Death Walks at Midnight

Modelka Valentina.(wspaniała Nieves Navarro występująca pod pseudonimem Susan Scott, wówczas prywatnie żona reżysera Luciano Ercoli) przyjmuje dawkę nowego narkotyku. Robi to za pieniądze, a relacje z eksperymentu prowadzi, pracujący dla lokalnego brukowca, dziennikarz Gio Baldi (Simón Andreu). Sesja miała przebiegać anonimowo, jednak chytry dziennikarz ucieka się do tanich sztuczek, publikuje zdjęcia modelki i szczegółowo opisuje efekt działania halucynogennego środka o nazwie HDS. Jakich więc wizji doznała Valentina? Zaczęło się nieźle i rzeczywiście narkotyk mógłby zyskać nowych odbiorców, ale zaraz po euforii przyszły obrazy cokolwiek niepokojące. Velentina zobaczyła morderstwo młodej dziewczyny. Widzimy złoczyńcę, widzimy też sam bestialski akt. Morderca używając żelaznej, nabitej kolcami rękawicy masakruje głowę pięknej nieznajomej. Od tego wydarzenia rozpoczyna się ciąg dziwnych, często osobliwych wydarzeń w życiu głównej bohaterki. Jest śledzona, ktoś próbuje się z nią skontaktować, a Valentina sama zaczyna prowadzić, choć dość nieudolnie, śledztwo.

Fałszywe tropy porozrzucane są przez twórców w dużej ilości, a i w podejrzanych można tu przebierać do woli. Jest wspomniany dziennikarz, jest i rzeźbiarz Stefano, przyjaciel i kochanek, który dzieli z Valentiną mieszkania, czasem życie, często łóżko. Jest i tajemniczy mężczyzna, który próbuje ostrzec dziewczynę, a do tego dochodzi kobieta, która twierdzi, że w morderstwie, które widziała Vantina zginęła jej siostra, a niesłusznie skazany człowiek to ktoś zupełnie inny, niż zapamiętany z wizji mężczyzna. Sporo tego. Można też napisać, że intryga rozgrywa się gdzieś obok, a dziewczyna po prostu płynie z prądem następujących po sobie wydarzeń, tak jakby najbardziej zainteresowane sprawą osoby (morderstwo z wizji wydarzyło się nieopodal miejsca zamieszkania Valentiny) wciąż prowadziły swoje niedokończone sprawy, a my jesteśmy raczej świadkami, niż uczestnikami (tak jak Valentina).

Death Walks at Midnight (La morte accarezza a mezzanotte) to trzecie i ostatnie giallo w krótkiej reżyserskiej karierze Luciano Ercol. Kariera była to dość intensywna, bo w ciągu siedmiu lat nakręcił osiem pełnometrażowych filmów. Pozostałe (wcześniejsze) dwa filmy z żółtego nurtu, to uznane na tym polu Forbidden Photos of a Lady Above Suspicion (fantastyczny debiut) i Death Walks on High Heels. Ercoli kontynuował więc przy swoim trzecim thrillerze dobre wzorce. Zaczyna się od brutalnego morderstwa i nawet jeżeli sam film nie epatuje przemocą i próżno szukać tu kolejnych makabrycznie zainscenizowanych śmierci, intryga rekompensuje to z nawiązką. Ercoli zmiksował to, co tylko nielicznym udawało się w tak wyśmienitym stylu. Połączył ciekawą kryminalną zagadkę, dodał szczyptę niezobowiązującego humoru i choć wyzbył się wprawdzie kilku charakterystycznych scen (nie uświadczymy już roznegliżowanej Navarro), to całość zaliczyć trzeba do czołówki wśród gialli. Przede wszystkim jest stylowo, a scenariusz (bardzo zawiły) napisany między innymi przez Sergio Corbucciego i Ernesto Gastaldiego dostarcza wielu zaskoczeń. Ten sam scenariusz nosi przy tym znamiona czegoś nieoczywistego i osobliwego, bo naprawdę trudno się czasem połapać w sprawie, ale przecież nierzadko stanowi to o dużym atucie dla gialli. Widać tutaj wyraźnie, że Ercoli kręci dla Navarro, którą jako osobę celebruje w każdym ujęciu. Navarro nie pozostaje dłużna i aktorsko wypada nad wyraz dobrze. Cały zresztą film został napisany tak, by postać Valentiny była tu najważniejsza. Jest trochę zagubiona, na początku naiwna, robi głupstwa, ale jako widzowie darzymy ją sympatią. Jest nawet niepoprawna w swoich wyborach, ale dzielnie brnie do finału. Death Walks at Midnight jest niestety opatrzony wieloma bzdurami, bywa niekonsekwentny, a niektóre „strzały” scenarzystów to pomysły jakby kompletnie wyrwane z kontekstu. Pojawia się tu motyw dwójki kilkuletnich dzieci oddanych pod opiekę jednej z postaci. Mając je pod kuratelą Stefano (Peter Martell), bo o nim mowa, zostawia je same w domu, wychodzi na całą noc, kładzie je spać w południe. Wątek kompletnie niepotrzebny (i bzdurnie zaaranżowany), który wprawdzie służy jednej konkretnej rzeczy, ale ostatecznie jest kuriozalny. Takich momentów jest sporo (komisarz policji mógłby rozwikłać sprawę w jedno popołudnie), ale to przecież naturalne (nie można o tym zapominać) niekiedy dla nurtu. Liczy się styl, atmosfera i finałowy twist, który dzięki realizacji Ercoli, należy do tych zaskakujących. Więcej nam nie potrzeba.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 102 min
Gatunek: giallo
Reżyseria: Luciano Ercoli
Scenariusz: Sergio Corbucci, Ernesto Gastaldi, Mahnahén Velasco, Guido Leoni
Obsada: Nieves Navarro, Simón Andreu, Peter Martell, Carlo Gentili, Luciano Rossi
Zdjęcia: Fernando Arribas
Muzyka: Gianni Ferrio

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?