Siedem czarnych nut

Fulciego, mistrza makabry widać w Siedmiu czarnych nutach (patrząc z perspektywy całej twórczości) tylko raz, na początku. Gdy zestawimy tę jedną scenę z całym obrazem, który de facto jest nastrojowym i subtelnym giallo, wygląda to prawie jak złośliwy uśmiech ojca chrzestnego gore. A jednak! W otwarciu Siedmiu czarnych nut Lucio Fulci prezentuje przypadłość późniejszej głównej bohaterki. W filmowym wstępie, młoda jeszcze dziewczynka ma wizje, a ta jedna szczególna dotyczy jej matki, która popełnia samobójstwo. Skacze ze skały u wybrzeża Dover, a Fulci nie szczędzi nam szczegółów, które spotykają kruchą ludzką figurę przy spotkaniu z twardą skalną ścianą. Podpis Fulciego nie blaknie jednak na taśmie, a zmienia się jedynie kształt sygnatury. Świadczy to tylko o tym, jak wybitnym Fulci był reżyserem, potrafił w mig przestawić się z krwawych uwertur na mroczne poematy o głębokiej, zagmatwanej kryminalnej strukturze.

Takie właśnie jest Siedem czarnych nut – wielowarstwowy, uderza w senny oniryczny wręcz styl, godzi jednak to co realne (śledztwo) z tym, co wydaje się być niewytłumaczalne (wizje głównej bohaterki, która nie potrafi ich odpowiednio zinterpretować).

Virginia Ducci (zjawiskowa w tej roli Jennifer O’Neill to urodzona w Brazylii aktorka, która choć nie może pochwalić się przepastnym aktorskim portfolio, to już kartoteką z urzędu cywilnego, owszem. Stan na dzień dzisiejszy wskazuje, że pani O’Neill ma ósmego małżonka, choć, tu ciekawostka, jest zamężna po raz dziewiąty. Richard Alan Brown stał się jej wybrankiem dwukrotnie), bo o niej mowa jest żoną Francesco. Przyjeżdża sama w rodzinne strony męża i, jako że jest z zawodu architektem wnętrz, pragnie odświeżyć posiadłość ukochanego, teraz przecież należącą i do niej. Luby jest wciąż za granicą, ale już niedługo mają być znowu razem. Jest pewien problem, nasilają się wizje Virginii. To przez nie odkrywa szkielet za ścianą, a wcześniej widzi moment, gdy tajemniczy mężczyzna zamurowuje kobietę. Policja identyfikuje szczątki, a oskarżony i aresztowany zostaje Francesco Ducci. Żona nie wierzy w winę męża i rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Na przekór niejasnym objawieniom kobieta próbuje sama rozwikłać zagadkę i ująć sprawcę. Pomaga jej znajomy parapsycholog. Razem starają się zanalizować widzenia, połączyć elementy układanki, przedrzeć się przez meandry halucynacji.

Siedem czarnych nut wprowadza widza w stan frustracji podobny zapewne do tego, który odczuwała Virginia tłumacząc sobie strzępy obrazów, które pojawiały się w jej umyśle: rozbite lustro, kulawy mężczyzna, czasopismo, niedopałek mocnego Gitanesa leżący w popielniczce. To puzzle, które po złożeniu powinny dać pełen obraz sytuacji. Niestety, im bliżej rozwiązania tajemnicy, tym więcej pojawia się niewiadomych.

Lucio Fulci, pomimo tego że skłonił się w stronę spokojnego giallo, uciekł od wielu wyznaczników nurtu. Wprawdzie pojawiają się kluczowe elementy (są i czarne rękawiczki), jednak próżno szukać tu brutalnych aktów, nawet morderca tak nie przeraża, bo de facto zabójstw jest tu jak na lekarstwo. Liczy się zagadka, bardzo wykwintna, niemalże przeznaczona dla amatorów powieści Arthura Conana Doyle’a. Nawet ten halucynogeny element nie powoduje jednak, że Siedem czarnych nut odczytuje się jak film o zjawiskach niemalże nadprzyrodzonych. Lucio Fulci gra w kotka i myszkę zarówno z widzem, jak i ze swoimi bohaterami. Podsuwa nam tropy, przeplata wątki, w końcu, o zgrozo, wypacza ramy czasowe. Nie wiemy (ostatecznie) czy wizje dotyczą przeszłości, teraźniejszości czy może zwiastują nadchodzące wydarzenia. A może to tylko prowokacja mordercy? Nawet jeżeli ta plątanina tropów doprowadza do bólu głowy, wydaje się (jest) czasami niezrozumiała i pogubić się w niej łatwo, nie umniejsza to walorów utworu rozpisanego na siedem czarnych nut. Wyjaśnienie przyjdzie w finale, jest satysfakcjonujące, a każda wcześniejsza zamglona przesłanka staje się jasna i wyraźna.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 95 min
Gatunek: giallo, kryminał
Reżyseria: Lucio Fulci
Scenariusz: Lucio Fulci, Roberto Gianviti, Dardano Sacchetti
Obsada: Jennifer O’Neill, Gabriele Ferzetti, Marc Porel, Gianni Garko, Evelyn Stewart
Zdjęcia: Sergio Salvati
Muzyka: Franco Bixio, Fabio Frizzi, Vince Tempera