Speed cross

Stelvio Massi, reżyser filmów z nurtu poliziotteschi przesiadł się tym razem z samochodów na motory. Opuścił też zatłoczone centra miast, gdzie na kraksy i postrzały byli narażeni przypadkowi gapie i wyjechał na prowincję. Czy obraz stracił tym samym na impecie? Nic bardziej mylnego, bo pozostając w formule kina gwałtu i przemocy Stelvio Massi nie zamierzał zwalniać. Fabuła krąży wokół środowiska motocyklistów i wyścigach motocrossowych. Już same sceny na otwarciu pokazują… rozmach produkcji, z tym, że trzeba brać pod uwagę jakim sprytnym (i doświadczonym) twórcą był Massi. Swój film bowiem o mocnym sensacyjnym charakterze nakręcił „przy okazji” autentycznych wyścigów z widzami i prawdziwymi zawodnikami. Zrobił to w sposób iście perfekcyjny, a mistrzowski montaż pozwala nam mocno wczuć się w opowieść. Nakręcony z pewnością za zezwoleniem organizatorów wyścigów Speed cross ogląda się niemalże jak kino wysokobudżetowe, z tym, że nikt ze statystów nie zarobił na produkcji ani grosza.

Bohaterami jest dwójka przyjaciół, profesjonalnych zawodników w rzeczonej dyscyplinie. Pierwszy z nich, Nicola (Vittorio Mezzogiorno), wraca ze Stanów Zjednoczonych gdzie cały czas spędzał na torze zaliczając kolejne zawody. Drugi, Paolo (przystojny Fabio Testi, aktor i kaskader), były gliniarz, przygotowuje się na wyścigi na starym kontynencie i dopieszcza swoje maszyny. Razem wybierają się do malowniczego miasteczka w Niemczech. Wyścigi okazują się być ustawione, a lokalny watażka regularnie, rokrocznie zgarnia główne nagrody (i jako organizator i jako bukmacher). Jest hersztem bandy, która notabene jeździ w zawodach, a na pierwszym miejscu z reguły kończy jeden z członków gangu.

Speed cross jest miejscami bardzo kiczowaty, a kuriozalne skróty fabularne zahaczają niekiedy o niezamierzony efekt komiczny. Wszystko tu przychodzi bohaterom łatwo i przyjemnie. Po pierwszym tankowaniu na stacji benzynowej Nicola zakochuje się w dziewczynie obsługującej dystrybutor, po czym ta sama dziewczyna ląduje w łóżku z Paolo. Inge, bo o niej mowa wraca jednak do Nicoli i razem planują świetlaną przyszłość. Takich smaczków wypływających z podłoża relacji damsko – męskich jest tu całkiem sporo, a nasi niestrudzeni bohaterowie mogą wręcz przebierać garściami w prezentowanych tutaj, bardzo chętnych na każdą znajomość, dziewczynach. To specyficzny seans, ale szybko na szczęście wypływa w filmie jego prawdziwy charakter rasowego poliziotteschi. Uwidacznia się to szczególnie przy prezentacji gangu, gdzie chłopaki wyglądają autentycznie groźnie (mój faworyt to mężczyzna z głęboką blizną na twarzy), ale i standardowo, w scenach przy użyciu pojazdów mechanicznych. Wyobraźcie sobie, że popisy kaskaderskie (wypadanie z tras, miażdżenie kołami zawodników, przetrącanie, wpadanie w budynki), zostały, tak jak napisałem, wkomponowane naturalnie w prawdziwy wyścig (czasem dosłownie, często też przy użyciu sprytnych trików montażowych). Speed cross to niesamowite tempo i spektakularne popisy kaskaderów. Warto również dać szansę ze względu na rzadko spotykany w nurcie klimat zbrodni osadzonej z dala od wielkomiejskiej dżungli.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 88 min
Gatunek: poliziotteschi
Reżyseria: Stelvio Massi
Scenariusz: Lucio De Caro, Sergio Partou, Steno
Obsada: Fabio Testi, Vittorio Mezzogiorno, Daniela Poggi, Jacques Herlin, José Luis de Vilallonga
Zdjęcia: Pier Luigi Santi
Muzyka: Toto Torquati

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?