Good Guys Wear Black (1978)

Recenzja filmu "Good Guys Wear Black" (1978), reż. Ted Post

Lata 70-te i Chuck Norris, który wygląda tak samo jak Chuck Norris w latach 90-tych… Czasami jest tak, że mam przemożną chęć obejrzenia jakiegoś filmu bez względu na wewnętrzny głos, który mówi mi „NIE! Nie oglądaj tego. Naprawdę chcesz zobaczyć jak Norris przez 95 minut biadoli, a później robi jedną konkretną akcję, która została w sprytny sposób wstawiona w filmowy plakat?”. No niestety. Jak sobie coś wbiję do głowy, to tylko ja sam mogę to wyciągnąć.







Chuck Norris jako major John T. Booker dowodzi tają grupą uderzeniową o nazwie czarne tygrysy. Nie pantery, wilki czy cokolwiek co by mogło być czarne. Nawet nie czarne węże, które są może wolniejsze niż tygrysy, ale rozumiecie, że pasują bardziej do wybranego przez twórców koloru. Tak więc czarne tygrysy ubierają się na czarno (przynajmniej to się zgadza) i podejmują próbę odbicia amerykańskich jeńców z jednego z obozów w północnym Wietnamie. Akcja skończyła się niepowodzeniem, a ponieważ była ściśle tajna, szybko została zatuszowana przez rząd USA.

Recenzja filmu "Good Guys Wear Black" (1978), reż. Ted Post
To, co mogłoby być ciekawe (po fiasku Booker z resztą czarnych tygrysów musi się wydostać na własną rękę z Azji), nie zostało pokazane. Jak to robi nie wiemy, ale spokojnie – w trakcie filmu sam nam o tym opowie.

„To była bardzo długa droga”. Tym samym kończy się opowieść majora Bookera.

Pięć lat później spotykamy Bookera, który jest wykładowcą na uniwersytecie, a hobbystycznie prowadzi na torach wyścigowych szybkie samochody, czarne i białe… na zmianę. Kiedy już wytrzymamy z gasnącym zainteresowaniem cały wstęp do właściwej historii filmu, następuje nagły zwrot akcji, który ciągnie się przez kolejną godzinę.
Recenzja filmu "Good Guys Wear Black" (1978), reż. Ted Post
To nie jest film akcji. To quasi thriller o wąsaczu w obcisłych ciuchach. Właśnie tak wygląda postać Asterixa w alternatywnej rzeczywistości. Darzę szacunkiem osobę Norrisa i to, że tak długo utrzymuje się na rynku. Jestem pewny, że zasłużył na swoje wszystkie czarne pasy, jednak… albo to wina choreografa, albo samego pomysłu na stosowaną technikę walki, bo tak naprawdę jedna, jedyna bójka wygląda jakby trzy pniaki walczyły z deską. Mam pewną teorię dlaczego tak jest. Załóżcie spodnie Norrisa z tego filmu i spróbujcie podnieść wysoko nogę. Tak więc całą winą za dynamikę scen walki obarczam osobę odpowiedzialną za dobór kostiumów.

Recenzja filmu "Good Guys Wear Black" (1978), reż. Ted Post
Ślamazarne tempo nie wróży żadnego rozwoju wypadków. W tej kwestii reżyser jest niebywale konsekwentny. By nie znęcać się do końca nad tytułem, to muszę pochwalić klimatyczną ścieżkę dźwiękową. Craig Safan – kompozytor,  prawdziwa hollywoodzka fachura w tym spektrum wyprzedził jakościowo obraz, do którego komponował muzykę.

Czy warto mimo wszystko sięgnąć po film? Jeżeli macie odpowiedni nastrój, a w pomieszczeniu jest odpowiednia ilość dymu, to zachęcam.

4/10 - ujdzie

Czas trwania: 95 min
Gatunek: Sensacyjny
Reżyseria: Ted Post
Scenariusz: Bruce Cohn, Mark Medoff, Joseph Fraley
Obsada: Anne Archer, Chuck Norris, James Franciscus, Lloyd Haynes
Zdjęcia: Robert Steadman
Muzyka: Craig Safan