Blood and Black Lace (1964)

"Blood and Black Lace" (1964), reż. Mario Bava. Recenzja filmu.
Pierwszym giallo w historii została okrzyknięta Dziewczyna, która wiedziała za dużo (1963). Czarno biała kryminalna historia miała w sobie bardzo wiele cech, które w późniejszym czasie przyczyniły się do ugruntowania tego nurtu. Jednak to właśnie powstały rok później Blood and Black Lace jest dla mnie tym, z czym giallo kojarzy mi się częściej. Bowiem, o ile Bava w Dziewczynie… nawiązywał do kina noir, czy nawet klimatu i intrygi z filmów Hitchocka, to Blood and Black Lace wydaje się być dziełem już w pełni autorskim, które otworzyło szeroko drzwi do żółtej rzeki niosącej w wartkim nurcie morderców, ofiary, piękne kobiety, krew, makabrę i soczyste filmowe twisty. Poniższy tagline idealnie oddaje ducha i atmosferę seansu porywającego nas od pierwszych minut.

Six models, six victims for a crazed masked killer

W domu mody Haute Couture prowadzonym przez bogatą i piękną Cristinę Como (Eva Bartok) dochodzi do morderstwa. Skierowany do sprawy inspektor Silvester (Thomas Reiner) będzie miał przed sobą trudne zadanie. Ofiarą jest jedna z modelek, natomiast podejrzanych całkiem sporo. Oprócz koleżanek z wybiegu, właścicielki i jej przyjaciela, jest kilku mężczyzn mniej lub bardziej związanych z domem mody. Inspektor szybko dochodzi do przekonania, że tajemnicze morderstwa skupiają się wokół czerwonego pamiętnika ofiary. Okazuje się również, że każdy z podejrzanych bardzo chciałby wejść w jego posiadanie…

 

"Blood and Black Lace" (1964), reż. Mario Bava. Recenzja filmu.
Pierwsza rzecz, która uderza od razu w widza, to świadomość plastyczna Bavy. Po raz kolejny reżyser udowadnia, że gdzieś tam, w alternatywnej rzeczywistości, musiał być wziętym malarzem. Kształcony na artystę plastyka dał upust swojemu talentowi już w scenach otwierających. Feeria barw, zabawa kolorem ujmuje nas od początku.  To oczywiście w większości wynik odpowiedniego oświetlenia. Czerwień, kolor niebieski, ulice zatopione w półmroku, to wszystko jest najlepiej widoczne w scenach nocnych, gdy morderca wyrusza śladem kolejnych ofiar. Te zaś przy spotkaniu z katem zawsze kończą tak samo. Chociaż sceny mordu są drastyczne, to raczej wykończone bezboleśnie dla co bardziej wrażliwych widzów. Z wyjątkiem tej jednej, szczególnej – z twarzą kobiety przyciśniętą do rozgrzanego kominka. Jest tutaj ponadto wiele momentów, gdzie reżyser okazuje się być genialnym twórcą potrafiącym skupić wzrok i uwagę widza w jednym punkcie. Zwłaszcza scena z torebką to majstersztyk. Widz ma przeświadczenie, że został wręcz wytypowany do jej pilnowania, że jeżeli na chwilę mrugnie okiem, torebka zniknie, a my (widzowie) przegapimy moment, gdy w kadrze pojawi się twarz złoczyńcy. Nie mrugnąłem, a i tak nie złapałem sprawcy!

 

"Blood and Black Lace" (1964), reż. Mario Bava. Recenzja filmu.
Blood and Black Lace posiada wszystko, co może identyfikować tytuł z nurtem giallo: czarne rękawiczki, sceny morderstw pokazane z pierwszej perspektywy, przedmioty używane do zgładzenia ofiar. Pomimo tego, że wątek kryminalny jest początkowo prowadzony dość klasycznie (morderstwo, podejrzani, kolejne morderstwo, przesłuchania), to Bava co rusz zaciera tropy pokazując ślad w innym miejscu. Przez to niejednokrotnie w trakcie seansu możemy czuć się zbici z tropu, tym bardziej, że już przecież wytypowaliśmy mordercę.

 

"Blood and Black Lace" (1964), reż. Mario Bava. Recenzja filmu.
Troszkę zawiódł mnie finał, gdyż nie potrafiłem się wczuć (tak jak zapewne powinienem) w melodramatyczny wydźwięk całości. Oto zbrodnie dokonywane raczej z niewygórowanych pobudek okazują się mieć u swego podłoża stare jak świat przesłanie. Uczucie, pożądanie, może nawet miłość. Ten ciekawy zabieg nie zdał według mnie rezultatu, gdyż został pokazany zbyt szybko, trywialnie i był za mało angażujący. Niemniej jest to dzieło wielkie i obejrzane przez Was być musi. Dla pięknych zdjęć, kobiet, ujęć i wątku kryminalnego.
Film to jedno, ale jak zwykle w przypadku takich wydań, druga „zabawa” z filmem zaczyna się tuż po napisach końcowych. Dodatki!

"Blood and Black Lace" (1964), reż. Mario Bava. Recenzja filmu.

 Hélène Cattet i Bruno Forzani – reżyserska para opowiada (z pozycji fanów) jaki wpływ na ich twórczość miał Blood and Black Lace, giallo jako nurt i Bava jako artysta. Miło się słucha jak we dwójkę rzucają tytułami giallo porównując, wyszukując podobieństwa i starając się wytłumaczyć widzom czym dla nich cechuje się gatunek. Opowiadają o znaczeniu obrazu, światła i barw w nurcie, w którym Bava był prekursorem. Nie widziałem ich wspólnego filmu Amer, ale już kilka kadrów z tegoż pozwala mi stwierdzić, że giallo kochają miłością wielką. W Blood and Bava mamy do czynienia z panelem dyskusyjnym, w którym Dario Argento i Lamberto Bava rozmawiają przede wszystkim o realizacji Inferno (1980) i o bezpośrednim wpływie Mario Bavy na produkcję. Gender and Giallo to video-esej autorstwa Michaela Mackenziego (reżyser, filmoznawca, scenarzysta) będący istną kopalnią wiedzy dla laików.
  "Blood and Black Lace" (1964), reż. Mario Bava. Recenzja filmu.

 

Psycho-analysis – godzinny dokument, w którym autorzy kryminałów, historycy, filmowcy (ponownie Argento i syn Mario – Lamberto) rozkładają na czynniki pierwsze gatunek. The Sinister Image – odcinek talk-show Davida Del Valle’a, w którym gościem był Cameron Mitchell – aktor z Blood and Black Lace. Wisienką na torcie jest oczywiście Blood and Black Lace w wersji z komentarzem Tima Lucasa – autora biografii Mario Bavy All the Colors of the Dark.

 

8/10 - bardzo dobry

Czas trwania:88 min
Gatunek: Kryminał
Reżyseria: Mario Bava
Scenariusz: Marcello Fondato, Giuseppe Barilla , Mario Bava
Obsada: Cameron Mitchell, Eva Bartok, Thomas Reiner
Zdjęcia: Ubaldo Terzano, Mario Bava
Muzyka: Carlo Rustichelli