Jeżeli miarą dobrego serialu jest zaangażowanie widza, to The Pitt musi dostać ocenę bardzo wysoką. Nie mogę wystawić innej, czekałem na każdy odcinek. Miejscami byłem fizycznie niemal wyczerpany, tak jak lekarze, pielęgniarki, ratownicy, ludzie ze służb szpitalnych, którym towarzyszyłem podczas ich wielogodzinnej zmiany. Mowa tu o 15 epizodach, które wchodzą w skład pierwszego sezonu serialu The Pitt, a które pokazują dokładnie ten dyżur, dzienną zmianę z doktorem Robinavitchem na czele.
Punktem centralnym serialu medycznego jest więc doktor Michael „Robby” Robinavitch. To piorunochron zmiany, szef oddziału, energia na zewnątrz, cały magazyn empatii, a w środku wrak.
Ręka, noga, mózg na ścianie. A jednak wszystko da się naprawić.
The Pitt opowiada o osobach próbujących ratować życie ludzi, którzy czekają na wizytę w szpitalu. To szpitalny oddział ratunkowy, tu nie ma łatwych przypadków. Można odnieść wrażenie, że przez 15 odcinków będziemy mieli wgląd we wszystkie incydenty świata, włącznie z tymi które wchodzą na terytorium problemów natury psychicznej. Czyżby? Każdy szpitalny wątek jest inny, każde złamanie, widelec w nosie, oparzenia, urazy, rany szarpane i kłute są i tutaj, ale to wciąż i wciąż promil z karty dań oddziałów ratunkowych. Nie trzeba mieć wyjątkowo dużej wyobraźni by to wiedzieć. Taki oddział to ciągła walka, w trakcie której rzadko można znaleźć chwilę wytchnienia.
Ja odebrałem The Pitt jako serial, w którym pacjenci biegną w stronę światła (z różnych przyczyn, nierzadko na własne życzenie), a ci lekarze próbują ich po drodze wyrwać, złapać, w ostatnim momencie chwycić za ramię. Tak jest tu przedstawiona służba zdrowia.
MAX dowiózł, wspaniała telewizyjna robota rozpisana na epizodów.
Na poziomie dramatycznym to telewizyjny majstersztyk. 15 godzin ogląda się jak serial na jednym ujęciu, chociaż de facto montaż jest tu czysty i klasyczny. Ale już przejścia od lekarza do stażysty, od pielęgniarki do ochroniarza są tak płynne, że znajdujemy się w samym centrum wydarzeń. I ciągle się coś dzieje. Chory z drugiego odcinka wciąż leży na łóżku w odcinku szóstym, w siódmym wychodzi. I tak dalej. Sprawa z czwartego epizodu powróci na koniec, facet z drugiego może umrzeć w finale.
To nieustanna gorączka, medyczna wersja „kulinarnego” serialu The Bear. Na pełnym napięciu, nierzadko z krótkim lontem (ciągle jednak pod kontrolą). Lekarze są empatyczni choć tłumią w sobie gniew na wiele spraw. Muszą walczyć nie tylko z tym, co dzieje się na korytarzach, w salach, ale również z samymi pacjentami, którzy kwestionują na przykład metody posiłkując się na szybko wiedzą z Google. No cóż, świat byłby naprawdę prostszy, gdyby każdy zaufał specjaliście. Jednak ta cała frustracja jest zrozumiała, pracownicy służby zdrowia z The Pitt zdają sobie sprawę z tego, że system jest niewydolny, brakuje rąk do pracy, a pacjent który czeka pięć godzin w kolejce na pewno wystawi kiepską opinię. Tak to jest skonstruowane, na sprawach ludzi, którzy chce mieć rozwiązany swój problem tu i teraz, a niekoniecznie za siedem godzin.
Jest to serial wyjątkowy, aktorzy wykonali piękną robotę, a Noah Wyle, który gra tutaj pierwsze skrzypce zaliczył aktorskie wydarzenie bez precedensu. Powrócił przecież do roli lekarza, 30 lat po występie jako John Carter w Ostrym dyżurze który był dla niego występem przełomowym. Historia zatoczyła koło, znów możemy przyglądać się z bezpiecznej odległości temu, jak człowiek ratuje życie drugiemu człowiekowi.
Czas trwania: 15 x 40-60 min
Gatunek: dramat
Twórca: R. Scott Gemmill
Reżyseria: John Wells, Amanda Marsalis, Damian Marcano, John Cameron, Silver Tree, Quyen Tran
Scenariusz: Elyssa Gershman, Simran Baidwan, Noah Wyle, Joe Sachs, Cynthia Adarkwa, Valerie Chu, R. Scott Gemmill
Obsada: Noah Wyle, Tracy Ifeachor, Patrick Ball, Katherine LaNasa, Supriya Ganesh, Fiona Dourif, Taylor Dearden, Isa Briones, Gerran Howell
Zdjęcia: Johanna Coelho
Muzyka: Gavin Brivik