Śmierć autostopowiczek (1979)

Smrt stopařek - Śmierć autosopowiczek - 1979

Ostatnio mam farta do dobrych tytułów. Ten wybrałem po krótkiej notce, kilku zdjęciach i obsadzie. Nie patrzyłem na ocenę na naszym najbardziej zapełnionym portalu filmowym (w ogóle nie sugeruje się i radzę się nie sugerować tamtejszymi „średnimi” ocenami). Jeżeli ufasz swojemu „doświadczeniu”, czujesz, że tytuł będzie dobry, to w większości wypadków jest dobry. Tak też miało miejsce przy filmie Śmierć autostopowiczek. Czechosłowacki thriller z 1979 roku? Większość by przeszła obok. Nie ja! Obejrzałem i polecam, bo jest co. Thriller, a raczej dramat sensacyjny w reżyserii Jindřich Poláka, że tak powiem… „uwodzi”. Jest w nim coś „bliskiego”. Tak, to produkcja sąsiedniej kinematografii, stąd zapewne ten sentyment. Sentyment jednak przybrał niewyobrażalną formę, gdy na ekranie pojawił się Marek Perepeczko.

 
Nasz pierwszy hero-movie z nim w roli głównej, czyli Janosik bił rekordy popularności. Popularność miał tak wielką pan Marek stał się gwiazdą eksportową. Może nie był to pociąg do Hollywood, ale kilka stacji wokół Polski odwiedził. Co ciekawe czechosłowacki reżyser obsadził aktora Perepeczkę w roli tego złego…

Nie boję się napisać, że film Poláka jest pod paroma względami oryginalny. Perepeczko gra byłego więźnia Charváta, kierowcę, który trzepie setki kilometrów dziennie przewożąc shit wszelkiej maści na pace samochodu ciężarowego marki Roman. Charvát, wynajmując pokój na posesji samotnej matki wychowującej chłopca, daje się poznać widzowi jako porządny gość. To jest pierwsza ciekawostka. Reżyser sprytnie żongluje naszymi odczuciami. Charvát gra z chłopakiem w piłkę, dokonuje drobnych napraw w mieszkaniu właścicielki. W pracy jest powszechnie lubiany. Zresztą… Perepeczko, chłop słusznych rozmiarów, jako Charvát mógł być tylko szanowany. Nikt ręki nie zdołałby na niego podnieść. Wiedzie zatem spokojny żywot byłego skazańca w skądinąd małej społeczności. Z Charvátem jest jednak jeden problem. Otóż nasz bohater nie może powstrzymać swoich żądzy. Nie wiemy za co siedział, jednak po pierwszych scenach możemy się domyślać. Otóż jeżdżąc w swoim Romanie oferuje podwózkę autostopowiczkom…

Smrt stopařek - Śmierć autosopowiczek - 1979
W trakcie rozmowy napędzając zawsze dziewczynom stracha „a nie boisz się tak sama jeździć?”, „a jakby ktoś cię zaatakował?” itd. wywozi je do lasu. Tam, korzystając z krzepy, którą zdobył w naszych polskich górach, powala dziewczynę i wykorzystuje. Zawsze potem grzecznie odwożąc. Zgodzę się, że to trochę naiwne, ponieważ do tej pory wszystko uchodzi mu na sucho. Ot, taka niby mentalność dziewczyn z prowincji „nie zgłoszę, bo będą mnie później wytykać palcami”. Zamysł scenariusza jest jednak taki, że w końcu Charvátowi powinie się noga… Nasz kierowca wie jaką siłą dysponuje, nie jest jednak świadom tego, że nie każda gałązka jest taka twarda jak mu się wydaje. W końcu trafia na taką (nawet dwie), które łamie. Charvát dokonuje mordu na dwóch dziewczynach. Jako były skazaniec wie doskonale jakie czekają go konsekwencje. Od tego momentu rozpoczyna się wyścig z czasem i milicją drepczącą po śladach kierowcy.

Smrt stopařek - Śmierć autosopowiczek - 1979

Nieporadna z początku milicja w końcu zaciska pętle na mocarnej szyi Janosika. Chiałoby się napisać, że to sprawnie zrealizowany dramat policyjny (milicyjny). Pod wielom względami tak. Uderzają surowe sceny, gdy Charvát wyrzuca na wysypisko nagie ciała dziewczyn. Pokazane jest to bez żadnej ściemy, ot tak, po prostu. Sama akcja też sprawnie posuwa się do przodu aż do fajnie nakręconego finału na stacji benzynowej. Jest wszystko co powinno być. Taki czechosłowacki SWAT na pozycjach, krótkofalówki, akcja, zakładnik, strzały. Jest świetny wątek jednej autostopowiczki, niestety kompletnie niewykorzystany. Nie wiedzieć czemu reżyser coś zaczął i uciął w najciekawszym momencie. Jedna z dziewczyn kontaktuje się z Charvátem i poznajemy kobietę lekko poturbowaną przez życie z ciekawym podejściem do świata „Po co miałabym Cię zgłaszać na Milicję? A tak, możesz mi przynajmniej w czymś pomóc”. No i składowe techniczne, czyli dźwięk, muzyka, montaż. Zalatuje to trochę naszym 997, podkład muzyczny zaś programi przyrodniczymi, które zwykłem oglądać na lekcjach przyrody. Tfu, zapomnijmy jednak o tym wszystkim i rozkoszujmy się niezłą próbą wprowadzenia do rodzimej produkcji (przecież to nasi bracia Czesi :), kawałka amerykańskiej sensacji 🙂 Polecam.

6/10 - niezły

Czas trwania: 87 min
Gatunek: Kryminał
Reżyseria: Jindřich Polák
Scenariusz: Jindřich Polák, Vojtěch Měšťan
Obsada: Marek Perepeczko, Zdeněk Buchvaldek

Zdjęcia: Josef Vanis
Muzyka: Karel Svoboda