Dom Gucci

Być marzycielem i wizjonerem, a być biznesmenem to dwie różne kwestie. Rzadko wiążąc te rzeczy w parze można z sukcesem prosperować na rynku, a na pewno nie sprawdzało się to w dynastii rodziny Gucci. Ze swoimi ekskluzywnymi butikami wynieśli markę na piedestał, ale w pewnym momencie, zawsze, trzeba oddać zarządzanie w ręce sprawnego menedżera. Rozumieją to akcjonariusze, nie może dopuścić tej możliwości pan prezes. Rozumiem znaczenie słowa rodzina i kwestie związane z historycznym brzmieniem rodowego nazwiska. I to jest dla mnie najciekawsza rzecz z Domu Gucci, chociaż to tylko tło. Tak naprawdę sprawa zlecenia zabójstwa Maurizio mało mnie interesowała i mało interesuje nadal. Film Ridleya Scotta absolutnie nie rozpalił mojej ciekawości à propos rodziny Gucci i tajemnic związanych z rodziną. Po prawdzie Dom Gucci to rzemieślnicza robota i postawię nawet tezę, że tego typu film mógłby wyreżyserować algorytm. Nie czułem emocji, jakiegoś napięcia, nie byłem zaintrygowany ani losem Maurizio i w ogóle mnie nie obchodziły poczynania Patrizii. Ot, karierowiczka weszła sprytnie pod rodzinne skrzydła, uwiła tam sobie gniazdko, zaczęła bruździć, została zrzucona z drzewa i wzięła odwet. Cała historia. Nie dowiedziałem się niczego o tych ludziach. Nic o ich pragnieniach, potrzebach, nawet motywacjach do działania.

Jednak Dom Gucci Ridleya Scotta da się oglądać bez bólu głownie dlatego, że ze swoją marką reżyser skupia wokół siebie niezwykle utalentowaną ekipę. Nazwisko Scott, jego dorobek i pewna aura, która nad nim wisi, to wszystko sprowadza się do tego, że jego kolejne filmy przede wszystkim są porządnie zrealizowane. Dom Gucci również. Ma doskonałą oprawę. Nie znam się na modzie, ale nawet dla laika jest zauważalny pietyzm z jakim twórcy podeszli do sprawy. Kostiumy, kroje, kolory razem z pracą operatora (Dariusz Wolski, chapeau bas po raz kolejny) to majstersztyk. Nawet taki Adam Driver, aktor wybitny, który amantem nie zostanie, jak amant wygląda. Dom Gucci zalet ma więcej, ale każda z nich to zasługa wciąż talentów poszczególnych pionów, czy to technicznych, czy też sekcji artystycznych. Już sama Lady Gaga potrafi unieść ten film, bo grając celebrytkę socjopatkę, odnalazła się tutaj doskonale. Jest irytująca tak jak trzeba, można ją przejrzeć wskroś i chyba wszyscy wiedzą jaka jest naprawdę, a jednak zdołała namieszać, napuścić na siebie członków rodziny i zasiać ziarno niezgody. Intrygantka, manipulantka zdołała zepsuć dość dość krwi w rodzinie, by kolos zaczął się chwiać na swoich glinianych nogach. Tak, strona aktorska to zdecydowanie mocna strona filmu i nawet ten Jared Leto (choć nie jestem fanem przesadzonej charakteryzacji do takich ról) pasował do opowieści i łapał się w kontekst. Czy jego nad ekspresja pasowała do prawdziwej postaci Paolo Gucciego? Nie wiem. Scenografia, kostiumy, fryzury, oddanie ducha miejsca i czasów, to wszystko stoi jak to u Ridleya Scotta na wysokim poziomie. Jeżeli dołożymy do tego wspaniałą playlistę, otrzymamy skrojony na miarę garnitur. Pytanie, czy wygodny i szyty na miarę?

Każda jedna decyzja jest skalkulowana, a efekt końcowy to dzieło dopieszczone. A jednak brakuje tu bigla, podenerwowania, podniet. Jeżeli i to było odgórnym zamysłem Scotta, to udało się stworzyć coś co może być wyznacznikiem mimo wszystko beznamiętnej branży, która służy tylko i wyłącznie zarabianiu pieniędzy. Takie słowa jak „misja” to wyświechtane frazesy. Liczy się tylko zdobywanie rynku i wciskanie ludziom towaru w ładnym opakowaniu. Podróbki, repliki, odzież z drugiej ręki i ta używana tak samo dobrze się sprawdza przy używaniu. Gdy człowiek słyszy o zegarkach za trzy miliony dolarów (pada w filmie taka kwestia) zachodzi w głowę skąd takie koszty? Gucci jako marka to bzdura i nie zasługuje na blichtr. Film również, chociaż ogląda się nieźle.
Patryk Karwowski

Czas trwania: 158
Gatunek: dramat
Reżyseria: Ridley Scott
Scenariusz: Roberto Bentivegna, Becky Johnston, Sara Gay Forden (na podstawie książki „Dom Gucci”)
Obsada: Lady Gaga, Adam Driver, Jared Leto, Al Pacino, Salma Hayek
Zdjęcia: Dariusz Wolski
Muzyka: Harry Gregson-Williams

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?


FILM ZNAJDZIECIE W OFERCIE GALAPAGOS