Naga zemsta

Carla Harris (Deborah Tranelli) dostała od życia bardzo wiele. Ma urodę, talent, jest aktorką w Los Angeles. Ma wspaniałego męża, kolacje na mieście, ładne auto. Wielkie miasto, to też niebezpieczeństwa, takie jak tej nocy. Ukochany wstawia się za wołającą o pomoc i dostaje kulkę. Zrozpaczona Carla będzie próbowała pozbierać się po stracie ukochanego w rodzinnych stronach, wydawałoby się miłej i cichej mieścince, gdzie znają się wszyscy. Owszem, wszyscy znają się, tak samo jak wszyscy zazdroszczą Carli urody, pragną ciała. Nie będzie miała spokoju. Po kilku zaczepkach, odmowach, agresywnych sytuacjach grupa rozochoconych alkoholem mężczyzn wpada do domu Carli i urządza jej piekło.

Dla Cirio Santiago, reżysera, który zapisał się złotymi zgłoskami w kinie eksploatacji Made in Philippines, Naga zemsta była trzecim nakręconym filmem w 1985 roku, a na liczniku twórca miał już ponad 80 obrazów, kilkadziesiąt przed sobą. Z planu filmowego Santiago więc nie schodził. Jednak w tej ilości materiału, którą niepokorny Filipińczyk „przerabiał”, zdarzają się perełki takie jak Naga zemsta. Tym razem kręcił częściowo w Stanach nie zapominając jednak o urokliwych miejscach z rodzinnych stron. Za podłoże fabularne posłużyła mu inna obskura eksploatacji, mianowicie zrealizowany siedem lat wcześniej Pluję na twój grób Meira Zarchiego. Swego czasu ochrzczono Nagą zemstę jako nieformalny remake tamtego głośnego obrazu z nurtu rape & revenge. Jednak dzięki kilku walorom Naga zemsta zasługuje na miano obrazu autonomicznego. Świetnie udało się wykreować opresyjne, małomiasteczkowe warunki dla nowo przybyłej dziewczyny. Na każdym kroku czai się lepka rednecka łapa, za każdym rogiem można spodziewać się sprośnych słów i jawnych aktów molestowania. Nie może czuć się bezpiecznie Carla na ulicy, w sklepie, barze, a informowany o wszystkim szeryf macha ręką na to, bo „chłopcy muszą się wyszumieć”, „to nic groźnego” oraz „wyluzuj”. A samo kino zemsty zatacza dość ciekawe koło, bo skracając życia kolejnych oprawców, Carla znalazła się na celowniku męskiej społeczności. Rozpoczyna się obława. Mszczą się wszyscy.

Przede wszystkim warto sięgnąć po 88 tytuł z filmowego dorobku Santiago ze względu na odtwórczynię głównej roli. O ile ekipa z planu filmowej eksploatacji była już doświadczona, a całość hulała pod producenckimi skrzydłami Rogera Cormana, to dla Deborah Tranelli był to debiut w pełnometrażowym filmie (i jedyny jak dotąd występ poza srebrnym ekranem). Warto docenić to nie tylko dlatego, że emploi aktorki ograniczało się w tamtym okresie jedynie do wieloletniego udziału w mydlanej operze Dallas, a ze względu na to ile z siebie dała u Santiago. Raz, że zagrała rolę bardzo odważną, nie korzystała z dublerki i pozwoliła na bardzo mocną i realistyczną scenę gwałtu. Dwa, że wypadła bardzo przekonująca jako późniejszy anioł zemsty. Trzy, że Tranelli zaśpiewała piosenkę, którą można odsłuchać w całości na początku i na końcu filmu. Jest przez to Naga zemsta tak mocno osadzona w ejtisowej eksploatacji jak się tylko da. Ma własny utwór muzyczny (Still Got a Love), kilka twardych scen, heroinę na pierwszym planie i finał, który zmierza wprost do drugiej części. Ta niestety nigdy nie powstała, a Deborah Tranelli wróciła na plan Dallas.

7/10 - dobry

Czas trwania: 97 min
Gatunek: akcja, rape & revenge, kino zemsty
Reżyseria: Cirio H. Santiago
Scenariusz: Reilly Askew, Anthony Maharaj
Obsada: Deborah Tranelli, Kaz Garas, Carmen Argenziano, George E. Mahlberg
Zdjęcia: Ricardo Remias
Muzyka: Ron Jones