Wąż

Urodzony w 1944 roku w Sajgonie Charles Sobhraj miał wiele przydomków (jak i wiele przybranych tożsamości). Najbardziej znany jest jako Bikini Killer, ale twórcy serialu o nim zdecydowali się użyć Serpent (Wąż). Taki też nosi tytuł ośmioodcinkowy serial będący koprodukcją BBC i Netfliksa. Wąż to dobry tytuł, bo raz, że idealnie opisuje charakter antybohatera, ale też prezentuje styl realizacyjny produkcji, w której główną rolę zagrał, świetny jak zwykle, Tahar Rahim. Serial nie posiada jednej ciągłej linii fabularnej, ale właśnie jak wąż wije się pomiędzy swoimi wątkami. W jednym odcinku twórcy potrafią wrócić wielokrotnie do przeszłych wydarzeń, żonglować wydarzeniami, wspomnieniami, przypominać incydenty z różnych perspektyw. Nie mamy szans się jednak pogubić, bo sprawa krąży wciąż wokół niego, Charlesa Sobhraja, który posługując się 10 różnymi paszportami przybierał tyleż samo tożsamości. Nie będziemy jednak towarzyszyć Sobhrajowi w trakcie całego jego zbrodniczego szlaku, a tylko przez ten moment w jego życiu, gdy do sprawy włączył się holenderski dyplomata Herman Knippenberg. Knippenberg nie miał ani pożądanych uprawnień, ani szczególnych predyspozycji by bawić się w detektywa. Był jednak zdeterminowany by odszukać zaginionych w Tajlandii obywateli własnego kraju, a gdy podłapał wątek Sobhraja, nie puścił go.

Modus operandi Bikini Killera było proste, żeby nie napisać prostackie. Gwoli ścisłości z Sobhraja nie był jakiś szczególny książę zbrodni, bo de facto był pospolitym oprychem, łajdakiem, próżnym małym człowieczkiem, który ubzdurał sobie, że rzuci świat na kolana. Takich jak on grasowało i grasuje całe mnóstwo i w związku z rozwojem świata (między innymi technologii) zmieniają nieco metody. Sobhraj działał schematem. Spoufalał się z turystami, przedstawiał się jako handlarz szlachetnymi kamieniami, zaprzyjaźniał się, zapraszał na imprezę, gdzie podawał środki nasenne. Otruwa, okradał, porzucał bez paszportu, ale też mordował. Przypisuje mu się 12 zabójstw. I wcale nie robi na mnie wrażenia, to że tak długo się ukrywał. W zasadzie sama historia nie jest szczególnie porywająca i nie chcę wyjść na mało wrażliwego człowieka, ale Sobhraj jako morderca był bardzo pospolity i daleko mu było do innych „ikonicznych” ludzkich bestii. Owszem, manipulował, był nałogowym kłamcą (tendencja do kłamania objawiała się jak stan chorobowy), niszczył ludzi, był egoistą. Udawało mu się kontynuować proceder, bo miał szczęście, a nie szczególne umiejętności. Zresztą wydarzenia z Indii z początku jego „Kariery” pokazują dobitnie poziom jego złodziejskiego kunsztu.

Wąż jako serial nie urzeka tempem, a dokładnie to wpisuje się raczej w stan pół śnienia, dokładnie taki jak w przypadku ofiar Sobhraja. Akcja leniwie posuwa się do przodu, wąż wije się wśród swoich ofiar, szlachetnych kamieni, podróżuje pomiędzy Indiami, Tajlandią, Nepalem. Atuty leżą jednak gdzie indziej. To przede wszystkim świetne lokalizacje, fan starszyzna scenografia, dobrze oddany charakter miejsca i czasu. Na szczególną uwagę jednak zasługuje muzyka autorstwa Dominik Scherrer, urodzonego z Zurichu kompozytora. Ilustracje muzyczne urzekają narkotycznym klimatem i idealnie wpisują się w duszną atmosferę towarzyszącą wydarzeniom. To chyba zresztą główny atut produkcji. Gęsta atmosfera, klaustrofobiczny nastrój i wrażenie, że zaróno my, jak i niewinni turyści wpadliśmy w sidła. Chociażby za aurę, wykonanie, udane odmalowanie specyficznego (i niebezpiecznego) uroku Tajlandii nalży ocenić produkcję jako bardzo dobrą.

Patryk Karwowski

Reżyseria: Hans Herbots, Tom Shankland
Scenariusz: Richard Warlow, Toby Finlay
Obsada: Tahar Rahim, Billy Howle, Jenna Coleman, Ellie Bamber, Mathilde Warnier
Muzyka: Dominik Scherrer
Zdjęcia: Si Bell, Anton Mertens, Seppe Van Grieken

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?