Buio Omega (1979)

Buio Omega - Mroczny Instynkt - 1979UWAGA TEKST MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY, I NA PEWNO ZAWIERA WULGARYZMY

Reżysera filmu Buio Omega, pana Joe D’Amato, poznałem przy okazji seansu Cosa avete fatto a Solange? D’Amato zwrócił moją uwagę jako sprawny operator. Kuba z bloga The Blog that Screamed, zasugerował bym zapoznał się z nim jako reżyserem. Na początek zaś powinienem zobaczyć Buio Omega z roku 1979…

Dzięki Kuba 🙂 To znaczy… cieszę się z tego tytułu. Teraz wiem jak bardzo można mieć zryty beret jako reżyser :). Film średnio mi przypadł do gustu, jednak „zaliczyłem”. Nie powiem żebym się nudził, jednak okazałem się zbyt delikatnym materiałem na chorą jazdę w tym wykonaniu.


Chciałbym oddzielić dwie rzeczy. Sam scenariusz i kilka składowych jest zdecydowanie na plus. Tak więc… nie zostanę fanem tytułu, jednak zapamiętam go na zawsze. A to chyba dobrze?

W tekście idę trochę na żywioł. Nie jestem ani specjalistą od gore, ani od D’Amato. Fachowcy z sąsiednich blogów uraczą Was recenzją Buio Omega w bardziej wyważonym tonie. Także zapraszam serdecznie, oczywiście po całej lekturze poniższego 🙂

Buio Omega - Mroczny Instynkt - 1979
Buio Omega, tytuł w oryginale brzmi co najmniej klimatycznie. O czym film opowiada? Poznajemy Francesco/Franka, dziedzica fortuny, taksydermistę (^^). Poznajemy również Iris, opiekunkę(?)/panią domu(?). Francesco ma dwie pasje. Swoje wypychane zwierzęta, które zresztą z powodzeniem sprzedaje, i miłość. Jego oblubienicę, Annę, poznajemy już na łożu śmierci, w szpitalnej sali. Tam muszą się pożegnać, złożyć ostatni pocałunek na swych ustach. W umyśle, młodego, zatraconego w uczuciu Francesca rodzi się zgoła przerażający plan. Po pogrzebie, pod osłoną nocy wykopuje ciało martwej ukochanej i korzystając ze swych umiejętności, konserwuje ją tak, by była z nim na zawsze…
Do momentu wykopania ciała wszystko jest w porządku. Tak sobie myślę… Eee wykopie, wypcha jak swoje zwierzaki, położy na łóżku i luz. Jednak nie. Akcja z przygotowaniem Anny do wiecznej świeżości była… mocna. Już było wiadomo, że z naszym Francesciem (może Waszym, ja nie chcę mieć z nim nic do czynienia:) nie jest najlepiej. Jednak to co dzieje się dalej to już zrywanie kolejnych beretów z głów potencjalnych widzów:) Zaraz po spreparowaniu zwłok jest scena, przez którą D’Amatao dał mi się poznać tym filmem jako koleś z wgraną misją zszokowania swoim obrazem. Jest to po prostu niepotrzebne. „Pokażę to, bo to fajny pomysł i już…”. Najpierw Franczesko wyrywa paznokcie świadkowi, by później szybko ją udusić. Bohater jest popieprzony? Jasne. Jednak jego kolejne jazdy, w tym obrzydzenie, gdy wraz z Iris pałaszują obiad, ma się nijak do wspomnianej wcześniej sceny. 

Buio Omega - Mroczny Instynkt - 1979
Nie da się ukryć, klimat jest. Oj, jest. W głównej mierze jest za to odpowiedzialny zespół Goblin. Będzie o nim w recenzji kolejnego filmu (gdzie bądź co bądź wypadli JESZCZE lepiej). Goblin robi nieziemski klimat. W życiu bym nie zszedł do piwnicy z taką muzyką w tle. No i scenariusz, gdyby pominąć niektóre sceny, fajnie się klei i trzyma tempo aż do finału. Franek, wygląda jak młody Apollo. Zaś Iris jak Elsa, wilczyca z SS. Trzeba też przyznać, że D’Amato miał oko do odtwórczyń ról żeńskich. Jeżeli chodzi o pracę operatora, którą tu też wykonywał reżyser, to oprócz ładnych plenerów nic mnie aż tak nie zachwycało jak w Cosa avete fatto a Solange? Możliwe, że Joe (lub właściwie Aristide Massaccesi) był tak przejęty tym, by makabra była makabryczna, że olał pracę kamery.

Buio Omega - Mroczny Instynkt - 1979
Franek razem z Iris realizują swoje kolejne popieprzone pomysły. Franek zwabia dziewczyny. Wiem, że nie chce tego, tak jakoś samo później wychodzi. On chce tylko spółkować z kimś żywym i patrzeć w tym samym czasie na swoją wypchaną narzeczoną. Chore i pierdolnięte. I pędzimy razem z porytym scenarzystą schodami na dół i dodajemy kolejne trupy, zwłoki, czaszki, przegryzane gardła, przeżuwane gardła i odcięte głowy. Wszystko po to, by nasz Romeo mógł żyć ze swoją ukochaną Julią, której jest już wszystko jedno, bo jest chłodniejsza niż lody Algidy. Buio Omega. 5/10

Film oglądałem z angielskim dubbingiem. Naszła mnie taka refleksja, że chyba gorszym od niemieckiego jest tylko angielski dubbing. Ja wiem, że trzeba dubbingować każdą linijkę tekstu. Ale oddechy, sapanie i wydechy? Wszystko przez to zwielokrotnione w stosunku do oryginału tak, że brzmiało co najmniej… sugestywnie? Żona cały czas z ciekawością zerkała czy sobie pornusów nie oglądam 🙂
5/10 - średni

Czas trwania: 94 min
Gatunek: Horror
Reżyseria: Joe D’Amato
Scenariusz: 
Ottavio Fabbri
Obsada: 
Kieran Canter, Cinzia Monreale, Franca Stoppi
Zdjęcia:
 Joe D’Amato
Muzyka:
Goblin