Obiecująca. Młoda. Kobieta.

Cóż, jeżeli chodzą ci jakieś głupie myśli po głowie, to może najlepszym rozwiązaniem będzie wzięcie sobie do serca pewnego popularnego zwierzenia z internetu, gdzie pewien jegomość po opisanym akcie masturbacji miał „zero potrzeb”. Jeżeli bowiem nie jesteś w stanie tego rozchodzić, opanować swojego popędu, to nie jest to przecież taki zły pomysł, prawda? A już na pewno mniej szkodliwy, niż gdybyś miał pójść śladami opisanych tu samców.

Obiecująca. Młoda. Kobieta. rozgrywa podobny schemat do tego znanego z Pułapki, filmu z Elliotem Pagem w roli głównej nakręconego w 2006 roku przez Davida Slade’a. Oto mężczyzna (tam pedofil, tutaj poszukujący zdobyczy męski drapieżnik) w trakcie pobytu w klubie wypatruje ją, samotną, pijaną, bezbronną. Dużo nie trzeba, prawda? Nie natrudzisz się, postawisz jeszcze jednego drinka, odwieziesz do mieszkania, najlepiej swojego. I co z tego, że mamrocze „NIE” (wielokrotnie) leżąc na łóżku. Przecież i tak nic nie będzie pamiętała, więc można robić swoje. Okazuje się, że Cassie (Carey Mulligan), bo o niej mowa, wcale pijana nie jest. To była pułapka, a ten sam jegomość nie jest już taki pewny siebie, gdy w grę wchodzi ewentualne oskarżenie o napaść. Cassie prowadzi więc krucjatę i prowadzi ją już od dawna. Stała się taka nie bez powodu. To traumatyczne przeżycia spowodowały, że Cassie już nigdy nie zaufa mężczyźnie, jest czujna, podejrzliwa i pełna sarkazmu. Jej nieprzysiadalny nastrój trwa od dłuższego czasu, rodzice są zaniepokojeni, bo dziewczyna skończyła 30 lat, a wciąż zajmuje swój pokój na piętrze. Nic nie trwa jednak wiecznie, nawet ten ponury nastrój. W końcu przyjechał na białym koniu książę z bajki.

Wyprodukowana przez (między innymi) Margot Robbie, wyreżyserowana przez Emerald Fennell pełna wigoru, ciętego dowcipu, ale ostatecznie bardzo gorzka opowieść o kondycji współczesnego mężczyzny, sprawiedliwości, opieszałości instytucji. Wstrzymaj jednak konie, ty, który chciałbyś prychnąć i wskazać ten tytuł jako kolejny feminizujący twór mający mało wspólnego z rzeczywistością. Obiecująca. Młoda. Kobieta. to niejako strzelanie do jednej bramki, ale taki był zamysł i na taką konwencję zdecydowali się twórcy. W jaki sposób odniesiesz się do niego osobiście, zależy już od ciebie. Nie da się ukryć, że faceci potrafią być obrzydliwi (głównie w sprawie podejścia do spraw seksu) i negowanie tego naprawdę nie pomoże sprawie. Ta zaś (sprawa) jest jasna, bo statystyki dotyczące gwałtów (a o kulturę gwałtu rozchodzi się filmowy temat) są ogólnie dostępne.

Wchodząc na terytorium kina zemsty Emerald Fennell zdecydowała się na bardzo ryzykowny zabieg w odniesieniu do wydźwięku jaki pozostawia po sobie utwór. Owszem, jako wspomniane kino zemsty Obiecująca. Młoda. Kobieta. jest satysfakcjonująca w wielu miejscach. Doskonale zagrany przez Carey Mulligan, z jasno prowadzoną fabułą. Odcinając się jednak od kina eksploatacji (mimo wszystko szkoda) prezentuje się fantastycznie jako medium rozrywkowe. Sama zemsta smakuje tu jednak zupełnie inaczej niż w większości filmów z gatunku. Jest… smutna, trochę ponura i obnaża społeczeństwo oraz wymiar sprawiedliwości, jego schemat działania, czas reakcji. Spektakularne zatrzymania czy sprawy prowadzone po latach, kiedy nikt już nie zwróci godności pierwszym ofiarom (ale było dużo czasu, by uchronić kolejne dziewczyny), trzeba odczytywać jako pyrrusowe zwycięstwo. Obiecująca. Młoda. Kobieta. prezentuje poziom wybitny, jeżeli chodzi o „nowoczesne” podejście do rozrywkowej skądinąd fabuły. Ta tylko z samego wierzchu może przypominać łatwo przyswajalny utwór. Pod spodem tkwi mocny dramat, tragedia i godna reprezentacja ery #metoo.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 113 min
Gatunek: dramat, thriller
Reżyseria: Emerald Fennell
Scenariusz: Emerald Fennell
Obsada: Adam Brody, Carey Mulligan, Jennifer Coolidge, Ray Nicholson, Alison Brie
Zdjęcia: Benjamin Kracun
Muzyka: Anthony Willis