Auto focus

Bob Crane to był gość. Radiowiec, aktor, komik, gwiazda sześciu sezonów sitcomu Hogan’s Heroes. Ale Bob Crane był przede wszystkim erotomanem. Uzależnienie od seksu to taki sam nałóg jak inne, ale Crane nie widział w tym żadnej przykrej przypadłości. Ba! Znalazł w tym sposób na życie, bo jako popularny i sympatyczny skądinąd jegomość (poczciwa gęba to połowa sukcesu!) nie miał problemów z szukaniem sposobności, by nałóg zaspokajać.

Paul Schrader wziął na warsztat książkę Roberta Graysmitha The Murder of Bob Crane i to głównie na jej podstawie nakręcił swój dramat o wzlocie i upadku celebryty nie pomijając rzecz jasna kwestii najważniejszej, czyli morderstwa Crane’a. Morderstwo to finał, nie zobaczymy już śledztwa, rozprawy, wyroku. Ot kilka rzuconych na czarny ekran informacji. Ważniejsze dla Schradera jest to, co zawsze go frapowało, czyli męskie skrywane patologie, a tutaj dodatkowo wyciągane i podjudzane przez złego ducha całej sprawy, Johna Carpentera, specjalisty od video, które skrzętnie dokumentował seksualny rollercoaster Crane’a, ale i sam na tym korzystał.

Schrader w mistrzowski sposób zmienia tonacje swojego dramatu. Zaczyna się i przekształca w sposób, który autentycznie uwielbiam przy takich postaciach. Crane, przykładny mąż i ojciec, stały uczestnik niedzielnych mszy, w pierwszym rzędzie z pieśnią przy ustach, kumpel pastora, mógłby sobie tkwić w tym białym domku zbudowanym na iluzorycznym obrazie prawej doskonałości. Tych kilka świerszczyków w garażu jeszcze nie robi hecy, ale pierwsza wizyta w klubie ze striptizem już i owszem. Bo to nie tylko striptiz, ale wnet jazda po bandzie, orgie, filmowanie, katalogowanie i zaliczanie panienek, które w przypadku Crane’a podchodziło pod dyscyplinę olimpijską. Co za tym stało? Cóż, to zadanie dla specjalisty. Nie znam dokładnie życiorysu Cran’e, nie wiem jakie miał dzieciństwo i jak dokładnie układał mu się pożycie z zoną. Coś musiało go hamować, grał świętoszka od początku, związał się prawdopodobnie dla przykładnego związku i nigdy nie był szczery z żoną co do swoich upodobań. A takie rzeczy trzeba przepracować wcześniej, wszystko musi być jasne, bo życie w taki sposób, szczególnie w małżeństwie za ścianą fałszu w łóżku prowadzi zawsze do frustracji i szukania czegoś innego. Cierpieć będą wszyscy.

Pozwoliłem sobie na dywagacje, a najważniejszy jest tu jednak związek pomiędzy Carpenterem i aktorem. Mistrz od technikaliów, w tej roli niezawodny Willem Dafoe to książkowy przykład ludzkiego pasożyta. Niezdolny do takich miłosnych podbojów jak Crane wyczuł okazję, a dodatkowo wiedział jak sprytnie grać nałogiem aktora. Wiedział, że Crane jest zafascynowany rozwijająca się techniką video i wiedział, że to dodatkowy bodziec, dokumentowanie spółkowania, wspólne oglądanie.


Oprócz doskonałego pokazania tego toksycznego związku, w którym Carpenter wije się jak wąż pomiędzy duszą, sercem, mózgiem, a udami i penisem Crane’a mamy równie doskonale pokazany czas i miejsce akcji. Dla Schradera istotny jest krajobraz, lata 60. i 70. wybuch video-porno ery (vide przemycona kaseta z Głębokim gardłem z Lindą Lovelace w roli głównej). Okoliczności z pewnością nie pomagały w tłumieniu obsesji. Wybitny aktorsko, bogaty tematycznie jest jednak produkcją skromną, skupioną na ludziach, a nie na fetyszyzowaniu tła i epoki. Schrader nie ma takiego rozbuchanego ego, by celować swoim obrazem w jak najszerszą publikę. Dla niego ważne są emocje, spojrzenia i dialog. Cała ta otoczka, tło, scenografia i pejzaż są istotne, ale nigdy nie przesłaniają dramatu Crane’a, który wyleciał z jamy na golasa, a po czasie zrozumiał, że ludzie to jednak chodzą po ulicy w ubraniach.

 

Patryk Karwowski

Czas trwania: 105 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Paul Schrader
Scenariusz: Michael Gerbosi, Robert Graysmith (na podstawie The Murder of Bob Crane)
Obsada: Greg Kinnear, Willem Dafoe, Rita Wilson, Maria Bello, Ron Leibman
Zdjęcia: Jeffrey Greeley, Fred Murphy
Muzyka: Angelo Badalamenti

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?