Człowiek Mackintosha

Już na planie nakręconego rok wcześniej Sędziego z Teksasu John Huston nie mógł ukryć swojego podziwu dla kunsztu aktorskiego Paula Newmana. Nie trzeba było długo czekać na kolejny obraz Hustona, w którym główną rolę zagrał Newman. Tym razem reżyser wziął na celownik gatunek kina szpiegowskiego. Przełamał jednak zwyczajową konwencję i miast skupić się tylko na działaniach zaczepnych wywiadów (akcja rozgrywa się w trakcie zimnej wojny) dołożył trzecią stronę, zbrodniczy syndykat, który ma w głębokim poważaniu dobra państwowe, a wszelkie działania wypływają tylko z chęci zysku.

Za podstawę scenariusza posłużyła powieść Desmonda Bagleya The Freedom trap (na polskim rynku ukazała się pod tytułem Pułapka nakładem wydawnictwa Amber w 2000 roku). Sam autor do napisania książki (głównie epizodu z ucieczką z więzienia) wykorzystał historię podwójnego szpiega George’a Blake’a. Na potrzeby filmowe literacki pierwowzór przełożył Walter Hill, reżyser późniejszych Wojowników48 godzin czy Ulic w ogniu.

John Huston miał w tym okresie wyraźne predyspozycje twórcze do udziwniania swoich obrazów. Tak też jest w Człowieku Mackintosha. Już nawet początek, zdawkowa ekspozycja i zawiązanie akcji wymaga od widza nie tyle skupienia, co raczej poddania się ciągowi nieprawdopodobnych wydarzeń. Oto do akcji wykradnięcia brylantów zostaje zatrudniony przez Mackintosha, wysoko postawionego urzędnika wywiadu, Joseph Rearden (Paul Newman). Od początku podejrzewamy, że to tylko przykrywka, ale na ujawnienie prawdziwych zamiarów Mackintosha i jego człowieka przyjdzie nam poczekać aż do finału. By nakreślić jak zawiły i kuriozalny zdaje się być plan wystarczy tylko wymienić w ciągu kilka punktów fabularnych filmu. Jest więc napad i akcja z brylantami, epizod w więzieniu, w którym Joseph spotyka Slade’a, brytyjskiego szpiega na usługach KGB, ucieczka, wmieszany syndykat, a w tle zimnowojenna rozgrywka, bo pierwszy plan jest przecież zasłoną dymną dla wydarzeń ważniejszych.

Zawsze patrzę przychylnym okiem na wszelkie gatunkowe mariaże, jednak tym razem heist movie łapie wyraźną zadyszkę przy mętnym i chaotycznie prowadzonym kinie szpiegowskim. Miałem wrażenie, że sam filmowy bohater, jest co rusz zdziwiony rozwojem wydarzeń, a kolejne jego działania to bardziej szereg improwizacji, niż efekt przemyślanego planu opartego na działaniu kontrwywiadu. Stąd też zapewne wypływa brak napięcia. Zaskoczeniem natomiast (bardzo pozytywnym) jest sam finał. Jedna akcja przypomniała czym charakteryzowały się najlepsze produkcje z lat 70. Taki też powinien być cały seans – niepokorny, szorstki, gwałtowny.

6/10 - niezły

Czas trwania: 98 min
Gatunek: thriller
Reżyseria: John Huston
Scenariusz: Walter Hill, Desmond Bagley (na podstawie powieści)
Obsada: Paul Newman, Dominique Sanda, James Mason, Harry Andrews, Ian Bannen, Michael Hordern
Zdjęcia: Oswald Morris
Muzyka: Maurice Jarre