Grizzly

Założenie producenckie było proste, czyli kujemy żelazo póki gorące, w tym przypadku wypuszczamy jak najszybciej animal attacki, by zbierały żniwo po Szczękach Stevena Spielberga. Fabuła jakże podobna, choć zmienia się miejsce wydarzeń z plaży i wody na leśną ściółkę i wysokie drzewa. Kręcony w malowniczym stanie Georgia, w urokliwym miasteczku Clayton opowiada o drapieżniku mierzącym w dumnej postawie ponad cztery metry. Grizzly pojawia się znikąd, na dzień dobry rozczłonkowuje dwie studentki i chce więcej! Park krajobrazowy pełen jest wszak przysmaków w postaci wycieczek, spacerowiczów, a kończąc na wysłanych za grizzlim myśliwych amatorów.

Scenariusz wyszedł z pomysłu Harveya Flaxmana, a został podrasowany przez Davida Sheldona, producenta wielu znanych i lubianych b-klasowców, w tym głównie z nurtu blaxploitation i horrorów. Z pieniędzmi Edwarda Montoro, kolejnego zasłużonego dla eksploatacji filmowego finansisty, Grizzly dostał zielone światło, a z nim budżet 750 000 dolarów. Reżyserii podjął się William Girdler, twórca niezwykle wdzięcznej Sheba, Baby z Pam Grier i jedynej ekranizacji prozy Grahama Mastertona Manitou (recenzja), która niestety rozczarowała.

Grizzly zwrócił się z nawiązką, chociaż krytyka nie była nim szczególnie zachwycona. Pisano między innymi o kulejącej realizacji technicznej obrazu. Jednak to bardzo zręcznie nakręcony film, który łączy podgatunek horroru animal attack z konwencją slashera. Grizzly to nie tylko bestia, która okazuje się wyjątkowo nienażartym futrzakiem. Grizzly tutaj to seryjny morderca, który atakuje regularnie, a twórcy nie oszczędzili nam pikantnych scen. Gore, chociaż do najwykwintniejszych nie należy, daje dosadny pokaz siły ursus arctosa horribilisa. Wyrywane są więc kończyny, rozszarpywane ciała bez względu na płeć, czy wiek ofiary.

Sam miś najczęściej jest fotografowany poza miejscem akcji, jednak zdarzają się sceny (jak finał), gdy znajduje się w bliskim położeniu aktorów. Ten konkretny, wypożyczony na potrzeby filmów zwierzak, był mniejszy od opisywanego przez tych, którzy w filmie przeżyli, ale i tak w kilku ujęciach potrafi zrobić wrażenie.

Film jest porządną rozrywką, której chociaż daleko do prawdziwego horroru, to potrafi mile zaskoczyć. 6+

6/10 - niezły

Czas trwania: 91 min
Gatunek: animal attack, horror
Reżyseria: William Girdler
Scenariusz: Harvey Flaxman, David Sheldon, Andrew Prine
Obsada: Christopher George, Andrew Prine, Richard Jaeckel, Joan McCall
Zdjęcia: William L. Asman
Muzyka: Robert O. Ragland