Strach na wróble

Na wezbranych falach ludzkich niepowodzeń płynie dwójka życiowych rozbitków, Max (Gene Hackman) i Francis (Al Pacino). Niesieni prądem codziennej tułaczki, pokiereszowani licznymi fiaskami wracają z długiej podróży. Próbują dobić do niemrawo majaczącego celu, każdy swojego, chociaż ten zdaje się dzień po dniu zanikać. To włóczędzy, którzy spotykają się na drodze. Max, porywczy były więzień po sześciu latach odsiadki chciałby otworzyć myjnię samochodową w Pittsburghu. Dlaczego w Pittsburghu? Bo tam są pieniądze. Wszystko już rozpisał w swoim poszarpanym notesiku, wyliczył każdego centa. Francis to zabawny koleś, w odróżnieniu od kolegi nieskory do bitki, z konfliktów wycofuje się rakiem błaznując przy tym, by odwrócić uwagę przeciwnika. Francis chce dotrzeć do Detroit, gdzie porzucił kilka lat temu swoją ciężarną dziewczynę. Chce zobaczyć syna, albo córkę, sam nie wie jaką płeć może mieć dziecko. Zawiązują znajomość pośrodku niczego i od tej pory będą wspólnie przemierzać kraj. Zdążyli już się nauczyć, że lepiej przedzierać się przez kłopoty razem. Zbyt długo byli samotni. Z dala od głównych traktów, turystycznych atrakcji, nierzadko po prąd, łapią stopa, jeżdżą pociągami w towarowych wagonach, idą pieszo, chwytają szybkie roboty, pakują się w kłopoty, wciąż są razem. Uczą się siebie i powoli, z trudami zwykła znajomość zamienia się w przyjaźń.

Reżyser Jerry Schatzberg był jednym z tych twórców radykałów, który stworzył podwaliny pod nowe Hollywood, a w swoim Strachu na wróble zaprezentował nowy rodzaj bohatera, niepewnego, zagubionego, swego czasu siłą wytrąconego z amerykańskiego snu. Max i Francis nie mają złudzeń, chociaż za długo nie rozprawiają o swoim losie, a i widz nie dostaje wglądu w ich życiorysy. Nie czujemy też potrzeby, by za bardzo grzebać i być wścibskimi. Kino realistyczne Schatzberga polega na tym, że przedstawiony obraz bohatera, tu i teraz, jest pełny i w mig sami wyciągniemy wnioski, a na ich podstawie zbudujemy sobie charakter postaci i dopiszemy historię. Schatzberg nie czuje potrzeby naświetlania kilku przykrych spraw z przeszłości, a w sytuacjach gdy Max i Francis mogliby czuć się zawstydzeni i łatwo można by ich obnażyć, twórca pozwala im jednak wstać z kolan, otrzepać się, zrobić dobrą minę do złej gry i pcha ich z powrotem na koleiny. Ten wspomniany nowy typ bohatera, który zaistniał dopiero w latach 70. niósł za sobą również specjalny i szczególny sposób filmowania. Jerry Schatzberg, który przed kręceniem filmów zajmował się przede wszystkim fotografią musiał w wyjątkowy sposób zadbać o stronę wizualną swojego dzieła. Zatrudnił do tego zadania uznanego już wtedy Vilmosa Zsigmonda, który w tamtym okresie był autorem zdjęć do wybitnych filmów kręconych rok po roku (McCabe i pani MillerDługie pożegnanieUwolnienieSugarland Express). Dzięki Zsigmondowi obraz zyskał tonację pięknej brzydoty i mocny temperament prosto ze społecznych nizin.

Jerry Schatzberg opowiada też szczerze, wręcz naturalistycznie. Perypetie Maxa i Francisa biegną rytmem powolnym, obok głównego nurtu, mężczyźni zatrzymują się w tanich knajpach, ludzie, których spotykają, tak jak oni, nie liczą na więcej niż aktualnie mają w kieszeni. Charakterystyczne podejście do portretowania mężczyzn nacechowane jest liryzmem, ale sama niedola, choć czasem zderza się z brutalną rzeczywistością i podszyta jest dramatem, często też trafia w humorystyczny ton. Strach na wróble nie byłby pewnie tak udany i nie chwytałby tak za serce, gdyby nie odtwórcy głównych ról Gene Hackman i Al Pacino. Obaj, ze swoją charyzmą, wpisywali się idealnie w tworzący się nurt kina o buntownikach, którzy spadli na ziemie, rozejrzeli się dookoła i nie zobaczyli nikogo, kto mógłby im pomóc. Jerry Schatzberg pracował już z Pacino przy Narkomanach (The Panic in Needle Park), gdzie aktor rewelacyjnie zagrał uzależnionego od heroiny młodego mężczyznę. Gene Hackman był już natomiast po Francuskim łączniku u Williama Friedkina. Obaj aktorzy zostali niejako twarzami kina obdartego ze złudzeń, pozbawionego lukru, w którym nikomu nie śni się szczęśliwe zakończenie. Jeżeli już mówimy o happy endzie, to tylko o tym w miarę pozytywnym zakończeniu dnia, bez połamanych żeber z kilkoma papierosami i dwoma dolarami w skarpecie. To jest happy end dla Maxa i Francisa.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 112 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Jerry Schatzberg
Scenariusz: Garry Michael White
Obsada: Gene Hackman, Al Pacino, Dorothy Tristan, Ann Wedgeworth, Richard Lynch, Eileen Brennan
Zdjęcia: Vilmos Zsigmond
Muzyka: Fred Myrow