Brighton 4th

„Walczyłem przez całe życie, jak mógłbym nie walczyć za ciebie?”. To kwestia niemalże z finału Brighton 4th, filmu Levana Koguashvilia. Bardzo ważna, przejmująca. skierowana do syna, który nieco się pogubił ze swoimi życiowymi priorytetami. To również kwestia, która mówi nam wszystko o uczuciach ojca do syna, które rzadko kiedy są uzewnętrzniane, ale podsumowują tutaj wszystko.

To nie pierwszy i nie ostatni taki przypadek, gdy imigranci pomylili kraj do którego przyjechali z ziemią obiecaną. Miał być pobyt czasowy, miał być duży zarobek i amerykański sen. Miał być rok, może dwa. Minęła dekada, a u nich nic się nie zmieniło. U kogo tym razem? U Gruzinów z Brighton Beach. Miejsce to z pewnością ma kilka urokliwych zakątków, ale nie tutaj, nie w przepełnionym hostelu. Na kupie, pod jednym adresem, mieszka ich sporo. Przyjechali z Batumi, Kutaisi, oczywiście z Tbilisi jak Soso, syn głównego bohatera. Zaczął nieźle, bo jako student medycyny, ale na studia trzeba zarobić. Praca wyparła naukę, frustracje gasił w jaskini hazardu. Narobił długów.

To główny wątek, ale istotą tego skromnego filmu jest relacja pomiędzy ojcem, a synem. Relacja jest ważna (kontakt mają dobry), ale najważniejszy jest sam on, były mistrz zapasów, Kakhi (Levan Tedaishvili), którego poznajemy w Tbilisi. Tutaj znają go wszyscy. Całe życie na macie, olimpijczyk, zasłużony sportowiec, ale dzisiaj już w zmierzchu swojego życia. Formę trzyma, wiedzie uczciwe życie, wciąż zagląda na sale treningowe. Już nie zobaczymy go w żelaznym uścisku z przeciwnikiem. Kakhi odwiedza tylko te miejsca, spogląda na młody narybek i nierzadko służy dobrą radą. Gdy pojawia się potrzeba by pomóc synowi, rusza za ocean, pod adres Brighton 4th.

Skromny, surowy w formie, zimy, ale znalazło się i miejsca na ciepłe chwile. Te najczęściej wypływają z człowieka. Kakhi nie jest wylewny, ale drzemie w nim duża siła i spokój. Wciąż, pomimo sędziwego już wieku. Taki też jest film, z historiami, które są wypisane na twarzach, ale nie będziemy mieli do nich pełnego wglądu. Każdy jeden z tych bohaterów w Brighton z pewnością zasługuje na osobną opowieść. To się czuje. Smutne są więc wszystkie opisane losy Gruzinów w Brighton 4th, ale z drugiej strony tych kilka chwil, kiedy mężczyźni i kobiety są razem, razem jedzą, śpiewają, potrafią dodać otuchy. Całą resztę znacie i z życia, bo przecież niejeden z Was, albo z Waszych najbliższych wyjeżdżał za lepszymi pieniędzmi. Problemy z pobytem, pracą, rozmowy przez skype’a, przesyłanie pieniędzy do kraju, oszuści, nierzadko wśród „kolegów” z „koleżanek” z jednej nacji. Proza życia uderza, ale to wszystko mało interesuje Kakhiego. To są rzeczy wpisane w ryzyko. On to wszystko rozumie, nie czuje strachu przed życiowymi wyzwaniami. Zwyciężał już tyle razy i wie, co znaczą trudy i znoje, co trzeba poświęcić dla treningu, wygranej, dla dziecka. Gdy przyjdzie stanąć do walki, w obronie, zrobi to.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 90 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Levan Koguashvili
Scenariusz: Boris Frumin
Obsada: Levan Tediashvili, Giorgi Tabidze, Kakhi Kavsadze, Nadezhda Mikhalkova
Zdjęcia: Phedon Papamichael

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?