Fatal termination

Spróbuję opisać jedną scenę z Fatal termination, chociaż zdaję sobie sprawę, że to próba karkołomna. Trudno będzie przekazać całe to szaleństwo, ale…

Porywaczy w samochodzie jest trzech. Dwóch siedzi z przodu, trzeci, prawdziwy dzikus, z tyłu. Z piskiem opon podjeżdżają do małej dziewczynki, Porywacz z tylnego siedzenia wyciąga rękę przez okno, chwyta dziecko za włosy i zbiry odjeżdżają. I tak jadą z tą dziewczynką trzymaną za włosy za oknem. To długa sekwencja, dziewczynka rozpaczliwie młóci nogami po asfalcie, bo kierowca zwalniać nie ma zamiaru. To nie wszystko. W momencie, gdy porywacze chcą uciec z dzieckiem, na maskę rzuca się matka. Jest zdesperowana, próbuje przebić się przez przednią szybę i zatrzymać kierowcę. Szyba pod naporem jej ciosów w końcu pęka. A to dopiero początek. Trauma po realizacji tej sceny musiała trwać u dziecięcej aktorki wiele lat.

Filmowa partyzantka.

Fatal terminationNie ma drugiej takiej sceny w historii kina i nikt nie zaoferuje Wam takiej jazdy bez trzymanki jak zrobili to w Fatal termination filmowi partyzanci z Hongkongu.

A film w rzeczy samej jest tylko niezły. Zawiodła głównie zagmatwana intryga, czyli scenariusz, który jest co najmniej nieprawdopodobny.

Rzecz rozbija się o handlarzy bronią i transakcję w Hongkongu. Żeby taki dill doszedł do skutku muszą w nim brać udział nie tylko dwie zainteresowane strony, które wywodzą się z przestępczych struktur, ale ktoś skorumpowany. A tych, skorumpowanych, jest tu całkiem sporo. Macki kryminalistów sięgają do urzędu celnego. I jest to tak niejasne, niepewne i nielogiczne miejscami, że wystarczy napisać, że coś się nie udało, ktoś sypnął, ktoś był świadkiem, a ktoś chciał zarobić więcej. Summa summarum, broni nie dostał zbir który za nią zapłacił i wszystkie zainteresowane osoby (i te, które zainteresowane być nie powinny) rzuciły się sobie do gardeł.

Całkiem blisko CAT III.

Bałagan w scenariuszu, dziury w scenariuszu, mało prawdopodobne zdarzenia i na to wszystko niemożliwe sekwencje, w których twórcy wyśmiewają prawa fizyki. Jednym słowem ten film jest od początku do końca mało realistyczny. Ale to film akcji z Hongkongu z początku lat 90. gdy filmowa partyzantka w gatunku akcji była już rozbuchana na całego. Tu nikt nie brał jeńców, nie było „nie da się”. Liczył się pomysł, a taki Fatal termination, gdyby podkręcić nieco brutalność, mógłby z powodzeniem znaleźć się na liście CAT III.

Fatal termination

Czy przejazd z dzieckiem wystawionym za okno, trzymanym tylko za włosy, to wszystko co może zaoferować reżyser Yeung-Wah Kam? Jest tego więcej, chociaż rzeczywiście wspominać będziecie wspomniany moment. Pozostałe atrakcje? Wybuchają ludzie, finałowa strzelanina jest satysfakcjonująca (postaci uciekają autami, rzucają granatami, strzelają się z policją ścigającą ich helikopterami). Wydaje się, że tu nie ma granicy, przemoc jest wyraźna. Nikt nie powie „hej, ale do dziecka na ekranie to się nie strzela.”.

Lista płac, znane twarze.

W obsadzie znajdziemy kilku aktorów znanych miłośnikom kina azjatyckiego. Kilka lat później Robin Shou zagra Liu Kanga w Mortal Kombat. Moon Lee wypadła jak zwykle wspaniale. Phillip Ko (gwiazdor zmarł w 2017 roku) i Ray Lui mają na koncie po kilkaset tytułów. Na to wszystko nakłada się jeszcze depresyjna atmosfera, która wyjątkowo udała się twórcom. Tutaj nikt nie wierzy w sprawiedliwość, siły dobra, nie liczy na pomoc. Sprawa idzie o miliony dolarów, ale wypłata pójdzie tylko w ołowiu wystrzeliwanym z karabinów.
Patryk Karwowski

Czas trwania: 89 min
Gatunek: akcja, thriller
Reżyseria: Yeung-Wah Kam
Scenariusz: Chi-Ming Pang
Obsada: Moon Lee, Robin Shou, Ray Lui, Phillip Ko
Muzyka: David Wu