Tokyo Vice – sezon pierwszy

Jake Adelstein, amerykański dziennikarz, w 1999 roku zamieszkał w Tokyo. To duża zmiana, bo przecież urodził się w Columbii w stanie Missouri. Co skłoniło go do takiego kroku, jest już tematem na inne rozważania. Może chciał zakosztować egzotyki, a może uciec od rodzinnego miasta, problemów, najbliższych? Pewnie wszystkiego po trochu. W Tokyo zdecydował się zdać egzamin językowy, a to umożliwiło mu ubieganie się o pracę w japońskim popularnym dzienniku Yomiuri Shimbun. Dostał się do zespołu i stał się jednocześnie pierwszym dziennikarzem tej gazety urodzonym poza granicami Japonii (pracował tam 12 lat!). Miał się zająć drobnymi sprawami, opisywać kryminalne doniesienia, ale te z rodzaju oczywistych (włamanie, kradzież, zabójstwa z jasnymi motywami). Jednak Adelstein miał ambicje, by pisać o yakuzie. I chyba nie wiedział na co się porywa, bo pisanie o yakuzie to rzecz jasna bardzo niebezpieczne zajęcie. Dostał się wprawdzie pod skrzydła doświadczonego policjanta, ale yakuza ma tak rozległe koneksje, że i na posterunku policji Adelstein nie mógłby czuć się bezpiecznie.

Ta historia wydarzyła się naprawdę, a swoje japońskie śledztwa dotyczące yakuzy, korupcji w policji, Jake opublikował w formie pamiętnika, który ukazał się i na naszym rynku. Gdy za pamiętniki wzięli się filmowcy, pierwsze przymiarki do ekranizacji zrobiono już w 2013 roku, a w pełnometrażowym filmie główną rolę miał zagrać Daniel Radcliffe. Spełzło na niczym, a do tematu powrócono już dzięki HBO, natomiast zdjęcia rozpoczęły się na początku marca 2020 roku, w okresie dla tej branży najgorszym. Przerwanie zdjęć z powodu pandemii odbiło się na jakości, to czuć w dobieranych na siłę wątkach, scenach, które są wyraźnie pretekstem do tego żeby jakoś wypełnić czas, czy samym niedokończonym finale, już wyraźnym szantażem emocjonalnym w stylu „musimy dostać drugi sezon, bo urwaliśmy w połowie zdania”.

Tokyo Vice ratuje się jednak wieloma rzeczami, serial okopał się klimatem, tematem, zdjęciami, muzyką, aktorskimi występami i neo-noirową atmosferą. To całkiem sporo, by uznać tytuł za udany, prawda? Gdy dodam, że na odpowiednie tory pomógł wtoczyć ten pociąg Michael Mann, możecie się zdziwić skąd ta ocena? To serial okropnie niespójny i jednocześnie serial utraconych ambicji. Tych (ambicji) Tokyo Vice miał całkiem sporo. Weźcie już pod uwagę fakt, ze nakręcono go rzeczywiście w Tokyo, a akcja rozgrywa się w latach 90. Nielichy to wabik i rzadka rzecz w telewizji, by zobaczyć fabułę ugryzioną w ten sposób. Udało się to jednak tylko w sferze obietnic, po części w wykonaniu. Odcinek pilotażowy i szkielet scenariusza jest świetny, bez dwóch zdań, ale wykonanie kolejnych epizodów pozostawia wiele do życzenia. Twórcy poradzili sobie z historią Adelsteina i jego próby wejścia w „sprawy” yakuzy dostarczają emocji, ale nawet tych mogłoby by być zdecydowanie więcej. Przeplatają się trzy główne wątki, naszego dziennikarza, amerykanki, która chciałaby otworzyć swój klub i młodego cyngla z yakuzy. Cała trójka się zna, a ich losy krzyżują się przez wszystkie osiem epizodów. To na plus, bo czujemy doskonale, że ten związek, w żadnej konfiguracji udać się nie może. Gdy w grę wchodzą pieniądze, obietnice, pożądanie i plany na przyszłość i  każdy chciałby coś ugrać włącznie z czymś tak iluzorycznym jak miłość to finał „przyjaźni” można łatwo przewidzieć. W momentach, w których serial krąży wokół tej trójki jest całkiem sprawny i zajmujący, ale gdy twórcy dodają nowe elementy (hitem jest niemożliwe wręcz spotkanie Adlesteina z kolegą z Missouri w centrum Tokyo) rzecz robi się naciągana. To niezły serial (z dużym plusem), ale brakuje mu pewnej ręki reżysera, który powinien być przy każdym kluczowym fabularnym zwrocie, a już na pewno w tych kilku nielicznych momentach akcji, włącznie z okropnie nakręconą sceną „zamachu” na życie szefa yakuzy. Cóż, pozostaje niesmak, bo serial ma swoje momenty i odcinki fantastycznie jak cały epizod z analizą piosenki zespołu Backstreet Boys objawiający się jako fenomenalny zgrzyt na połączeniu kultur dwóch państw. Zresztą cały motyw zderzenia kultury amerykańskiej w osobie Jake’a z japońskim tyglem i warstwą społeczną w serialu wpływa pozytywnie na odbiór. Niestety, po całym sezonie, naprawdę intrygującej treści starczyłoby zaledwie na pięć odcinków.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 8 x 54 – 63 min
Gatunek: dramat, kryminał
Reżyseria: Michael Mann, Josef Kubota Wladyka, Hikari, Alan Poul
Scenariusz: J. T. Rogers, Karl Taro Greenfeld, Arthur Phillips, Naomi Iizuka, Adam Stein, Jessica Brickman, Brad Caleb Kane
Obsada: Ansel Elgort, Ken Watanabe, Rachel Keller, Hideaki Itō, Show Kasamatsu, Ella Rumpf
Zdjęcia: John Grillo, Diego García, Katsumi Yanagijima, Daniel Satinoff
Muzyka: Danny Bensi, Saunder Jurriaans

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?