The Crimes of the Black Cat

Zacznę od końca, ale jest to uzasadnione, by zwrócić należytą uwagę na giallo Sergio Pastore. Wielu bowiem widzów może nie wytrwać przy tym nietuzinkowym dziele. Jednak ci, którzy dadzą szansę, zostaną sowicie nagrodzeni. Nie jest oczywiście tak, że przez całą pierwszą godzinę The Crimes of the Black Cat jest tylko nużący i niejasny. To niezły film z konkretnie zawiłą zagadką, choć, bądź co bądź niezrozumiałymi motywami działania antagonisty. Finał natomiast to esencja żółtego nurtu, dorodny owoc, który po nadgryzieniu puszcza gęsty, słodki sok. „Tak to się robi we Włoszech” zdaje się mówić na kwadrans przed końcem Sergio Pastore i ostatnie chwile wypełnia pościgiem, twistem, wyjątkowo brutalnym aktem gore (Pastore wyraźnie pije do Psychozy Hitchcocka) i zwieńczeniem opowieści, które zdaje się być nawet satysfakcjonujące.

Do tego jednak czasu, winszuję wszystkim widzom, którzy połapali się w filmowej intrydze uknutej przez reżysera Sergio Pastore i scenarzystów (Sandro Continenza i Giovanni Simonelli) w The Crimes of the Black Cat (Sette scialli di seta gialla). W niemożliwie wręcz zakręconej konwencji kryminału obserwujemy poczynania złoczyńcy, który morduje modelki przy użyciu metody co najmniej niekonwencjonalnej. Dość napisać, że wykorzystuje do tego kota i żółte szaliki. Brzmi osobliwie i takie jest, chociaż nie stanowi to (jak zwykle) o ujmie tej niedocenionej perły giallo.

Poza bowiem wszystkimi niedogodnościami, które wynikają z „przekombinowana” The Crimes of the Black Cat kryje w sobie wiele atutów. Głównym bohaterem jest niewidomy kompozytor, maestro Peter Oliver (doskonały tutaj Anthony Steffen, który wypadł jeszcze lepiej niż, w tak chwalonym przeze mnie Noc, kiedy Evelyn wyszła z grobu). Peter znalazł się w środku intrygi, która dotyka go bezpośrednio i pośrednio. Był związany z kobietą, która uwikłana w romanse, pracowała jednocześnie jako modelka. A tam, w domu mody, zaczyna grasować morderca.

Włoskie kino gatunku miesza we własnym sosie pomysły, twórcy podbierają od siebie kolejni scenarzyści. Wykorzystują schematy i patenty, którzy ich koledzy (a nawet oni sami) umieścili w innych filmach. W The Crimes of the Black Cat pomysł na niewidomego detektywa zaczerpnięto z nakręconego rok wcześniej filmu Dario Argento Kot o dziewięciu ogonach, a postać w pelerynie z kapturem i Volkswagena Garbusa widzieliśmy już w The Red Queen Kills Seven Times Emilio Miraglii. Nie ma w tym niczego zdrożnego, ale fani giallo powinni w mig wyłapać styczne punkty pomiędzy kilkoma tytułami. Dla odbioru The Crimes of the Black Cat nic to nie zmienia. Ostatecznie to przecież dobry, mięsisty kryminał, który najwięcej farszu kryje w sobie przy ostatnim kęsie.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 90 min
Gatunek: giallo
Reżyseria: Sergio Pastore
Scenariusz: Sergio Pastore, Sandro Continenza, Giovanni Simonelli
Obsada: Anthony Steffen, Sylva Koscina, Giacomo Rossi Stuart, Umberto Raho, Annabella Incontrera
Zdjęcia: Guglielmo Mancori
Muzyka: Manuel De Sica