Finch

Skromna apokalipsa, cicha, wyważona, taka akurat dla Toma Hanksa, który raz jeszcze w filmie został sam. O ile jednak w Cast Away. Poza światem był samiuteńki, jeśli nie liczyć Wilsona, to tutaj mamy już pewien postęp. Hanks w filmie Miguela Sapochnika gra mężczyznę o imieniu Finch, który „odnalazł” się jako tako w środowisku postapokaliptycznym. Świat mocno ucierpiał po zniszczeniu warstwy ozonowej. Ludzie (choć nie spotykamy nikogo poza Finchem) nie mogą przetrwać na słońcu, chowają się w cieniu, a wyjałowiona gleba nie przynosi już owoców. Z czym wiąże się głód w postapo wiemy chociażby z Drogi Cormaca McCarthy’ego.

Finch w swoim kamperze napędzanym panelami słonecznymi przemierza Amerykę w towarzystwie psa i małego robota łazika. Dołączy do nich jeszcze jedna maszyna uruchomiona przez głównego bohatera. To humanoidalny robot realizujący podstawowe prawa robotyki (coś na wzór praw stworzonych przez Isaaca Asimova), który potrafi się uczyć, a ostatecznie wpiera swego twórcę w drodze do… No właśnie. Finch, jako kino postapo realizuje rzeczywiście bardzo skromny znaczeniowo scenariusz, ale głównie przez to potrafi mocno trafić wrażliwego widza. Sama akcja zawiązuje się wokół decyzji mężczyzny o ruszeniu w podróż na zachód. Musi to zrobić bo do miejsca, w którym „osiedlił się” (to spore słowne nadużycie, bo Finch po prostu wegetuję w kamperze) zbliża się dramatyczne załamanie pogody. To jedno z tych zjawisk, którego nikt i nic nie ma prawa przeżyć (nawet te niedobitki pokroju Fincha), więc decyzja o zmianie miejsca zamieszkania jest szybka. Twórcy dość sugestywnie zresztą informują widza, że Ziemia upadła i nikt z kolan dzisiaj, ani jutro nie wstanie. Ale Finch nie przemieszcza się po miejskich aglomeracjach przysypanych tonami piasku w kompletnej ciszy. Żywo dyskutuje z nowym kompanem robotem, wygłasza monologi, wydaje polecenia łazikowi, rozmawia z psem. Finch jest również chory i chociaż nie wiemy dokładnie co mu dolega, możemy się domyślić, że przeglądane materiały dotyczące napromieniowania nie wróżą rychłego powrotu do zdrowia.

Wyprodukowany między innymi przez Amblin Entertainment, firmę należącą do Stevena Spielberga, Finch stanowi dość ciekawą propozycję w rzeczonym nurcie. Z dala od wszystkich drapieżnych schematów, które z pewnością od razu kojarzycie z filmową postapokalipsą, Finch pokazuje świat, który już pogodził się ze swoim losem. Znamienna jest jednak w tym obrazie decyzja o formie przedstawienia grozy wynikającej z otaczającego Fincha środowiska. Wspomniana groza, a nawet horror jest i owszem, bo dzięki grze Hanksa widać z czym mógłby wiązać się kontakt z ocalałymi. To niegościnne miejsce, umieralnia, coś na kształt świata znanego z Rover Davida Michôda, gdzie wszyscy stracili już nadzieję. Jednak Finch nie jest tak wycieńczający jak mistrzowski utwór z Australii. Całe środowisko postapo zostało oczywiście przedstawione bardzo przekonywująco, ale o okropnościach czających się w zakamarkach zgliszcz, ruinach drapaczy chmur mówi najwięcej twarz Toma Hanksa, na której malują się bardzo bolesne wspomnienia. Zupełnie odwrotnie niż w innych filmach z nurtu.

Wyreżyserowany przez Miguela Sapochnika obraz ma jednak swoje pogodne momenty, bo Finch stara się nie tracić dobrej miny do złej gry. Robi to właściwie tylko przed obliczem robota, którego stara się przygotować na wszystkie pułapki. Zmieniając sprawnie tony Sapochnik wykorzystuje nawet schematy buddy-movie, by podróż nie była spowita tylko mroczną aurą. Ostatecznie, jeżeli już mielibyśmy szukać w kinematografii ciepłego filmu postapo, Finch nadawałby się wyśmienicie. Bardzo dobrze zagrany (nie ukrywajmy, to teatr jednego aktora), z pierwszorzędnie przygotowanymi efektami specjalnymi Finch nie miał (jak większość kręconych filmów w tym okresie) szczęścia do dystrybucji. Zdjęcia zakończyły się już w maju 2019 roku, a kinowa premiera miała odbyć się w październiku 2020 roku. Finalnie tytuł znalazł swoje miejsce pod skrzydłami Apple TV+ i osobiście mam nadzieję, że znajdzie swoich odbiorców. Przyjemny, choć rzecz jasna mało oryginalny, powinien być zapamiętany głównie ze względu na Toma Hanksa.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 115 min
Gatunek: dramat, postapo
Reżyseria: Miguel Sapochnik
Scenariusz: Craig Luck, Ivor Powell
Obsada: Tom Hanks, Caleb Landry Jones
Zdjęcia: Jo Willems
Muzyka: Gustavo Santaolalla

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?