Maps to the Stars (2014)

Maps to the Stars - Mapy Gwiazd - 2014
Moja poniższa recenzja ukazała się również na portalu NoirCafe.pl, link tutaj.

Nowy Cronenberg, nareszcie. Lubię go jako twórcę, bo wiem, że po seansie będzie zawsze więcej pytań niż odpowiedzi. Twórca wpuszcza widzów do mieszkania z setkami korytarzy, drzwi i pokoi. To my wybieramy drogę interpretując zamysł reżysera po swojemu. Owszem, prowadzi nas za rękę, jednak nie pokazuje dokładnie tego, co chcielibyśmy widzieć. Jego poprzedni film, Cosmopolis, odpuściłem. Być może nadrobię w związku z Cronenbergiem – solenizantem. Poza tym zwiastun nie dawał mi nadziei na to, że będzie to TEN Cronenberg. Co innego Mapy gwiazd. Zapowiedź kupiła mnie całego.



Podobało mi się też założenie i pomysł na obnażenie i pokazanie Hollywood od tej brudnej strony. Jasne, na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie może być nic odkrywczego w filmie o gwiazdach-aktorach, leżących na swoich kanapach za 12 tysięcy dolarów, o gwiazdach-dzieciach, które amfetaminę jedzą łyżkami, a nie skosztowały jeszcze smaku dzieciństwa. Jednak to, czym wyróżnia się Maps of the Stars na tle innych, to kurewski niepokój podczas seansu.

Hollywood Cronenberga to inna planeta i to taka, jakby malował ją Beksiński w swoim najmroczniejszym nastroju. Ludzie-zombie zajęci swoimi sprawami i życiorysami – to jest właśnie „fabryka snów”, którą pokazuje nam reżyser. Nie mógł jednak pokazywać „tylko” zepsucia, o które możemy podejrzewać celebrytów z Miasta Aniołów. Reżyser musiał zamknąć całość w jakiejś fabule. Ta jest. I jest nader zagmatwana. W szaleństwie, jakie rozgrywa się na ekranie dla ludzi biorących w nim udział wszystko jest zapewne normalne. Dla mnie była to wizja końca świata. Może przesadzam, ale…

Maps to the Stars - Mapy Gwiazd - 2014
Poznajemy rodzinę Weissów. Dra Stafforda (John Cusack) i jego żonę Christinę (Olivia Williams). Stafford z niecierpliwością wyczekuje premiery swojej kolejnej książki. To jest teraz najważniejsze. Jako terapeuta wyciąga z depresji celebrytów. Jego „Jesteś najważniejsza” i „Musisz iść naprzód” powtarzane w rytm masażu pleców, który wykonuje na pacjentce, daje obraz hochsztaplera. No, ale skoro przyjaciółce pomaga, a przecież płaci okrągły 1000 dolarów za sesję, to coś musi w tym być. To wszystko iluzja, a leczenie można o kant dupy rozbić. Doktor jest przeświadczony o własnych umiejętnościach i nawet w nie uwierzył, bo przecież ludzie przychodzą. Jednak posiadłość, drogie samochody i wydanie książki opłacone jest (choć reżyser nie mówi tego wprost) przez kurę, znoszącą złote jajka. Ich syn, Benji, to kolejna małoletnia gwiazda w Los Angeles. 13-latek, którego już trzeba pilnować i kierować na odwyk. Christina to odpalająca papierosa od papierosa, znerwicowana, na skraju schizofrenii kobieta. Mieszka w zbudowanym przez siebie pokoju w domu na podwalinach strachu i wstydu. Tak. Skrywa tajemnice. Tak. Razem z mężem wydziedziczyli córkę, która podpaliła dom i chciała uciec w ogień razem z Benjim. Szybko i sprawnie odcięli córkę Agathę (Mia Wasikowska) od rodziny, pieniędzy, życia. Sąd nakazał leczenie. Sąd wyznaczył granicę. Nie oszukujmy się. Desperacki akt piromanki nie pojawił się nagle. Toksyczna rodzina z wyniesionym na piedestał małym królem musiała skrzywić psychikę córki. Tym bardziej, że to nie jedyna rodzinna tajemnica.

Maps to the Stars - Mapy Gwiazd - 2014
Postaci dramatu jest kilka. Roboty, androidy wyzbyte empatii lub z empatią na poziomie robaka. Wszystkim u Cronenberga chodzi tylko o to, by wypaść dobrze w świetle fleszy i tysięcy wpatrzonych oczu. Gdy oczu jest coraz mniej to zainteresowanie maleje, a gwiazda gaśnie. Tak jak kolejna „bohaterka”: Havana Segrand (Julianne Moore). Zawsze w cieniu zmarłej matki, ikony Hollywood. Oto ona, córka gwiazdy wielkiego formatu. Co miała robić w życiu? Oczywiście została aktorką. Całe życie spijała to, co skapnęło ze sławy jej rodzicielki. Teraz, po śmierci, gdy bossowie z Hollywood przymierzają się do ekranizacji filmu na podstawie biografii wielkiej Segrand, iskierka nadziei zatliła się w Havanie. Przecież kto lepiej zagra matkę, niż ona? To rola stworzona właśnie dla niej. To jej ostatnia szansa. Żyjąc sama, z setkami przyjaciół, których nie widziała od miesięcy, a którzy mieszkają ulicę dalej, jako „gwiazda” dogorywa. Coraz słabsze scenariusze, coraz słabsze role. Niby przytłumiona, ospała i z depresją biegnącą wielkimi susami w jej kierunku. A jednak! Stać ją na ostatni skok hieny w kierunku świeżego mięsa. Niech jedna scena pokaże wam klimat Hollywood w wykonaniu Cronenberga.

Przybita Segrand dowiaduje się, że rolę dostała młodsza i ładniejsza gwiazdka. Tym samym Havana zapada się jeszcze bardziej w swojej złości i zgryzocie. Szczeka i warczy na swoją asystentkę. Jednak, gdy dowiaduje się o nagłym wypadku i śmierci synka swojej rywalki, rozkwita niczym kwiat, który dawno nie czuł kropel wody na liściach. Nie jest to jednak pokazane ot tak, pusto i prześmiewczo. Havana dusi w sobie tę radość, nawet przez chwilę wydaje nam się, że przejmuje się sytuacją. Nie, nie powinnam brać tej roli. Tak, Havano. To nie wypada. Nie wytrzymała. Posępna muzyka w tle i Havana, która już nie mogła dusić w sobie euforii. Wybiega i z piosenką na ustach zapomina się w radosnym tańcu. Cronenberg nie wyłącza jednak muzyki z tła i czasie śpiewu słyszymy złowrogie nuty. Oglądamy rozradowaną aktorkę, która jeszcze chwilę temu tonęła w smutku, a teraz wygląda jak dziecię kwiat na LSD. Mroczna i świetna zarazem scena. No i wielkie brawa dla Julianne Moore.

Maps to the Stars - Mapy Gwiazd - 2014
Mia Wasikowska, która gra Agathę, spisała się chyba najlepiej z zaangażowanych do przedsięwzięcia aktorów. Agatha wraca po leczeniu do miasta. Leczeniu? Odsunęli ją rodzice, wymazali z dowodów. Szpital rozpisał recepty na resztę życia i voilà! Łykaj teraz trzy na czczo, kilka po obiedzie i jedną na noc. Agatha wraca do Hollywood. Po co? Po miłość, której nigdy nie doświadczyła. Po życie, które straciła.

Najsłabszy występ, to ten, którym uraczył mnie Robert Pattinson. Szacunek za to, że podjął się tej roli, jednak nie wypadł dla mnie przekonująco. Ma ważną postać, bo jako szofer limuzyn, aktor i twórca scenariuszy jest głosem tych wszystkich, którzy pukają do nieba bram. Przecież już jeżdżę po Waszych ulicach, wożę Was po restauracjach, bankietach. Wczoraj wiozłem producenta tego filmu, no tego, zapomniałem. Co powinien zrobić, by od pukania przejść krok dalej? Zostać takim samym wyzbytym uczuć robotem.

Cronenberg obdziera ze skóry całe Hollywood. Jest niebezpieczny w tym co robi. Wielu kolegów i znajomych mogło zastygnąć w niemym przerażeniu odnajdując się w jednej z wielu postaci. O kurwa, dlaczego to pokazał. Przecież umawialiśmy się, że nie będzie takich scen. Nie ma takiego bicia. A Cronenberg bije mocno. Bije, a nawet chłosta producentów, aktorów, scenarzystów, reżyserów i wszystkich tych, którzy chcą nimi być. Film ma dużo groteskowych scen, albo wydających mi się groteskowymi. 13-letni milioner bez pieniędzy, Benji. Pyskaty, plujący na tych co chcą dobrze. Uśmiechnięty na planie. Poza planem z własnym „sponsorem” od nałogu. Stały bywalec nocnych klubów, w skórze i z dorosłym uśmiechem, który pojawia się na dźwięk słów menopauza i pytań „czy chcesz się pieprzyć?”. W ciuchach za parę tysięcy i butach za kolejny tysiąc. I widzimy wielkiego Benjiego, który stoi w nocy na brzegu basenu w szlafroku. Zrzuca szlafrok i w końcu stoi dzieciak, chudy dzieciak z wielką opaloną głową, bladym ciałem i złotymi lokami. Dzieciak, który jeszcze nie kopnął piłki, a kopnął niejednego człowieka. Takich scen jest więcej. Nowy Cronenberg to zdecydowanie moje kino. Wielki obraz zazdrosnego burdelu, utopionego w lynchowskiej manierze. Polecam… nie wszystkim.

8/10 - bardzo dobry

Czas trwania: 111 min
Gatunek: Dramat
Reżyseria: David Cronenberg
Scenariusz: Bruce Wagner
Obsada: Julianne Moore, Mia Wasikowska, John Cusack, Evan Bird (Benji), Olivia Williams, Robert Pattinson
Zdjęcia: Peter Suschitzky
Muzyka: Howard Shore