Nie tykać łupu

Jacques Becker nakręcił w 1954 roku czarny kryminał, który i po dziś dzień ogląda się doskonale. To kwintesencja pewnego stylu, opowieść o gangsterze z klasą, który owszem jest szarmanckim, eleganckim mężczyzną, ale w pracy jest twardy i bezwzględny. Budzi respekt i szacunek, każdy ma do niego jakąś sprawę, w miejscach publicznych może rozmawiać z najgroźniejszymi wilkami. Jednak te same wilki już na ulicy mają niecne zamiary, a Max jest w posiadaniu znacznej ilości złota.

Kilkadziesiąt lat później takich męskich bohaterów zacznie tworzyć Michael Mann, a najbliżej Maxowi z Nie tykał łupu do Neila McCauley’a z Gorączki. To podobny typ, zna ryzyko, wie z czym wiąże się zawód złodzieja, ale liczy się z tym. Korzysta z życia, ale z umiarem. Nie trwoni pieniędzy, szanuje lojalnych i oddanych przyjaciół. I to właśnie przez przyjaciół najłatwiej dotrzeć do Maxa i uderzyć w czuły punkt. Wspomniane złoto chce przejąć konkurencyjna ekipa z Angelo na czele.

Akcja filmu została rozłożona na trzy dni, w czasie których poznajemy Maxa i jego „problem”. W bagażniku swojego samochodu, na podziemnym parkingu jednego ze swoich mieszkań, ma ukryte sztabki złota. Gdy dochodzi do próby przejęcia złodziejskiego trofeum Max nie traci zimnej krwi. Ma sprawdzonych przyjaciół, gotowe do strzału pistolety i jest zdeterminowany. To nie pierwszy raz, gdy ktoś próbuje go podejść. Jako widz również nie miałem wątpliwości, że Max wie co robi. Każde jego działanie jest skalkulowane, jest rozważny i jest profesjonalistą w swoim niebezpiecznym zawodzie. Nawet, gdy liczy się z tym, ze może powinie mu się noga, przygotowuje plan awaryjny (pieniądze na adwokata i na paczki do więzienia).

Reżyser Jacques Becker po przeczytaniu powieści Touchez pas au grisbi Alberta Simonina szybko zdecydował się ją zekranizować (to tytuł otwierający trylogię i każda z trzech części została zekranizowana). Simonin sam zachęcał filmowca do odejścia od materiału książkowego i wespół ze scenarzystą Maurice’em Griffe’em przygotował skrypt, którym zajął się już Becker. W odróżnieniu od powieści (która była pierwszą częścią perypetii podstarzałego gangstera o imieniu Max) w scenariuszu zostało pogłębione studium charakterów, zarówno Maxa jak i jego głównego adwersarza Angelo (pierwszy występ na ekranie Lino Ventura, zapaśnika, uczestnika mistrzostw Europy w stylu klasycznym w 1950 roku). Warto też napisać, że w Nie tykać łupu w drugoplanowej roli zobaczymy rozpoczynającą swoją karierę Jeanne Moreau.

Kręcony w filmowych studiach Billancourt i lokalizacjach w okolicach Paryża i Nicei został bardzo dobrze przyjęty (wręcz entuzjastycznie) przez krytyków i publiczność, ale też wrzucił na właściwe tory karierę Jeana Gabina, który tutaj prezentuje się doskonale. Spokojny, cierpliwy, ale z ogromną charyzmą. Pasuje do swojego miejsca i otoczenia. Najbardziej chaotyczne czasy ma już za sobą, a teraz najchętniej celebrowałby dzień w fotelu, przy lampce koniaku słuchając swojej ulubionej melodii na harmonijkę. Nie tykać łupu to klasyk kina noir, świetny scenariusz, maksymalnie skondensowana kryminalna opowieść o fortunie i o tym, jak szybko i łatwo można ją stracić. Przestępcy pokroju Maxa zawsze są o krok od swoich największych pieniędzy, ale w tym świecie człowiek najczęściej może obyć się smakiem jakby ostrożny i przebiegły nie był.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 94 min
Gatunek: kryminał
Reżyseria: Jacques Becker
Scenariusz: Jacques Becker, Maurice Griffe, Albert Simonin
Obsada: Jean Gabin, Lino Ventura, Paul Frankeur, René Dary, Jeanne Moreau, Delia Scala
Zdjęcia: Pierre Montazel
Muzyka: Jean Wiener

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?