Z tą instytucją (z całą instytucją kościelną) nie mam za wiele wspólnego. Jednak temat azylów sióstr Magdalenek to jeden z tych, który potrafi szybko doprowadzić mnie do wrzenia. Ale to chyba normalne, że wobec krzywdy wyrządzonej ludziom za murami nie można przejść obojętnie.
O placówkach działających swego czasu w Wielkiej Brytanii i Irlandii było już głośno. Kto tam znajdował „schronienie”? Samotne dziewczyny, młodociane matki, niesprawne intelektualnie, te skrzywdzone w jakiś sposób „na zewnątrz”. Z deszczu pod rynnę, co nie? W azylach i prężnie działających pralniach były wykorzystywane fizycznie, maltretowane, poniżane. A to przecież wierzchołek góry lodowej. W filmie Drobiazgi takie jak ten nie zobaczymy nic z tych rzeczy. Nie musimy, to już wszystko wiemy. W filmie Tima Mielantsa będziemy przyglądać się skromnej rodzinie Billa Furlonga. Bill, jak wszyscy w jednej z tych małych społeczności uzależnionych od kościoła, wydaje się być małym trybikiem. Czy może coś zrobić? Czy tylko trwać na swoim miejscu, przyglądać się i podejrzewać?
Drobiazgi takie jak ten, które łamią całe życie.
Bill dostarcza węgiel mieszkańcom miasta. Prowadzi malutką firmę, w domu nie jest lekko. Ma trzy córki, żyją skromnie, cały dzień pracuje fizycznie by zapewnić podstawowe dobra. I Bill ma na swoim kursie jeden z azyli. I Bill widzi, że nie jest tam dobrze, że jest tam jakaś zasłona dymna, ściana milczenia. Rygor to jedno, ale na twarzach dziewczyn jest wypisany niewyobrażalny ból. Są i plotki, ludzie gadają. Co zrobić w sytuacji gdy znajduje się jedną z dziewczyn zostawioną na mrozie w szopie? Siostra przełożona tłumaczy, że to była głupia zabawa, że inne mieszkanki azylu musiały ją tam zamknąć, ale przy okazji wręcza grubaśną kopertę „na święta”. Te i inne incydenty nie pozostawiają złudzeń. To nie jest azyl i to nie jest nawet czyściec.
Przekorny tytuł mówi wiele o nastawieniu społeczności, o ludziach którzy zajmują się swoimi sprawami głusi i ślepi na krzywdę. Znamienne jest tu zachowanie żony Billa, która radzi mu, by ten się nie wtrącał. Drobiazgi takie jak ten nie wymagają bowiem interwencji. To przecież drobiazg, mało istotna sprawa.
Atmosfera, fantastyczna gra aktorów. Groza jest namacalna.
Ale od niezgody, wyciągnięcia pomocnej ręki i od pierwszej reakcji zawsze się zaczyna. Czy można uratować wszystkich? Trzeba zacząć to robić. Bill długo się łamie, bo struktura tego miasta postawiona jest na kościelnych fundamentach. Kościół daje edukacje, córki chodzą do katolickiej szkoły, kościół daje pracę. To po co się wtrącać w życie azylu dla dziewczyn, które miały problem z prawem? Lepiej to zostawić i płynąć z nurtem.
To cichy film, ale bardzo przejmujący, bo Bill ma również swoją historię, swoją trudną przeszłość. Emocje wygrane są tu na niuansach, a na rzecz całej przejmującej atmosfery zagrał Cillian Murphy (również jeden ze współproducentów). Natomiast dla reżysera, Tima Mielantsa, jest to dopiero drugi pełnometrażowy film. Nie widziałem jego dwóch poprzednich obrazów, ale znam pracę Mielantsa z produkcji telewizyjnych. To przy serialu Peaky Blinders miał okazję pracować z Cillianem Murphym.
Drobiazgi takie jak ten potrafi dokuczyć, ale nie opowiada tylko i wyłącznie o tym opresyjnym katolickim towarzystwie. Drobiazgi takie jak ten idzie dalej, mówi o każdej krzywdzie i o tym, że warto zwrócić uwagę, stanąć w obronie. Oczywiście wszystkie te okropne wydarzenia, gdy ktoś stanął w obronie i źle skończył nie pomagają w wyzwalaniu ludzkich odruchów, niestety. Pomóż, zwróć uwagę, jak to łatwo napisać. Film polecam.
Gatunek: dramat
Reżyseria: Tim Mielants
Scenariusz: Enda Walsh
Obsada: Cillian Murphy, Eileen Walsh, Michelle Fairley, Clare Dunne, Helen Behan, Emily Watson
Zdjęcia: Frank van den Eeden
Muzyka: Senjan Jansen