Libido

Cofając się do początków żółtego nurtu, do czasu, gdy giallo dopiero się kształtowało można natrafić na niezwykle interesujący włoski kryminał Libido. Nakręcony został przez Ernesto Gastaldiego, którego wspomina się głównie jako scenarzystę. Skrzydła rozwinął Gastaldi później, jednak jego wkład w rozwój giallo (ale również włoskiego kina gatunkowego) jest znaczący. Współpracował jako scenarzysta (ponad setka tytułów na koncie) z wieloma wybitnymi reżyserami. Warto wspomnieć chociażby Sergio Martino (14 wspólnych filmów), Umberto Lenziego (5 filmów), Mario Bavę (Bicz i ciało). Okazjonalnie reżyserował, a pierwszą jego przymiarką było właśnie Libido. Odnotować trzeba, że Gastaldi sprawował tu funkcję współreżysera (drugim reżyserem i jest to kolejny i nie ostatni tutaj debiutant, był Vittorio Salerno). Natomiast za pomysłem na scenariusz do Libido stała żona Ernesta, Marta Maryl (w Libido wystąpiła jako Brigitte).

Najważniejsza w Libido jest tajemnica i mroki przeszłości, które próbują przykryć umysł młodego Christiana, głównego bohatera filmu (kolejny powód żeby zobaczyć film to Giancarlo Giannini, który wystąpił tutaj po raz pierwszy na ekranie). Libido opowiada o jego powrocie pierwszy raz po 20 latach do rodzinnej posiadłości. Za trzy miesiące kończy 25 lat i w tym momencie, według prawa, mógłby przejąć rodzinne włości. Przyjechał z żoną Helene (Dominique Boschero) oraz dozorcą, Paulem (Luciano Pigozzi), który zarządzał domostwem przez te wszystkie lata. Jest jeszcze Brigitte (wspomniana już Marta Maryl, żona Gastaldiego), partnerka Paula, młoda i frywolna trzpiotka. To czas, kiedy trzeba podpisać szereg dokumentów, zrobić mały inwentarz, zaplanować remonty. Jednak to również czas, kiedy Paul ma obserwować Christiana i stan jego władz umysłowych. W przypadku podejrzeń, że dziedzic nie będzie mógł rozporządzać majątkiem, Paul może mieć znaczący wpływ na dysponowanie fortuną.

Sam Christian chciałby za trzy miesiące wszystkiego się pozbyć, spieniężyć ojcowiznę, zamknąć ten 20. letni etap i nie wracać do dziecięcych traumatycznych przeżyć, a mogły one rzeczywiście zszargać jego psychikę. W wieku małoletnim był bowiem świadkiem okrutnej zbrodni jakiej dopuścił się jego ojciec na kochance. Ten sam ojciec, persona najwyraźniej niezwykle lubieżna, miał liczne kontakty z obcymi kobietami, a gdy w bestialski sposób odebrał życie jednej z nich, skoczył z klifu odbierając sobie życie. Jednak ta karta historii nie chce się chyba domknąć. Gdy Christian przekracza progi domu, powracają wspomnienia. Boi się, że w gruncie rzeczy jest taki jak ojciec i że przy wyjątkowych okolicznościach obudzi się w nim seksualny maniak i morderca. Szczególnie w tym otoczeniu, przy boku kuszącej Brigitty, w sąsiedztwie znajomego pokoju z lustrami.

Jeżeli rozpatrywać Libido jako klasyczne giallo, to jest to jednocześnie obraz pozbawiony tego, co najczęściej łączy się z filmami z żółtego nurtu. Brak tu brutalnych morderstw, a co za tym idzie nagminnych ujęć czarnych rękawiczek (choć one pojawiają się w sposób wyjątkowo znaczący, tak jakby zwiastowały całą przyszłą „modę” na nie w kolejnych filmach giallo), noża, albo chociaż brzytwy. Nie uświadczymy również tutaj golizny, przemoc jest ograniczona do minimum i wybrzmiewa najmocniej tylko na planszach tytułowych, gdy prezentowane jest morderstwo sprzed lat, stanowiące o fabularnym szkielecie. Pomimo tych, wydawałoby się, brakujących elementów, czuć jednak że tytuł musiał mieć wpływ na kolejnych twórców. Seksualna trauma z dzieciństwa wywierająca wpływ na działania bohatera. Gotycka tonacja przychodząca prosto z urokliwych lokacji. Piękne kobiety, które kryją w sobie sekrety. To te cechy mogły przecież odcisnąć piętno na późniejszy kształt nurtu.

Ponad to wszystko Libido prezentuje bardzo przemyślaną fabułę, a scenariusz, zupełnie inaczej niż w większości późniejszych gialli, jest logiczny i pozbawiony dziur. Wątki są domknięte, a główna sprawa nacechowana mrokiem, jest przebiegła, a do tego angażująca.

Zabawy nie odbiera nawet to, że dość dość szybko domyślamy się o co tak naprawdę może tu chodzić. Koncept oparty na patencie wypracowanym przez Henri-Georges Clouzot w Les Diaboliques (Widmo) z 1955 roku nie jest jednak potraktowany odtwórczo. Zamysł podobny, jednak zwroty akcji potrafią ponownie w tak błyskotliwym kinie zaskoczyć. Duża w tym zasługa aktorów, doświadczonego Luciano Pigozziego i debiutującego, jak już wspomniałem, Gianniniego. To właśnie na Gianninim spoczywał największy ciężar. Zagrał wiarygodnie mężczyznę o niestabilnej kondycji, którego powolnie obłapiają macki obłędu. Libido to tytuł konieczny do odhaczenia przez fanów giallo. Prezentuje wszystko to, co przez najbliższe lata formowało się, nabrało wyrazu i mocniejszego brzmienia.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 90 min
Gatunek: giallo
Reżyseria: Ernesto Gastaldi, Vittorio Salerno
Scenariusz: Ernesto Gastaldi, Vittorio Salerno, Mara Maryl
Obsada: Dominique Boschero, Mara Maryl, Giancarlo Giannini, Luciano Pigozzi
Zdjęcia: Romolo Garroni
Muzyka: Carlo Rustichelli