Amerykański żigolak

Julian Kaye osiągnął już wszystko w swojej branży. Jest młody, przystojny, pracuje jako mężczyzna do towarzystwa. Ma rozległe znajomości i kajecik gęsto zapisany kontaktami z ludźmi z wyższych sfer. Myśli, że jest niezniszczalny, jeździ luksusowym autem, wybiera sobie zlecenia, chociaż rzeczywiście jest zachłanny. Teoretycznie jest pod skrzydłami jednej businesswoman, ale Juliana nosi i nie odmawia przysług innym kontrahentom. To go właśnie gubi, bo klientka z Palm Springs zostaje odnaleziona martwa dzień po tym, jak zabawiał ją Julian. Cóż, szkopuł z tym zawodem jest taki, że nikt tu nie zadba o twoje alibi, bo chociaż interes kwitnie to fundamentem jest tu dyskrecja, a Julian Kaye jest jednym z podejrzanych. Są świadkowie, wnet przystojniakiem zaczyna interesować się policja.

Paul Schrader, który napisał wcześniej scenariusz między innymi do Taksówkarza pokusił się o reżyserię swojego trzeciego pełnego metrażu (po Niebieskich kołnierzykach i Hardcore). Raz jeszcze zagłębił się w studium psychologiczne zwichrowanej postaci, która pogubiła się i znalazła się w punkcie bez wyjścia. Scenarzysta i reżyser w jednej osobie pokazuje wszystko z dystansu, nie zbliża się do uczuć, wyjaśnia, że nie można mieć w życiu wszystkiego i za większość wyborów (dobrych i złych) przyjdzie nam zapłacić. Gdy dodamy do tego wątek kryminalny, stawia to Amerykańskiego żigolaka w miejscu fenomenalnego, chłodnego zarazem kina z nurtu neo-noir.

Żigolak w osobie Juliana Kaye’a tak brawurowo zagrany przez Richarda Gere’a to bohater stojący na rozdrożu pewnych epok. Za chwilę, wraz z nadejściem lat 80. trzeba będzie zapłacić za całą tą szaloną rozwiązłość. Kanadyjski steward Gaëtan Dugas działa i bawi się już w najlepsze, tak samo zresztą jak robi to Julian Kaye. Rozbuchane seksualnością Los Angeles stanowi tło wydarzeń w mistrzowskim kryminale Schradera, a frywolny świat uciech i rozpusta pozwala zaciągać kredyt bez pokrycia. Kaye robi to. Jego słowa „w tym środowisku dbamy o siebie” to tylko iluzja. Jak się okazuje, niewiele trzeba, by wszystko wymazać i by rozstąpił się grunt pod nogami. Nie ma tu prawdziwej miłości, której tak bardzo pożąda główny bohater. Po ocknięciu się, przyjdzie ogromne rozczarowanie. Wydawało mu się, że był królem życia, ale my od początku wiemy, że jest tylko zabawką. Przykre i gorzkie są tu niektóre sceny, jak ta, gdy bohater zdecydowany jest robić wszystko, by uniknąć kary. Wierzę, że byłby do tego zdolny. Amerykański żigolak ma niezrównany styl, magiczny feeling czasu i miejsca. Julian ma dobry gust, świetną chatę, wspaniały samochód. Jest szarmancki, zabawny, ma zniewalający uśmiech. Jest profesjonalistą w zawodzie, jest pożądany, ale szacunku mu to nie przynosi. Nikt go ostatecznie nie traktuje poważnie, a on sam ostatecznie upadnie jak wielu przed i po nim w Mieście Aniołów.

Znamienne jest tu to, że Schrader scenarzysta nie prowadzi konkretnej intrygi, a my nie przyglądamy się śledztwu. Z Juliana nie jest żaden detektyw, bo po prawdzie nie wie co robić, by uchronić się przed zarzutami. Ktoś go wykorzystuje, tak jak wykorzystywał całe dorosłe życie za pieniądze, a teraz po prostu robi użytek z jego osoby nie informując go o szczegółach.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 117 min
Gatunek: kryminał, dramat
Reżyseria: Paul Schrader
Scenariusz: Paul Schrader
Obsada: Richard Gere, Lauren Hutton, Hector Elizondo, Bill Duke, Brian Davies
Zdjęcia: John Bailey
Muzyka: Giorgio Moroder

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?