Młode lwy

Daleko Młodym lwom do doskonałości. Edward Dmytryk podjął się przeniesienia na duży ekran powieści Irwina Shawa, skrócił ją i porzucił wiele ważnych wątków. Jak na długi czas trwania filmu (prawie trzy godziny) sądzę, że akcenty mogły być rozłożone zupełnie inaczej – w taki sposób, by obraz zyskał mocny antywojenny charakter. Dzisiaj to film, który ogląda się wciąż bardzo dobrze, ale głównie dzięki rozmachowi i trójce pierwszoplanowych aktorów. Tematem przewodnim jest oczywiście wojna i człowiek, który w obliczu wojny się zmienia jak również człowiek, który bez względu na okoliczności pozostaje prawy. Być może Dmytryk chciał skupić się właśnie na tym, na opowieści o dojrzewaniu i zmianach, które w nas zachodzą w krytycznych momentach. Trzeba bowiem przyznać, że oglądając „Młode lwy” z tej perspektywy nie sposób odmówić obrazowi polotu. Oczywiście słusznie powinniśmy życzyć sobie potężnego przekazu antywojennego, bo nic nie stało na przeszkodzie, by przekaz ów był namacalny i co jakiś czas wybijał gwałtownie niczym fale bijące w falochron podczas sztormu.

Co zatem Dmytykowi się udało? Bardzo wiele, bo Młode lwy to utwór, który odbiera się głównie przez pryzmat świetnej realizacji. Marlon Brando, Montgomery Clift i Dean Martin stworzyli bohaterów całkowicie odmiennych i to w tej trójce tkwi największa siła obrazu. Brando zagrał Christiana Diestliego, Niemca, który przez większą część roku pracuje jako szewc, a w sezonie zimowym dorabia jako instruktor narciarstwa. Jest sfrustrowany, bo żyje głównie z napiwków od zachodnich turystów spędzających urlopu w Bawarii. To w takich jak Christian i wielu mu podobnych skierowane są populistyczne hasła wygłaszane przez Hitlera. Ma być lepiej, każdy ma mieć szansę, będzie wspaniale. Michael Whiteacre (Dean Martin) to lekkoduch, pewny siebie, nigdy nie wychodzi przed szereg gdy chodzi o rzeczy istotne, czy takie, w których mógłby ucierpieć jego interes. I w końcu on, Noah Ackermana (Montgomery Clift), nieco zahukany, marzyciel, człowiek prostolinijny i uczciwy. Niezachwiany i skromny. Tylko Ackermana nie zmieni wojna, bo zawsze postępował według z góry ustalonych zasad. Whiteacre obserwuje, weryfikuje swoją życiową postawę i priorytety, zmienia się. Diestl natomiast czuje odrazę, głównie do samego siebie. Oszukany i omamiony zobaczy prawdziwe oblicze nazizmu za późno. Stał się trybikiem w machinie wojennej, chociaż nieraz dawał znać, że nie po drodze mu z powierzonymi mu zadaniami. Był jednak na tyle krótkowzroczny, że trwał beznamiętnie na swojej pozycji. To konformizm w służbie zbrodni przeciwko ludzkości. Młode lwy to historia dwójki amerykańskich żołnierzy, którym towarzyszymy od czasu sprzed wojny, przez obóz treningowy, po wydarzenia na froncie oraz opowieść o dumnym naziście, który zaczął wątpić we wszystko w co wierzył.

Film otrzymał pochwały ze strony krytyków, a i wśród widzów dominowały pochlebne opinie. Obraz Dmytryka rzeczywiście mógł się podobać, ale sam w sobie stanowi ten bezpieczny przykład rozprawy z Holocaustem. To, co najbardziej zbliża wymowę do brutalnej i surowej to rzecz jasna moment wyzwolenia obozu koncentracyjnego (w czasie kręcenia tych scen udział wzięli byli więźniowie obozu Natzweiler-Struthof). To raczej chwila grozy, a nie terapia szokowa. Jasny był więc krytycyzm odnoszący się do tego, że Diestl został na przykład przedstawiony niejako jako postać sympatyczna, a i sami naziści przy nieco wybielonym wizerunku. Z tym głównie nie zgadzał się autor literackiego pierwowzoru, Irwin Shaw. Film odniósł sukces kasowy, a sam Edward Dmytryk wskazywał go jako jeden ze swoich ulubionych. Po latach Młode lwy ogląda się przyjemnie głównie przez ten epicki rozmach i aktorskie kreacje.
Patryk Karwowski

Czas trwania: 157 min
Gatunek: dramat, wojenny
Reżyseria: Edward Dmytryk
Scenariusz: Edward Anhalt, Irwin Shaw (na podstawie powieści)
Obsada: Marlon Brando, Montgomery Clift, Dean Martin, Hope Lange, Barbara Rush, May Britt
Zdjęcia: Joseph MacDonald
Muzyka: Hugo Friedhofer

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?