Umberto D

A jeżeli chodzi o sceny z całej światowej kinematografii, które rozrywają serce widza, to które by pan wymienił? Dzisiaj to te dwie z filmu Umberto D. Ten moment, gdy pan Umberto jest zmuszony żebrać o pieniądze i finał, gdy jego ukochany pies próbuje wyrwać się z żelaznego uścisku swojego pana przy wtórze nadjeżdżającego pociągu.

Rozłożył mnie na łopatki Vittorio De Sica swoim Umberto D. Film ma 70 lat na karku, ale dzięki absolutnie uniwersalnej fabule i przesłaniu, które i dzisiaj trafia w czułe punkty, nic nie stracił ze swojej siły. Pisze się o Umberto D, że jest to arcydzieło neorealizmu. Nie śmiem negować tej opinii, bo to są okruchy życia zbierane prosto spod stołu, bez upiększania, bez komentarza, z brutalną uczciwością.

Kilka lat wcześniej Vittorio De Sica zachwycił świat swoimi Złodziejami rowerów. Widzowie, krytycy ale też władze w kraju doskonale więc wiedzieli „na co stać” reżysera. Kraj powoli stawał na nogi po wojnie, a tu De Sica wciąż pokazuje rzeczywistość w ponurych barwach. W ponurych? Owszem, ale to farby prosto z ulicy, a nie z wystawy sklepowej. Zarzucano twórcy chociażby to, że robi złą przysługę ojczyźnie.

Historia Umberto D porusza na każdym etapie. Starszy jegomość pracował jako urzędnik 30 lat. Co posiada po tym stażu? W zasadzie nic, bo za „nic” trzeba uznać skromną emeryturę, której nie wystarcza mu na podstawowe potrzeby. Mieszka w wynajmowanym pokoju w kamienicy, która zdaje się być kompletną ruiną. Zresztą pan Umberto już zalega z czynszem, zaraz ma być eksmitowany. A gdzie tu jeszcze jakaś strawa? Najważniejsze dla Umberto jest jego wierna psina, której poświęca każdą wolną chwilę. Prawdopodobnie to dobro psa utrzymuje jeszcze głównego bohatera przy życiu. Umberto wyprzedaje więc swój skromny majątek (zegarek, kilka książek) z myślą spłacenia długu za pokój i w celu nakarmienia psa. A później? Później nie ma już nic, bo jakaś część ludzkiej dumy nie pozwala Umberto iść na żebry. Duża część empatii nie pozwala rzucić się Umberto przez okno, bo w głowie kołaczą czarne myśli o przyszłość psa.

Vittorio De Sica nie uprawia kina, które można by określić mianem szantażującego widzem. Doskonale rozumiemy rzeczywistość w Umberto D, przyjmujemy ją taką jaka jest w tym konkretnym przypadku. Obserwujemy tę smutną drogę starszego mężczyzny, który wypadł z obiegu. To jest istota fabuły. Gdy jesteś poza rynkiem pracy, nie masz nikogo przy boku, państwo o tobie zapomina. Nic nowego, może nie wszyscy znają to z autopsji, ale z otoczenia już jak najbardziej. Vittorio De Sica krytykuje postawę państwa. ale też postawę ludzi, wskazując konkretne przypadki. Tam tkwi przyczyna tej smutnej sytuacji. Ale najważniejszy jest dla De Siki finał. To wtedy, na przekór wszystkim przeciwnościom losu, człowiek odnajduje sens swojego istnienia. Nie dla siebie, dla kogoś.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 89 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Vittorio De Sica
Scenariusz: Cesare Zavattini
Obsada: Carlo Battisti, Maria-Pia Casilio, Lina Gennari, Ileana Simova
Zdjęcia: G. R. Aldo
Muzyka: Alessandro Cicognini