Baza ludzi umarłych

Obiektywizm kończy się, gdy masz jakieś oczekiwania, własną wizję, a z tyłu głowy wciąż widzisz własną kompozycję. To nie tak powinno wyglądać, nie tędy droga Panie Petelski. Odżegnuję się zawsze od tego słowa. „Obiektywizm” istnieje w naukach ścisłych, tutaj, w ocenie filmu, zawsze na przód wychodzą uczucia subiektywne. Można być natomiast uczciwym i uczciwym zawsze staram się być. Gdybym nie był, to w związku ze złością na Pana Petelskiego, który nie sprostał moim zdaniem tekstowi Marka Hłaski, jego Bazę ludzi umarłych powinienem ocenić bardzo źle.

Filmowa historia straceńców z górskiej bazy, z której zwożone jest drewno, przepełniona jest wprawdzie goryczą, ale jakże porównywać ją do goryczy z Następnego do raju. Sam Marek Hłasko odciął się od produkcji filmowej, nie zobaczymy jego nazwiska na tytułowych planszach. Zaaranżowana przez Petelskiego optymistyczna końcówka burzy wszystko to, przeciwko czemu walczył Marek Hłasko. Próżno tu szukać buntu, wściekłości i tego, na czym najbardziej zależało autorowi literackiego pierwowzoru – pesymizm ponad wszystko, w takich warunkach, przy takiej pogodzie politycznej, możemy iść tylko do piachu.

U Hłaski wchodzimy w opowieść od razu, z marszu. Jesteśmy już w bazie, resztę poznajemy w trakcie. Wnioski wyciągamy z lektury, bohaterów poznajemy z rozmów. W filmie zastosowano masę uproszczeń, włącznie z otwarciem, czyli sporym dopowiedzeniem i dłuższą chwilą sprzed przyjazdu Zabawy z żoną do bazy. Oczywiście widzom to pomogło odnaleźć się w historii, ale już zaburzyło relację pomiędzy książką a filmem. Cała reszta? Petelski wiedział jaka siła tkwi w dialogach napisanych przez Hłaskę i przeniósł wiele tekstów w niezmienionej formie. Gotowe cytaty wypowiadają znamienici aktorzy. Nie przeczę, Baza ludzi umarłych jest wspaniale zagrana, aktorzy robią swoją robotę, niekoniecznie po mojej myśli. Doskonały Emil Karewicz i Leon Niemczyk, zbyt ugrzeczniony Zygmunt Kęstowicz, zaskakujący Roman Kłosowski, lekko wycofany ale wciąż świetny Tadeusz Łomnicki i inni. Każda postać daje o sobie znać, każdy charakter jest poprawnie nakreślony, ale to wciąż nie to, czego można oczekiwać będąc świeżo po lekturze. Gdzie się podział ten kasandryczny nastrój? Pomaga zima, pomagają zdjęcia Kurta Webera. Pomaga też muzyka Adama Walacińskiego, ale to wciąż mało by oddać trupi nastrój z mikropowieści Hłaski. To wszak dobry film, pokazujący trudy pokolenia, ich stan ducha, niepokój i rezygnacje. Na tyle jednocześnie Baza ludzi umarłych odstawała od reszty tytułów z ówczesnego okresu, że została zablokowana dystrybucja tegoż. Nie na długo, bo półtora roku. Ja film polecam, ale przede wszystkim lekturę Następnego do raju, która autentycznie rozbija wewnętrznie, rozkłada na deski i depcze bez opamiętania.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 104 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Czesław Petelski
Scenariusz: Marek Hłasko
Obsada: Zygmunt Kęstowicz, Emil Karewicz, Teresa Iżewska, Leon Niemczyk, Aleksander Fogiel, Tadeusz Łomnicki, Roman Kłosowski
Zdjęcia: Kurt Weber
Muzyka: Adam Walaciński