Smutek

Zacznę od mocnego porównania, które z pewnością rozochoci fanów kina gatunkowego. Smutek jest dla horroru (a głównie filmów o agresywnych zakażonych) tym, czym dla brutalnego kina kopanego jest dylogia The Raid, a nawet indonezyjski Przychodzi po nas noc Timo Tjahjanto (The Night Comes for Us). Smutek to totalny obłęd, festiwal gore, szaleństwo zapisane na filmowej kliszy krwią i przypieczętowane ludzkimi wnętrznościami. Fabularnie tajwański Smutek jest czytelną aluzją na pandemię i przytykiem w kierunku tych wszystkich negujących istnienie wirusa. Lekceważony rozwija się na zapleczu gotowy uderzyć w każdej chwili. I uderza, a w Smutku z prędkością i siłą przynajmniej francuskiego pociągu TGV.

Rob Jabbaz zadebiutował tym filmem i gatunkowy twórca od razu uplasował się w czołówce. Wszedł na szczyt i z tamtej pozycji może już tylko obserwować mu podobnych. Ciężko będzie przeskoczyć to filmowe dokonanie, bo w temacie zwyrodniałych filmowych poematów to jeden z lepszych utworów. Nie ma zmiłuj, chciałoby się napisać i będzie w tym wiele prawdy. Wirus więc atakuje, a zarażeni zamieniają się w… nie, nie zamieniają się, a raczej wychodzą na wierzch wszystkie ich mordercze instynkty. Po ulicach biegają teraz sadystyczni mordercy, na dzielnicy króluje przemoc seksualna, a mord zadawany jest w najbardziej okrutny i wyrafinowany sposób. Bestie w ludzkiej skórze nie są jednak ani mocniejsze, ani bardziej wytrzymałe. To szaleńcy, którzy mają jeden cel, zniszczyć ludzkie życie w najbardziej zdeprawowany sposób. Przedtem najlepiej zgwałcić. Potem też. Czasami agresorzy idą na żywioł, niekiedy atakują z rozmysłem, zawsze pławią się w rozkoszy zadawania bólu. Ktoś w tłumie w metrze zaczyna dźgać nożem pasażerów, w innym miejscu do delikwenta doskakuje zarażony i wpija się w szyję wyrywając zębami spory kawał mięsa.

W centrum wydarzeń mamy młodą parę, która spędza leniwy poranek w łóżku. Ona jedzie w końcu do pracy, on zostaje w mieszkaniu. Fala zakażeń spada na kraj, gdy są już rozdzieleni, a scenariusz to wprawiona w ruch spirala gwałtu, przemocy i zezwierzęcenia. Chłopak chce dotrzeć do dziewczyny, która utknęła w centrum miasta. Smutek nie oferuje po prawdzie żadnych ważkich treści, bo, że antycovidowców trzeba odseparować wiedzieliśmy już przed seansem. Pewna inna refleksja przychodzi, gdy słyszymy doniesienia z wojny w Ukrainie (i rzecz jasna z innych części naszej pięknej planety) o bestialstwie żołnierzy. Historie o krwawych rzeziach docierają do nas co chwilę, a my wciąż dziwimy się (a może już się nawet nie dziwimy) jak człowiek potrafi być odczłowieczony. Terror, sadyzm i w końcu horror rozgrywa się wszędzie wokół nas, a Rob Jabbaz przedstawił kilka takich obrazków na ekranie. Dodatkowo, jako reżyser, cytuje kilku innych twórców (tudzież podkrada pomysły). Jest więc i Gaspar Noé (gaśnica z Nieodwracalne), Martwica mózgu Petera Jacksona i kilku innych. Rob Jabbaz uchwycił koszmar w bardzo sugestywny sposób, ale nie wykroczył poza normy, którymi kieruje się morderca psychopata pozbawiony skrupułów. Smutek to dobry film, wybitna charakteryzacja, srogie efekty praktyczne.

Martwica mózgu AD 2021

Patryk Karwowski

Czas trwania: 99 min
Gatunek: horror
Reżyseria: Rob Jabbaz
Scenariusz: Rob Jabbaz
Obsada: Berant Zhu, Regina, Tzu-Chiang Wang
Zdjęcia: Jie-Li Bai
Muzyka: TZECHAR

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?