Miałem ten komiks w latach 90. Jednak Zesłańców, jak i wielu innych komiksów w moim okresie dojrzewania spotkał ten sam przykry los. Zostały wydane, odsunięte, pożyczone na stałe. Po co mi te komiksy, tak mówiłem. Też tak mieliście? To smutne, nie chcę już tego wspominać. I gdy ktoś się pyta czego żałuję w młodości, to na głos mówię, że kierunku wybranych studiów i kilku innych „istotnych spraw”. Ale tak po prawdzie, to żałuję głównie tych komiksów.
Komiks historyczny zawsze w cenie.
Moi drodzy, ja zdaję sobie sprawę, że jest wiele znamienitych opowieści życiorysów. Wielu ludzi, postaci historycznych, zasługuje na wzmiankę. Są przecież tacy, którzy nieustannie stąpali po krawędzi, ich losy opiewały w liczne przygody, była wojna, niepewność. To wszystko sprawiało, że te życiowe perturbacje są dzisiaj przypominane na kartach książek historycznych, w powieściach, w filmach dokumentalnych. W ten sposób pamięć o nich wciąż żyje.
Zesłańcy odgrywają taką właśnie rolę, przybliżają niesamowity wręcz życiorys uczestnika konfederacji barskiej, zesłańca, wielokrotnego uciekiniera z obozów. O Beniowskim można przeczytać wiele, materiałów źródłowych jest sporo. Dość napisać, że Beniowski był również kolonizatorem i „królem” Madagaskaru. Niestety o te wątki komiks już nie zahacza. Zesłańcy bowiem, to ten przykład pracy nieukończonej. Czyli co? Do boju polscy ilustratorzy, wydawcy, entuzjaści Pana Jerzego Wróblewskiego i propagatorzy pięknej historii o wyjątkowych losach Polaków.
To, co mnie uderzyło w pierwszej kolejności to kalejdoskopowa wręcz narracja. Tutaj co plansze mamy przeskok o spory fragment w życiorysie. Beniowski na początku opowieści jest ścigany, znajduje schronienie, a kadr dalej jest już po ślubie z córką człowieka, który go ukrył. Dobry gość, szybki gość.
Zesłańcy czyli niesamowita historia Maurycego Beniowskiego.
Zesłańcy na poziomie ilustracyjnym to świetna angażująca czytelnika robota. Napisać zarazem, że akcja dzieje się szybko, to nie napisać nic. Jerzy Wróblewski rysuje pewną ręką, Beniowski jest nieustannie w ogniu wydarzeń, zmieniają się tylko krajobrazy. Świetne są epizody na Kamczatce (najdłuższe fragmenty), gdzie Beniowski przygotowuje bunt i zbiera załogę do przejęcia okrętu. Co za historia! I płyną ci zesłańcy pod wodzą Maurycego, docierają do Makau i historia w komiksie się urywa….
Zremasterowany, oczyszczony, z pięknie nałożonymi kolorami i ze świetnym uzupełniającym tekstem Macieja Jasińskiego (masa ciekawostek włącznie z ustalonymi kwotami za pracę Wróblewskiego). Warto posiadać, bo to kawał porządnej komiksowej roboty z czasu PRL. Sama historia wydania jest oczywiście znamienna (jak i sam moment wydania), bo Beniowski jako postać historyczna występował przeciwko protektoratowi Imperium Rosyjskiego. Ukazanie się tytułu na początku 1988 roku jest tu istotne w odniesieniu do treści komiksu ze scenariuszem Anny Banach.
Mogę oczywiście tylko ponowić apel, bo historia Beniowskiego na Madagaskarze jest fascynująca, a komiks aż prosi się o kontynuację i przedstawienie tych epizodów. Ostateczne dostaliśmy Zesłańców w pięknej formie, świetnie wydany w twardej oprawie z potrzebnym tekstem jako postscriptum.
Rysunki: Jerzy Wróblewski
Scenariusz: Anna Banach
Ilość stron: 52
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 165 x 230 mm
KOMIKS UDOSTĘPNIONY PRZEZ WYDAWCĘ. ZNAJDZIESZ GO NA PÓŁKACH