Modyfikowany węgiel

Modyfikowany węgiel Richarda Morgana to obraz świata skupionego wokół nowej możliwości, z której teoretycznie może skorzystać każdy. Otóż technologia pozwala wyciągnąć z człowieka „stos” i zaimplementować go w nowej ludzkiej powłoce. To kosztuje, ale niekiedy upowłokowienie staje się priorytetem, główną potrzebą, rzeczą, dla której odkłada się wszystkie oszczędności. Możliwości jest bardzo wiele, a najbogatsi mogą mieć własne klony i w razie wypadku lub zabójstwa (tudzież samobójstwa) „stos” budzi się w gotowej do działania powłoce, a właściciele, szczególnie ci najbardziej zamożni, wędrują w ten sposób ze swoją duszą od kilkuset lat. Tak jak główny bohater Takeshi Kovacs, ale nie ze względu na zasobność swojego portfela, a dlatego, że jest członkiem Korpusu Emisariuszy, elitarnym żołnierzem, wynajmowanym i skazywanym na przemian, mordowanym i ponownie się odradzającym, leżącym w lodówce dekady, by na weekend zostać znowu upowłokowionym w cudzym ciele. Teraz, na życzenie Laurensa Bancrofta, ma złapać osobę, która go zastrzeliła. Bancroft wyklucza bowiem możliwość własnej samobójczej śmierci, tym bardziej, że przy takim statusie, poziomie bogactwa, systemów bezpieczeństwa, samobójstwo wyklucza się samo z siebie.

To, co potrafi wynieść Modyfikowany węgiel troszkę wyżej ponad sensacyjną fabułę, to właśnie moment, gdy wspomniany „stos”, dusza, wspomnienie znajdują się fizycznie w obcym ciele. I potrafi być to bardzo fascynujące już z samego założenia od stricte psychologicznej podstawy we fragmentach, gdy wraca do kogoś żona, ale w ciele innej kobiety, gdy rodzina czeka w holu na męża, ojca, a przechodzi obok nich obcy mężczyzna nie dający sobie rady z daną sytuacją. Richard Morgan w zaskakująco dobitny sposób ujął chwilę, gdy bardzo potrzebujemy fizycznej „stałej”.

Twardy cyberpunk osnuty noir pajęczynką łapie czytelnika wykwintną intrygą, szybką akcją, ciętymi dialogami niczym z najlepszych rozmów z filmów detektywistycznych lat 40. Jest też kilka femme fatale, sporo seksu i przemocy. Rzeczywiście dużo tego wszystkiego i jest przez to Modyfikowany węgiel niekiedy tani i efekciarski, bo przygody Kovacsa czyta się tak jakby oglądało się B – klasowe kino, co w przypadku literatury wypada czasem średnio. Niemniej sama powieść ma tyle pulpowego uroku, a przemyślane założenia i prawa rządzące tym światem są tak nęcące, że wybacza się autorowi wiele, włącznie ze sporymi skrótami w samej akcji. Tak, zgubiłem się kilka razy na kartach powieści i okazuje się, że zgubić się musiałem, bo kilka kwestii było pominiętych. Ot, taki zabieg, który z pewnością miał być ostatecznie uznany za zaskoczenie.

Jako powieść z gatunku sci-fi zadaje wiele pytań, a autor wrzuca nas w sam środek wydarzeń bez chwili na ekspozycję. Jest tu dużo soczystej akcji, fajnie wykreowanego świata (z akcją na ziemi, która wydaje się bardzo obca w stosunku do reszty skolonizowanego świata, często wspominanego przez Kovacsa). Dla fana gatunkowego cyberpunka Modyfikowany węgiel jest pozycją konieczną do sprawdzenia.

Autor: Richard Morgan
Tłumaczenie: Marek Pawelec
Ilość stron: 544
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: MAG
Format: 115 x 175 mm