Sklepik z horrorami

A więc nakręciłem Wiadro krwi, a do zniszczenia dekoracji pozostały dwa dni? Chyba nie nazywałbym się Corman, gdybym tego nie wykorzystał! Tak było, gdy z kieszenią wypchaną 28 tysiącami dolców i ze świetnym pomysłem Roger Corman nakręcił Sklepik z horrorami. Mistrz wyciskania maksimum rozrywki z minimalnych budżetów i tutaj dał kolejny popis swojej biznesowej wirtuozerii (między innymi ponownie usłyszymy tę samą muzykę autorstwa Freda Katza. Łącznie została wykorzystana w siedmiu tytułach, które wyszły spod skrzydeł Cormana). Horror komediowy oparty na sitcomowym sznycie, tandetny, zanurzony (tonący!) w lichych gagach, podlany uroczym slapstickiem, a jednocześnie oryginalny, nakręcony z werwą i autentyczną miłością do sztuki filmowej i płodzenia absurdalnych scenariuszy. Historię widzowie znają głównie z remaku Franka Oza Krwiożercza roślina z 1986 roku, ale to właśnie Roger Corman powinien zebrać laury dla przecierającego szlaki w b-klasowej rozrywce. Skrypt do Sklepiku ewoluował w sposób tak kuriozalny, że wystarczy wspomnieć, że zaczęło się od inspiracji opowiadaniem Green Thoughts z 1932 roku o mężczyźnie jedzącym kwiaty (taka postać w filmie się znalazła), przez pomysły na fabułę o prywatnym detektywie, historię kucharza z baru sałatkowego przyrządzającego potrawy z ludzi, aż dotarliśmy do kwiaciarni z krwiożerczą roślinką. Przystanków po drodze można by wymienić jeszcze kilka, włącznie z pomysłem na film Cardula rozpisanym na nuty znane z Draculi. Chociaż opowieść o dociskanym przez szefa mało rezolutnym Seymourze (Jonathan Haze), który wyhodował, by przypodobać się szefowi, krwiożerczą roślinę (gustującą w ludzkim gatunku!) sama w sobie jest interesująca, to warto zwrócić uwagę na kilka innych elementów. Sam tytuł (Sklepik z horrorami) stanowi niezłą metaforę wszystkich pojawiających się na planie filmowym dziwności, wśród których urocza roślinka nie musi należeć do tych najdziwniejszych.

Jako że u Cormana przewijało się wiele głośnych nazwisk, także i tu zobaczymy jedne z pierwszych nietuzinkowych występów późniejszych gwiazdorów. Ot, chociażby Jack Nicholson w roli pacjenta u stomatologa, który bardzo lubi te wizyty, koniecznie bez znieczulenia! Jest i postać Gravisa Mushnicka, oparta w stu procentach na stereotypowym postrzeganiu Żyda przedsiębiorcy (co zresztą przyniosło sporo problemów Cormanowi przy okazji znalezienia dystrybutora). Muschnick to najjaśniejszy punkt aktorski w Sklepiku, bo Mel Welles w tej roli jest autentycznie zabawny, gdy zmienia swoją postawę w zależności od tego czy los się do niego uśmiecha, czy akurat odwraca – zawsze próbuje wyjść na swoje. Nie może tu być mowy o jakiejś makabresce, grozie, bo temat z natury rzeczy jest raczej zabawny niż straszny, nawet gdy Seymour ładuje kończyny w gardziel roślinki, atmosfera wciąż utrzymywana jest na poziomie mocnej groteski. Z perspektywy czasu wskazać jednak należy Sklepik z horrorami jako film niezwykle udany i, co może zabrzmieć dziwnie, przemyślany, z dużą dawką autoironii, prześmiewczy, oryginalny, jeden z ciekawszych na autorskiej drodze króla filmów klasy B.

Patryk Karwowski

6/10 - niezły

Czas trwania: 72 min
Gatunek: horror, komedia
Reżyseria: Roger Corman
Scenariusz: Charles B. Griffith, Roger Corman
Obsada: Jonathan Haze, Jackie Joseph, Dick Miller, Jack Nicholson, Mel Welles
Zdjęcia: Archie R. Dalzell, Vilis Lapenieks
Muzyka: Fred Katz, Ronald Stein