Absolutnie niedoceniony, wizjonerski, pełen przepychu. To film z niesamowitym podłożem, które wyrasta z własnej mitologii. Jest pełen autorskich pomysłów i przedstawia z żelazną konsekwencją pełen zamysł Clive’a Barkera reżysera, autora scenariusza i autora pierwowzoru literackiego w jednej osobie. Nocne plemię jako horror dostarcza wiele treści, ma kilka warstw, ale dla mnie najwyraźniejszy jest motyw nietolerancji. Barker zawsze kochał potwory szczerą miłością i tutaj oddaje im całe swoje serce.
A jednak Nocne plemię nie przyjęło się w chwili premiery. W tekstach krytycznych dominuje przekaz wskazujący wprawdzie na śmiałą koncepcję, ale przede wszystkim punktujący chaotyczną fabułę. Film nie zarobił, naraził studio na straty, ale jednocześnie zyskał miano obrazu kultowego. Tak to czasem bywa, fani nie odwrócili się od Bakera, wspomniane wizjonerstwo zatriumfowało.
Nocne plemię, sami przeciw uprzedzeniom.
Odwaga Barkera nie ma tu granic, hamował go jedynie budżet. Historia o wykluczeniu dotyczy Aarona Boone’a, którego dręczą nocne koszmary o podziemnym mieście Midian. Wizyta u psychiatry, dr Philipa Deckera (w tej roli sam David Cronenberg), nie polepsza sprawy. To tutaj, na kozetce u szalonego Deckera, który skrywa okropne tajemnice, swoje ujście znajdzie groza i koszmar. Boone trafi w końcu do Midian, znajdzie swoje miejsce wśród odmieńców, dziwolągów, odtrąconych i wyrzuconych na społeczny margines.
Wizjonerki horror Barkera został doceniony po latach.
Za filmem Barkera idzie ta sama prawda o ludzkich bestiach i pięknych delikatnych istotach, które prezentują się nieszablonowo, odróżniają się, mają własne potrzeby, pragnienia, skłonności. Tutaj dochodzi do konfliktu z mieszkańcami „powierzchni”. Ostateczna bitwa to wyraz buntu i wściekłości twórcy. Barker uderza wprawdzie w stereotypy, bo ta cała „powierzchnia” to klasyczny przykład amerykańskiego rednecka, ale tak przecież trzeba. Tutaj krawędzie muszą być ostre. Walka o tożsamość to istota dzieła które jest wprawdzie horrorem, ale głównie wyrazem postawy reżysera, zadeklarowanego homoseksualisty.
Nocne plemię to film rzeczywiście chaotyczny, ale nie sposób go nie kochać za całą otoczkę, przesłanie, ale również za wykonanie. Wprawdzie wspaniałe efekty praktyczne i wzorowa charakteryzacja (ta tutaj wygrywa wszystko) nie idą zbytnio w parze z nowinkami na polu trików filmowych, które w 1988 roku może i się sprawdzały, ale dzisiaj trącą myszką. Niemniej filmowe serce bije tu bardzo mocno po właściwej stronie, maszkary dostają swój czas, redneckie towarzystwo łupnia, a mroczna aura pięknie spowija obraz.
Clive Barker po sukcesie filmu Hellraiser: Wysłannik piekieł kręci w swoim stylu. Nie jest dobrze przyjęty, ale ta kultowość dzieła jest znamienna, widoczna. Film ma zresztą wszelkie ku temu predyspozycje. I dzisiaj wypada go obejrzeć, wierzę że wśród pasjonatów filmów grozy i oryginalnych konceptów znajdzie należyte uznanie. Barker adaptując własne opowiadanie nakręcił film ze snu, dziwny, zadziorny, który ostatecznie jest horrorem ale takim z pogranicza dark fantasy. Świetny.
Czas trwania: 102 min
Gatunek: horror
Reżyseria: Clive Barker
Scenariusz: Clive Barker
Obsada: Craig Sheffer, Anne Bobby, David Cronenberg, Charles Haid
Zdjęcia: Robin Vidgeon
Muzyka: Danny Elfman