Blue ruin (2013)

Recenzja filmu "Blue Ruin" (2013), reż. Jeremy SaulnierBlue Ruin robi ogromne wrażenie w trakcie seansu, jednak już kilka minut „po” emocje opadają. I to stanowczo zbyt szybko. W głównej mierze obarczyłbym za to finał opowieści. Absolutnie nie czujemy tego bólu i gorzkiego wydźwięku, który towarzyszy nam przez całą cierpką fabularną uwerturę opartą na pragnieniu zemsty.

Mściciel jest tu jednak zupełnie odmienny niż „mściciel” znany nam z innych revenge-movies. Poznajemy go jako bezdomnego. Noclegi na plaży, albo w zdezelowanym aucie. Wpasował się idealnie w otoczenie. Jest znany policji i tolerowany przez naturę. I pewnie do końca swoich dni kontynuowałby swój rytuał. Przez pół dnia szukanie jedzenia, druga połowa przeznaczona na przygotowania do noclegu i patrzenie na przetaczające się fale po oceanie. Dwight stoczył się w bezdomność, bo przeżył poważną traumę. Jego rodzicie zostali zamordowani, a on sam porzucił rodzinne strony, siostrę i całe dotychczasowe życie. Prawo w Stanach Zjednoczonych wymaga, by policja poinformowała ofiarę o zmianie statusu w wykonywanym wyroku skazańca. Morderca rodziców Dwighta wychodzi na wolność, a pogrążony do tej pory w apatii bohater postanawia wykonać wyrok na sprawcy. Życie bezdomnego mu najwyraźniej nie odpowiada i ma chyba nadzieję, że zemsta odwróci bieg historii.

Recenzja filmu "Blue Ruin" (2013), reż. Jeremy Saulnier

Niestety w tym przypadku tylko i wyłącznie przełknięcie owego pragnienia zemsty mogło zatrzymać kolejne tragiczne wydarzenia. Dwight jednak uczepił się tej myśli i każdą kolejna decyzję trzeba tu traktować jako skręcający się sznur. Po pierwszym akcie, sznur puszcza i nieubłaganie zaczyna się rozwijanie kolejnych, pełnych przemocy fragmentów, aż do gorzkiego finału, gdzie historia wcale nie odwróciła swojego biegu, a rozpoczyna się (zapewne) mozolne wspinanie po tych samych pełnych smutku stopniach. Ten finał i epilog zarazem dopowiedziałem już sobie sam, bo z samego seansu wcale to nie wynika i przez to jest to „tylko” bardzo dobra produkcja, a mogłaby być niemal wybitna. Brak tu przysłowiowej kropki nad i. I chociaż w większości filmowych przypadków otwarte zakończenie, skłaniające do interpretacji odczytuję przeważnie jako atut, to nie tym razem.

Recenzja filmu "Blue Ruin" (2013), reż. Jeremy Saulnier

A mimo to seans trzyma widza w napięciu do końca. Dlaczego? Dzięki bohaterowi, który przewracając pierwszy klocek domina uruchamia spiralę przemocy. Jest tak spokojny i niepozorny, że widz jakoś nie może uwierzyć w to, że jego plany się ziszczą. I okazuje się, że Dwight aż tak wiele nie musi robić. Jest potrzebny tylko do włączenia machiny, reszta dzieje się sama, a Dwight przechodzi powłóczystym krokiem z aktu do aktu, aż do dosadnego (choć wybrakowanego) epilogu.

Recenzja filmu "Blue Ruin" (2013), reż. Jeremy Saulnier

Mroczny, z sugestywną, pasującą do horroru ścieżką dźwiękową Blue Ruin powstał dzięki idei crowdfundingu. Tak! To pieniądze internautów pomogły Jeremiemu Saulnierowi stworzyć przejmujące dzieło o potrzebie zemsty, którą to potrzebę należy traktować jak paliwo dla bohatera. Ten niezwykle udany projekt z pewnością uczynił wszystkich dokładających się do filmu dumnymi, gdyż przyniósł twórcom wiele nagród, zaangażowanym w zbiórkę masę satysfakcji, a samemu reżyserowi otworzył drzwi do kolejnych pomysłów. No i hej! Kolejnym filmem Saulniera jest przecież Green Room. Fuck Yeah!

Film możecie obejrzeć tutaj. Za seans ślę podziękowania dla:

vod

8/10 - bardzo dobry

Czas trwania: 90 min
Gatunek: Thriller
Reżyseria: Jeremy Saulnier
Scenariusz: Jeremy Saulnier
Obsada: Macon Blair, Devin Ratray
Zdjęcia: Jeremy Saulnier
Muzyka: Brooke Blair, Will Blair