Udręka

Mężczyzna w średnim wieku cierpi na cukrzycę i zaczyna tracić wzrok. Pracuje w klinice okulistycznej, a wychowuje go samotnie matka. Kobieta poddaje go hipnozie i często wysyła na żer. Co robi? Krąży po mieście i wyłupuje ludziom oczy. A jest to tylko krótkie streszczenie horroru, który oglądają w kinie widzowie. Tak, Udręka to film w filmie, autotematyczna gatunkowa incepcja. Widzowie oglądają horror Mama, a tuż za ich plecami rozegra się koszmar. Groza o podwójnej sile rażenia. Makabra na ekranie będzie za chwile niczym w porównaniu z tym, co rozegra się pomiędzy kinowymi fotelami. Kupieni?

Udręka to drugi film hiszpańskiego reżysera Bigasa Luny, który postanowił nakręcić w Hollywood. Po kiepskim przyjęciu Reborn z Dennisem Hopperem spróbował z autorską Udręką. I tutaj nie tylko reżyser, ale także wzięty malarz i projektant awangardowych mebli, artysta w każdym celu (to widać na ekranie) nie spotkał się ze zrozumieniem. Po dwóch próbach Bigas Luna zrezygnował z kolejnych prób rozwijania kariery w Stanach Zjednoczonych i skupił się na projektach niezależnych we własnej ojczyźnie nierzadko obsadzając w nich Javiera Bardema. Od czasu porzucenia Hollywood Luna najczęściej dryfował po tematach poruszających problem narodowego maczyzmu, a jego kolejne filmy niekiedy ocierały się o perwersję. To kino, które z pewnością należałoby i wypadałoby jeszcze odkrywać.

Wracając do Udręki, to Luna osiągnął fantastyczny nastrój i postawił widza w nietypowej sytuacji głównie dzięki ciężkiej atmosferze i kilku sprytnym pomysłom. Maniakalny morderca w pewnym momencie wchodzi do kina – widzowie oglądający ten koszmar zaczynają być coraz bardziej nerwowi, a my oczywiście wraz z nimi. Luna utrzymuje więc stan permanentnego wrzenia. Fantastyczne jest to, z jaką gracją jednocześnie twórca przechodzi przez dwa światy. Jego Mama (film w filmie) nosi liczne znamiona giallo. Morderca ze skalpelem, wydłubywane gałki oczne, przepych w mieszkaniu z bogato zdobionymi meblami i specyficznie prowadzona akcja. Złoczyńca jest niby znany, ale sposób narracji i formalizm ma surrealistyczny rys, wszystko jest niepewne, ciężko złapać się czegoś pewnego i realnego. Zupełnie inaczej jest w kinie z widzami, którzy Mamę oglądają. Tu jest surowo, zimno, bardzo przyziemnie. Oba horrory się przenikają, bo śmierć jest przecież w finale taka sama, ostateczna.

Udręka z pewnością zasługuje na aplauz. To dzieło przemyślane, skończone. Ciekawie wypada decyzja dotycząca aktorskich angaży. Oczywiście fenomenalnie by było, gdyby doszło do realizacji pierwotnego pomysłu i w „mamę” mogła wcieliła się Bette Davis. Zastąpiła ją Zelda Rubinstein, najlepiej zapamiętana z roli medium w serii Duch. Partneruje jej Michael Lerner nominowany kilka lat później za za rolę u braci Coen w filmie Barton Fink. Ta dwójka wypełnia Udrękę, a poza nią jest jakby inaczej, sztucznie, z nieprofesjonalnymi aktorami. To ciekawy zabieg, który zyskuje gdy jedna z dziewczyn próbuje uspokoić przerażoną koleżankę wpatrzoną w spektakl z wydłubywaniem oczu „to nie jest prawda, to tylko film”. Udrękę powinniście zobaczyć.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 86 min
Gatunek: horror
Reżyseria: Bigas Luna
Scenariusz: Bigas Luna
Obsada: Zelda Rubinstein, Michael Lerner, Talia Paul, Angel Jove
Zdjęcia: Josep M. Civit
Muzyka: José Manuel Pagán

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?