństwa, ale łączy też ciekawy scenariusz z solidną reżyserską robotą i świetnym ekranowym występem Cécile de France. Alexandre Aja w dość prostym schemacie wyrastającym z home invasion przechodzącym przez slasher potwierdził, że oryginalność można schować pod podszewką i da się wywieść w pole każdego widza.

Marie (Cécile de France) i Alexia (Maïwenn – aktorka, a obecnie scenarzystka i wzięta filmowa reżyserka. Nakręciła między innymi świetny kryminał Polisse z 2011 roku i Moja Miłość z Vincentem Casselem) jadą na francuską prowincję (film był kręcony w Rumunii) do rodzinnego domu Alexi.

To mają być spokojne dni wypełnione nauką. W ciszy i spokoju dziewczyny będą się przygotowywać do egzaminów. Nie zdążyły niestety na dobre zagłębić się w podręcznikach, bo pierwszej nocy do domu zadzwoniła francuska ekstrema pod postacią maniaka z nożem. Dobijał się tak natarczywie, że domownicy w końcu go wpuścili. Pod strzechę wlało się z impetem czyste gore, ekstremalna przemoc i rzeź niewinnych – tak wygląda najście. Po wszystkim mężczyzna porwał Alexie, ot, taki smakołyk na później. Ocalała Marie rusza w pościg za zwyrodnialcem.

Alexandre Aja zaskakuje nie tylko pomysłowością, brutalnymi sekwencjami, ale też dbałością o sugestywnie wykonane gore. Z pomocą przyszedł tutaj Giannetto De Rossi, zasłużony dla horroru specjalista od efektów specjalnych, który pracował między innymi z Lucio Fulcim.
Największe jednak pozytywne wrażenie, obok dorodnego gore, wywarła na mnie pieczołowicie i z oddaniem przedstawiona postać antagonisty. Wyrwany jakby z najgorszego koszmaru grubas, daleki krewniak Leatherface’a, w stroju mechanika (zesztywniały od mieszanki smarów i ludzkiej krwi) porusza się zdezelowanym, charakterystycznym Citroënem modelu H, utrzymanym w takim samym porządku jak właściciel. Bus, który po kilometrze daje środowisku tyle co mała fabryka, razem z kierowcą stanowi idealne zespolenie.
Jasne, można narzekać na finałowy twist, który nazywam tu oryginalnym (i taki jest!), ale po prawdzie nie wynika on zapewne z burzliwych dyskusji i nieprzespanych nocy scenarzysty, a raczej z rzuconego pomysłu, który później trzeba jakoś oprawić akcją. Nie będę jednak narzekać, bo film dostarczył przecież i wielu emocji i solidnego, ponadprzeciętnego wykonania bez CGI, ze splatter fantazją i z przekonaniem.
Alexandre Aja pomógł tylko uformować tworzący się w 2003 roku nurt, doprawił go kolejnym okrutnym obrazem i stworzył dzieło, które na listach francuskiej ekstremy wymienia się jako jeden z pierwszych. Został też dostrzeżony przez wytrawnych twórców, a Wes Craven powierzył mu realizację remaku kultowego już Wzgórza mają oczy.

Czas trwania: 91 min
Gatunek: horror, francuska ekstrema
Reżyseria: Alexandre Aja
Scenariusz: Alexandre Aja, Grégory Levasseur
Obsada: Cécile de France, Maïwenn, Philippe Nahon, Franck Khalfoun, Andrei Finti
Zdjęcia: Maxime Alexandre
Muzyka: François-Eudes Chanfrault