Noc oczyszczenia: Czas wyboru (2016)

Recenzja filmu "Noc oczyszczenia: Czas wyboru" (2016), reż. James DeMonacoZ czystym sercem mogę powiedzieć: Tak, Noc Oczyszczenia Czas Wyboru jest najlepszą odsłoną trzyczęściowej serii. Scenarzysta i reżyser, James DeMonaco, zrozumiał w końcu że posiadając tak absurdalny koncept na wykreowany świat nie sposób otrzeć się o pastisz. Nie pozostaje mi więc nic innego niż zaprosić Was na coroczną czystkę, ku chwale Nowych Ojców Założycieli!

Znany z poprzedniej części Barnes (Frank Grillo) jest teraz ochroniarzem szybko zdobywającej poparcie ponętnej pani senator, Charlie Roan (Elizabeth Mitchell). Trauma która wiąże obydwoje bohaterów przyświeca im w walce o zniesienie Nocy Oczyszczenia, rewolucyjnego patentu na wyjście Ameryki z ekonomicznego dołku. Podczas corocznej Nocy bowiem wszystkie przestępstwa, włącznie z morderstwami, przez 12 godzin stają się całkowicie legalne.

Wychodząc wraz z bohaterami na ulice pogrążonego w „czystce” Waszyngtonu nietrudno poczuć się jak podczas pierwszego seansu kultowej Ucieczki z Nowego Jorku Johna Carpentera, 35 lat temu. DeMonaco daje upust swojej fantazji serwując widzowi solidną dawkę horrorowej pulpy ocierającej się w wielu momentach o krwawe kino eksploatacji. Bo jak inaczej nazwać wynajętych przez rząd najemników dumnie upiększających swoje mundury taktyczne swastykami? Czy bandę seksownie ubranych, młodych dziewcząt dzierżących w rękach maczety i piły tarczowe poruszających się samochodem-choinką świąteczną? Brakowało mi tylko by czarnoskóra bohaterka kreowana na rasową heroinę biegała z kataną.

Recenzja filmu "Noc oczyszczenia: Czas wyboru" (2016), reż. James DeMonaco

Czy jednak Czas Wyboru zwyczajnie w życiu straszy? Odpowiedź brzmi i tak, i nie. Znajdą się tutaj znamienne dla gatunku jumpscare’y, niektóre całkiem zgrabnie wplecione. Jednak zaprawieni fani horroru spędzą więcej czasu z zwyrodniałym uśmieszkiem na twarzy niż grymasem przerażenia. Klimat jest wspaniały, urzekający i przerażająco fascynujący w jednym. Co prawda wymowa filmu zmienia się, tak jak w Noc Oczyszczenia Anarchia, gdzieś w połowie seansu i idzie w kierunku konspirującego z obecnym rządem podziemia wyzwoleńczego. Jednak ogólny zarys sytuacji jest tutaj lepiej zarysowany niż w pierwszym sequelu.

Recenzja filmu "Noc oczyszczenia: Czas wyboru" (2016), reż. James DeMonaco

Na pierwszym planie mamy oczywiście naszą parkę po przejściach, jednak fabuła rzuca nam jeszcze całe grono postaci drugo i trzecioplanowych. Są to raczej sztampowe ludziki odpowiedzialne kolejno za rewolucje, bycie ostatnim sprawiedliwym czy w końcu budowanie niewielkiego, humorystycznego segmentu filmu. Znajdzie się nawet czarnoskóry właściciel delikatesów którego przeszłość wiąże się z gangiem Cripsów!

Recenzja filmu "Noc oczyszczenia: Czas wyboru" (2016), reż. James DeMonaco

Niestety, mimo tego że postacie da się nawet w pewien sposób polubić, są one zwyczajnie papierowe. Raczej każdy średnio ogarnięty w rządzących się w kinie prawach rozróżni postacie „do odstrzału” od tych, którym dane będzie doczekać porannej syreny zwiastującej koniec Czystki. Cóż, takie są znamiona kina rozrywkowego.

 

 

Noc Oczyszczenia Czas Wyboru spodoba się tym, którzy od kina nie wymagają wiele prócz krwawej rozrywki. Ci zostaną w 100% zaspokojeni po niedosycie jaki zafundowała im druga część. Reżyser, będący jednocześnie scenarzystą, wyraźnie ucząc się na błędach wykorzystał budżet (a ten wynosił 10 milionów dolarów) najlepiej jak tylko mógł. Jest to najlepszy moment by zamknąć ładnie w trylogii serię, brnąc dalej scenariusze będą starały się przerzucać coraz to bardziej absurdalnymi pomysłami które popadną w autoparodię. Zapamiętajmy więc wszyscy serię przez pryzmat ostatniej części, głupawego, krwistego i na maksa odjechanego tripu po pogrążonych w anarchii ulicach stolicy USA.

Oskar Dziki

7/10 - dobry

Czas trwania: 105 min
Gatunek: Horror, Akcja
Reżyseria: James DeMonaco
Scenariusz: James DeMonaco
Obsada: Frank Grillo, Elizabeth Mitchell, Mykelti Williamson, Joseph Julian Soria, Betty Gabriel
Zdjęcia: Jacques Jouffret
Muzyka: Nathan Whitehead