Słomiana Tarcza (2013)

Wara no Tate - Shields of Straw - Słomiana Tarcza - 2013
Jestem na bakier z filmografią Takashi Miike’a. Żaden znawca tego japońskiego twórcy nie doradził mi z jakim tytułem zapoznać się na początek. Wbiegłem więc w świat internetu, posiłkując się jedynie komentarzami z sąsiedniego bloga, mając w głowie parę tytułów, zerknąłem, jest, biorę, oglądam, auuUUuuć. Małe oparzenia, plaster wystarczy. Jest średnio z plusem. Słomiana tarcza. Bestia, złoczyńca, morderca, czyli Kiyomaru. Najgorszy z możliwych. Jego ofiarą jest mała dziewczynka, która jeszcze nie była w stanie poznać co to jest świat. Okazuje się, że jest to wnuczka najbogatszego i najbardziej wpływowego człowieka w Japonii. W dodatku z lekko zwichniętym kręgosłupem moralnym. Wyznacza on nagrodę za głowę mordercy, miliard jenów (czyli około 30 mln PLN). Spora suma, chociaż w kolekturach większe już odbierano. Ogłoszenie, plakat z wizerunkiem ukazuje się w japońskiej prasie. Społeczeństwo wpada w amok, wszyscy są rządni zdobycia tej nagrody. No właśnie. Taki był zamysł reżysera. Ciężko mi to przełknąć szczególnie, że mamy tutaj do czynienia z krajem z tak rozwiniętą gospodarką. Rozumiem, że w każdej społeczności znajdą się jednostki zdesperowane, obłąkane, szalone na tyle by rzucić się z nożem przez ochronę i policjantów, by spróbować sięgnąć po trofeum. Ale … nie kupiłem tego.
Zamysł filmu świetny. Scenariusz powinien być jednak pchnięty w kierunku twardego filmu akcji z delikatnym skierowaniem uwagi na rozterki towarzyszące głównym bohaterom. No, bo po cóż chronić takiego zwyrodnialca? Takashi odpowiada nam na to pytanie dość szybko. Kazuki Mekari najlepszy w swojej branży (w tej roli Takao Ohsawa) zostaje oddelegowany do ochrony Kiyomaru. Oglądając film możemy być pewni tylko tej postaci. Honorowy, opanowany, nieprzekupny, działający według swojego kodeksu. Jednocześnie najlepiej dobrany aktor w tym obrazie.  Zadanie trzeba wykonać, żeby nie zatracić swojego jestestwa. Nagrody nie będzie za to żadnej. Każdy z czterech wybranych na tą misję policjantów wie o tym doskonale.  Reżyser oprócz próby zasiania widma anarchii, próbuje zasiać w widzach ziarno nieufności. Mamy bacznie obserwować, który z doprowadzających do posterunku może się wyłamać i skusić się na wspomniany miliard.

Nasz oddział niczym Syzyf, musi wtaczać swój głaz pod górę. Zaczyna się dobrze. Obwarowani kordonem japońskiego SWAT, w kolumnie pojazdów w liczbie parunastu, przemierzają ulice by dotrzeć do celu. No, i zaczyna się pierwszy, drugi, trzeci atak. Z każdej strony, agresorzy wszelkiej maści. Nie odbywa się to jednak na tyle dynamicznie, by widz mógł powiedzieć „ale się dzieje …”. A dzieje się mało, dalej o zgrozo coraz gorzej. Razem z przyszłym skazanym wsiadamy do … pociągu. Takiego normalnego z pasażerami. Nie potrzeba chyba Dziewulskiego, by znaleźć lepszy środek transportu. Tym bardziej, że to zwykły pociąg pasażerski… Można powiedzieć, że się czepiam, proszę bardzo. Zdaję sobie sprawę jaki ma być przekaz filmu. Mamy odpowiedzieć na pytanie, czy jest sens utrzymywania przy życiu zwierzęcia, które gryzie wszystkich dookoła, nie ma szans na resocjalizację, samo zaś deklaruje, że się nie zmieni, jest wcieleniem czystego zła? Ciężki był dla mnie odbiór filmu. Przez samą właśnie realizację. Trzy minusy, które ostatecznie wpłynęły na tak niską ocenę.  Casting. Tatsuya Fujiwara w roli Kiyomaru, to totalna porażka. Jak zwykle, wciąż nie wypleniona nadekspresja. Kompletnie nie pasował do roli. Być może reżyser chciał pokazać, że każdy może być socjopatą, nawet człowiek o tak delikatnej młodzieńczej aparycji (oczywiście że może, ale ja chcę zobaczyć wściekłość w oczach, jak u Kyung-chul w I Saw the Devil, a nie jakieś kwilenie jak u Harrego Pottera).  Kuriozalna logistyka transportu więźnia. Tak, jak pisałem wcześniej, gdyby konstrukcja filmu opierała się na non-stop action, to ok. Ciągłe przesiadki, konwój, pociąg, samochód, trochę pobiegamy, trochę taksówka. A widz krzyczy w kierunku Takashiego: „DLACZEGO NIE POLECIELIŚCIE ŚMIGŁOWCEM?!?”. „BO FILM BY TRWAŁ 30 MINUT !!!”, krzyczy reżyser. Finał filmu. Rozciągnięty niemiłosiernie. Nasz psychol próbuje skierować całą wściekłość narodu japońskiego na siebie. Prawie krzyczy: „Zabijcie mnie już”. Robi wszystko, co możliwe w jego sytuacji, by zakończyć swój popaprany żywot. I co? Trwa to o 30 minut za długo. Oceniam go na 4/10. Za potencjał, za chęci, za głównego pozytywnego bohatera, za akcję w pociągu, za ciężarówkę z nitrogliceryną (taki ukłon w kierunku Ceny Strachu i mojego ukochanego Sorcerera?). To był zły początek mojej znajomości z reżyserem. Zrobię sobie przerwę i dam mu za jakiś czas kolejną szansę.

4/10
Czas trwania: 124 min
Gatunek:
Thriller, Akcja
Reżyseria: Takashi Miike
Scenariusz: Tamio Hayashi
Obsada: Nanako Matsushima, Tatsuya Fujiwara, Takao Ôsawa

Muzyka:
Kôji Endô
Zdjęcia:
Nobuyasu Kita